piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 40

Tak jak się tego spodziewali Rupert był wściekły.
Owszem wiedział że straci syna ale miał nadzieje że dopiero za kilka lat. Musiał niechętnie mimo wszystko przyznać, że jest wdzięczny wampirom za to że uratowali mu życie.
Z to wszyscy jego przyjaciele zareagowali na zmianę entuzjastycznie, zwłaszcza dziewczyny rozpływały się nad romantycznym aspektem nieskończonej miłości. A Charlie i Jessie po prostu poklepali go po ramionach z taką siłą że zostały mu siniaki za które Spike był gotowy zabić, na szczęście Alex w końcu poznał funkcję  łańcuchów leżących  w szafie o których do tej pory nie powinien nawet wiedzieć.

Skończył rok szkolny z lepszymi wynikami niż mógłby przypuszczać. I dopiero wtedy zaczął się zastanawiać co dalej.
-Tato ja wiem, że powinienem wam tu pomagać- westchnął i odstawił pusty kubek
-Alex wiem że bardzo tęsknisz za Anglią a ja nigdzie się stąd nie ruszam- uśmiechnął się do chłopaka- jedźcie. Jeśli będziesz chciał zostać tam na stałe to dobrze jesteś już dorosły
-A jak szukanie pracy?- Zapytał zmieniając temat
-W mieście jest sklep magiczny... chyba go odkupie. To dobry interes a Charlie zna się na tym jak mało kto, i potrzebuje jakiegoś zajęcia
-Masz racje- Alex spojrzał na zegarek- Muszę wracać
-Tylko przyjdź przed wyjazdem- przestrzegł syna mężczyzna
-Wszyscy przyjdziemy- zabrał torbę- A i za kilka miesięcy będziesz miał pełne ręce roboty- mrugnął i wyszedł z domu.
Słońce wcale mu nie przeszkadzało ale wolał chronić oczy dlatego nie rozstawał się w okrami przeciwsłonecznymi.

 Wrócił do dworu który od miesięcy dzielił z wampirami. Wyjazd był dobrym pomysłem i chciał zrobić to teraz, zanim jeszcze zmieni zdanie.
-Wszystko dobrze kochany?- Angel objął go od tyłu i pocałował w szyję tuż obok swojego znaku
-Jak najbardziej- odwrócił się do niego- Wyjedziemy do Anglii już dziś wieczorem dobrze?
-Co tylko zechcesz mój piękny- poprowadził go do sypialni gdzie już czekał Spike. Młodszy wampir był spakowany od jakiegoś czasu.

Całej trójce układało się wspaniale w Londynie. Mieszkali w starym domu Giles'a. Alex wrócił do szkoły ale trzymał się z daleka  od Rady, a oni nie wtrącali się w jego życie.
Tata i przyjaciele dzwonili do niego co tydzień dlatego wiedział że Joyce nosi w sobie  nie jedno a dwoje dzieci. Buffy i Dawn bardzo się cieszyły. Willow zaczęła pod okiem Charliego praktykować magię i spotyka się z młodą czarodziejką. Jessie trenował codziennie i stawał się coraz większą pomocą.
A on sam teraz silniejszy, bardziej śmiały. A sex czego się nie spodziewał za każdym razem był coraz lepszy. Angel i Spike kochali go jak szaleni z każdym dniem coraz bardziej.
W końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. I wiedział, że to szczęście będzie trwało wiecznie.

                            
                                   Koniec


################################################################################

Kochani od przyszłego tygodnia kontynuowane będzie opowiadanie Harry i Lucjusz- obsesja czy miłość
http://opyaoihl44.blogspot.com/
Oraz wznawiam opowiadanie Harry Potter krew, pełnia i miłość. Mam nadzieje że starzy czytelnicy się ucieszą a nowi pokochają
http://opyaoi68.blogspot.com/

Rozdział 39*

Tak na prawdę żaden z nich tego nie planował.
Gdyby Angel mógł cofnąć czas odbyło by się to romantycznie, bez pośpiechu. Spike nie obawiałby się że ich śliczny chłopiec może nie przeżyć i jest już za późno. Alex dałby sobie jeszcze kilka lat normalnego życia. Ale nie zawsze można wybrać sposób w jaki zmienia się twoje życie.

Tego wieczoru wszyscy polowali na bandę jakichś wyjątkowo paskudnych demonów. Oczywiście ani Angel ani Spike woleli by żeby Alex został w domu ale on po długiej i gwałtownej kłótni zgodzili się żeby poszedł. Obiecał, że będzie się trzymał blisko nich i przez większość czasu był grzeczny ale gdy zobaczył że Willow nie może poradzić sobie z jednym  paskudnym typem puścił się pędem żeby pomóc przyjaciółce.
I od tego czasu wszystko potoczyło się w oka mgnieniu.

Dziewczyna została uratowana ale on padł na ziemię śmiertelnie raniony
-Angel!!!- Krzyknął Spike gdy zobaczył że ich ukochany pada na ziemię. Starszy wampir znalazł się obok młodszego i razem zabrali z pola walki chłopca. Obaj byli źli, przerażeni. Alex ledwo oddychał, krew lała się z kilku głębokich ran.
-Will wszystko będzie dobrze- ciemnowłosy mężczyzna starał się uspokoić kochanka
-On umiera- Spike płakał.
Na szczęście byli już w ich domu a Alex leżał na ich dużym łóżku a oba wampiry ściągały z niego zakrwawione ubrania
-Nie umrze- warknął Angel i pocałował namiętnie młodszego kochanka- musimy to zrobić...
-Teraz- Spike jednak uśmiechnął się lekko i rozciął sobie nadgarstek, chłopak musi być przytomny- Miłości napij się za chwile wszystko będzie dobrze- wyszeptał i pochylił się. Tym czasem starszy mężczyzna rozbierał i siebie i jego. Alex pił i powoli otwierał oczy.
-Boli- jęknął cicho i oblizał wargi
-Kochany posłuchaj teraz- Angel odwrócił głowę chłopca do siebie- musisz przejść rytuał. Dobrze? Przyjmujesz nas?- Pytał gorączkowo. Musieli się pospieszyć
-Tak... tylko niech przestanie boleć- jęknął
-Już kochany- Spike pocałował go czule i spojrzał na starszego kochanka. Ten kiwnął głową
-Jesteś nasz- powiedzieli obaj- twoje życie, twoja wieczność należy do nas. Zaakceptuj nas- chłopak zmusił się żeby otworzyć oczy i lekko uśmiechnął się
-Akceptuję was i pragnę oddać moje życie w wasze ręce- i raz jeszcze jęknął z bólu. Tym razem jednak gdzieś w jego umyśle odezwała się lekka przyjemność. Wiedział że za kilka chwil będzie silniejszy i nigdy już nie poczuje takiego bólu.

Pierwszy wsunął się w jego ciasne wnętrze wsunął się Spike. Nie przygotował go ale Alex'owi nie przeszkadzał ten ból. Było mu coraz przyjemniej. Bardzo chciał dotknąć kochanków ale był za słaby.Mógł tylko otworzyć oczy i przyglądać się im zafascynowany.
-Dobrze miłości?- Zapytał jasnowłosy wampir całując go w policzek. Ten tylko kiwnął głową.
Angel dotykał go delikatnie, najpierw torsu, sutków a później w końcu penisa. Spike zrobił mu miejsce gdy był już bardzo bliski końca. A gdy starszy kochanek wdarł się w gorące ciało warknął przeciągle
-Tak moi kochani- uśmiechnął się i zaczął sam narzucać tempo, każdej nawet  najmniejszej pieszczocie.
Na szczęście Alex nie pojękiwał już z bólu tylko z przyjemności. Jego własny penis napiął się do granic możliwości.
Odchylił głowę do tyłu w zapraszającym geście. Muszą go teraz ugryźć. Zimne usta zaatakowały jego szyję z obu stron. Ciała nad nim poruszały się coraz szybciej, ręce dotykały go coraz pewniej. I w końcu poczuł kły wchodzące w jego skórę.
Jęknął głośno i doszedł gwałtownie razem z ukochanymi wampirami.
-Alex?- Angel uniósł głowę po kilku chwilach. Żadne zmiany na ciele chłopaka nie zaczęły zachodzić i nagle mężczyzna zaczął zastanawiać się czy może jednak się nie udało. Bał się tego.
Ukochany nagle poruszył się i uśmiechnął
-Wszystko dobrze ale muszę się umyć- usiadł zrzucając z siebie ramię młodszego wampira który jęknął niezadowolony- Wrócę za kilka minut- pocałował go i Spike przestał jęczeć tylko przytulił się do Angel'a i jak on obserwował chłopca, gdy ten wychodził z sypialni do łazienki.

Gdy Alex został sam umył się i dopiero gdy nie było na jego ciele ani jednaj kropli krwi podszedł do lustra. Wyglądał zdrowiej i silniej niż kiedykolwiek. A dwa znaki na jego szyi były wciąż jeszcze czerwone ale goiły się na jego oczach. Za  kilka chwil zostaną tylko ładne blizny.
-Śliczny- Angel wszedł do łazienki, za nim wkroczył wciąż jeszcze prowokująco nagi Spike- Wszystko dobrze?
-Jak najlepiej- podszedł do nich i objął- czy to normalne że wciąż mam ochotę?
-Teraz będziesz miał ją bardzo często- objaśnił jasnowłosy wampir głaszcząc jego szyję- A Angel miał cię częściej
-Zazdrośnik- roześmiał się chłopak i patrząc starszemu mężczyźnie w oczy upadł na kolana przed młodszym i wziął jego erekcję w ciepłe usta.
Spike jęknął i wsunął dłonie w miękkie włosy ukochanego. Angel uśmiechnął się i wyszedł. Musiał zawiadomić Ruperta o tym co się stało. A Alex będzie w bardzo dobrych rękach.
Wychodząc jeszcze słyszał jęki dobiegające z łazienki. Jego piękni wieczni chłopcy.
Alex nie przestawał lizać zimnego penisa kochanka, a gdy słyszał że robi dobrze uśmiechał się i pieścił go coraz mocniej. Jedną ręką zaczął dotykać sam siebie a druga gładziła biodra wampira.
-Mocniej miłości- warknął. I chłopak wziął go całego do buzi ssał coraz mocniej, coraz szybciej. Wiedział że Spike jest niemal gotowy raz jeszcze owinął język na czubku penisa i poczuł zimną spermę rozlewającą się w jego ustach. Wstał z klęczek ze wspaniałym uśmiechem
-Dobrze?- Zapytał rumieniąc się niewinnie
-Najlepiej- Spike wziął go w ramiona i znów zaniósł do łóżka- mimo wszystko musisz odpocząć- pocałował go i położył obok.
-Tak to dobry pomysł- chwilę później obaj już spali.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 38

Angel nie mógł sobie znaleźć miejsca.
Zwłaszcza  po telefonie od Alex'a miał tylko szczęście że Spike spał jak zabity już 10 godzinę i obudzi go chyba tylko głód. W tej sytuacji jednak starszy wampir był wdzięczny za ten stan. Nie poradził by sobie z nadpobudliwym kochankiem. Martwił się o chłopca i dałby wszystko żeby być tam teraz z nim.

Tymczasem Alex stał przed drzwiami biblioteki już od kilku minut i bardzo nie chciał tam wchodzić ale jeśli chce pozbyć się Rady z miasta musiał z nimi porozmawiać. Rano gdy zobaczył przyjaciela nie musiał nawet z nim rozmawiać, widział że Charlie znosi pobyt dziadka tak blisko siebie coraz gorzej. Robił to również dla niego.
-Alexander- Travies stanął nagle przed nim a on aż podskoczył- Cieszę się że w końcu udało ci się mieć dla mnie czas
-Tak...- przygryzł wargę- Musiałem wyjechać
-Ważne że wróciłeś- położył mu rękę na ramieniu, a chłopak dał się wprowadzić do pomieszczenia
-Chciał pan ze mną rozmawiać- nie usiadł na oferowanym mu krześle i nie miał ochoty niczego pić w obecności mężczyzny. Były przecież eliksiry i jak go znał filiżanka była czymś nafaszerowana
-Jestem już stary- zaczął- moja córka sama zrzekła się obowiązków, a mój wnuk... on jest nie jest odpowiedni. Za to ty jesteś synem Pogromczyni
-I dzieckiem kogoś lub czegoś minęło prawie 17 lat a wy ciągle nie wiecie kim jest mój ojciec. Ja sam nie chcę o tym wiedzieć
-To nie jest istotne w tobie dominują geny twojej matki. Charles to inna historia a twoja i moja rodzina zarządzała Radą od niemal 15 pokoleń
-Nie moja rodzina tylko rodzina Giles'a. A ja jestem podrzutkiem- uśmiechnął się przymilnie
-Jesteśmy skłonni przymknąć na to oczy jeśli przejdziesz rytuał Oczyszczenia
-Nie ma mowy, twoja własna krew mieszka u mnie w domu. I jest szczęśliwy jak nigdy. Ani ja ani on nie jesteśmy zainteresowani.
-Alexander- mężczyzna westchnął
-I jeszcze coś- zacisnął wargi- za kilka miesięcy nie dosięgniesz mnie już nigdy. Przestanę być człowiekiem
-O czym ty mówisz?- Zapytał Travies
-Nikt ci nie doniósł? Aż dziwne. Jestem związany z kimś bardzo potężnym i wystarczy jedno słowo a ty i twoi ludzie zginą
-Nie mówisz tego poważnie- mężczyzna wstał
-Jak najbardziej. Dlatego lepiej się zbieraj, bo jeśli będziesz tu jeszcze dziś wieczorem Rada zostanie bez przywódcy- podszedł do niego
-To jeszcze nie koniec- ale mężczyzna zrobił krok w tył
-Mam inne zdanie. Dziś wieczór i nie myśl sobie że będziecie kontrolować Buffy ona również ma swój rozum
-Jeśli tego chcesz- odwrócił się w stronę gabinetu Ruperta- Jesteś zwolniony w trybie natychmiastowym. Do czasu pojawienia się nowego Obserwatora możesz trenować pannę Summers. Za tydzień możesz albo wracać do Anglii albo zostać tu i szukać pracy
-Zostanę tu. Do widzenia Travies- uśmiechnął się złośliwie
-Dobrze- i wyszedł zostawiając ojca i syna w kompletnej ciszy.

Przez jakiś czas patrzyli na siebie i Alex w końcu spuścił wzrok.
-Tato ja przepraszam- słyszał że mężczyzna podchodzi do niego i nagle znalazł się w jego ramionach
-Tak jest lepiej. To nie twoja wina. Teraz będę miał więcej czasu dla rodziny. Może Angel i Spike znów wkradną się w moje łaski. Buffy i Charlie stają się sobie coraz bliżsi no i Dawn zaczyna wchodzić w trudny okres. A ja byłem zmęczony byciem Obserwatorem
-I myślisz że Buffy przestanie się do ciebie zwracać o pomoc?- Zapytał Alex z powątpiewaniem
-Wiem że nie ma na to szans ale to że nie jestem im podległy to nie twoja wina- uśmiechnął się
-Idę na cmentarz, powiem Angel'owi co się dzieje wiem że bardzo się martwi
-Idź i na prawdę nic się nie stało- raz jeszcze objął syna i w końcu odsunął się.

Alex wszedł do ogromnego domostwa które zamieszkiwały wampiry. Tu było tak przyjemnie chłodno i ciemno.
Cisza jednak nie do końca mu odpowiadała. Gdy wcześniej dzwonił do kochana ten bardzo się denerwował, teraz dom był jakby opuszczony
-Wszystko dobrze?- Zapytał nagle Angel a chłopak aż podskoczył
-Nie strasz mnie- odwrócił się w jego stronę- Udało mi się sprawić że tata stracił pracę ale Rada dziś wyjeżdża
-Rupert stracił pracę?-  Wampir był zdziwiony
-I mogłem nawet wspomnieć o tym że jestem związany z kimś bardzo potężnym i wystarczy słowo a zginą- uśmiechnął się niewinnie
-Potężnym tak?-Angel stanął nagle przed nim
-Bardzo- jęknął chłopak gdy ręce kochanka powędrowały do jego pośladków
-Lubisz jak jestem taki władczy....-zaczął całować jego szyję- zaborczy
-Angel- jęknął raz jeszcze i wtulił się szeroki tors mężczyzny bo nogi się pod nim ugięły- Weź mnie- szepnął cichutko ale był pewny że wampir go usłyszał. Tym bardziej że nagle został podniesiony w silnych ramionach i położony na szerokiej kanapie
-Tego chcesz kochany- zaczął go powoli rozbierać
-Pragnę tego- guziki koszuli wampira wylądowały na podłodze. Nie zorientował się nawet kiedy został rozebrany
-Teraz leż spokojnie- Angel patrzył na niego żółtymi  oczami. Jego dłonie błądziły po całym ciepłym ciele chłopca. A on starał się nie poruszyć mimo rosnącej erekcji i potrzeby żeby dotknąć kochanka. I nagle poczuł jeden palec wsuwający się w jego ciasne ciało- Możesz krzyczeć ale jak tylko ruszysz chociażby mięśniem przestanę robić cokolwiek a Spike będzie spał jeszcze jakieś 12 godzin. Rozumiesz mój piękny?
-T..tak- jęknął i zamknął oczy. Czuł jedną rękę na swoim penisie poruszającą się w leniwych ruchach, druga masowała jego wejście i dziurkę. A usta całowały każdy zakamarek jego skóry.
Tak trudno było mu się nie ruszać ale świadomość że mogłoby się to skończyć niemal go przerażała. Na szczęście mógł krzyczeć do woli i to właśnie robił. A gdy Angel w końcu wszedł w niego jednym szybkim ruchem, był pewny że obudził kilka nieumarłych ukrywających się na cmentarzu.
-Wspaniale- wampir pochylił się nad nim i całując przyspieszał ruchy. Alex wciąż nie poruszał biodrami. Nawet jego ręce owinęły się wokół szyi kochanka i nie zmieniały miejsca- Teraz!- Krzyknął nagle i chłopak doszedł wyrywając biodra do przodu
-Dziękuję- pocałował Angel'a
-Kochany to dla mnie największa przyjemność- ucałował go i przytulił- odpocznij trochę
-Tak zrobię- Alex zamknął oczy. Wampir zrobił to samo. Będą rozmawiać później, gdy Spike będzie przy tym obecny bo w końcu muszą przeprowadzić poważną rozmowę.

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 37

Alex wiedział że zachowuje się jak dziecko ale tak bardzo nie  chciał jeszcze wracać.
Przez ostatnie dwa tygodni zdążył zapomnieć o tym co działo się w domu, o decyzji jaką miał podjąć za jakiś czas  no i o Radzie.
Wiedział że ma to związek z nim i jak znał tych starych angolów to nic dobrego nie wymyślili a on zawsze starał się trzymać od tego z daleka, nie interesowała go taka władza.
No i decyzja. Im więcej wiedział,o Połączeniu tym bardziej tego pragnął i bał się zarazem.  Chciał spędzić wieczność z ukochanymi ale powoli oglądać wszystkich przyjaciół starzejących się  i umierających. Nie był pewny czy jest na tyle silny.
Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu gdy przypominał sobie wakacje.
Teraz jadąc do Sunnydale  wspomnienia były jednocześnie odległe że mógł sobie wszystko przemyśleć. Obaj kochankowie spali na tylnym siedzeniu. Dla nich te dwa tygodnie minęły niemal bez jednej godziny snu.  W dzień wszyscy razem niemal oddawali się kąpieli słonecznym ale nie ważne jak długo spędzali na powietrzu żaden z nich nie opalił się ani trochę.
W  nocy zaś gdy on mdlał z wykończenia i rozkoszy oni sami oddawali się przyjemności. Wiedział o tym ale przestało mu to przeszkadzać. Przecież zajmowali się nim wzorowo.

Zaparkował przed domem. Ale nie wyłączał silnika, mimo bardzo później pory w pokoju Buffy i Charlego paliło się światło. No i był niemal całkiem pewny że taty nie ma w domu. Przyjaciel w prawdzie ostrzegał go że Rada jeszcze nie odjechała. I to  był jeden z powodów  dla których postanowił wrócić. Poczucie winy że zostawił z tym przyjaciół zaczęła go powoli zjadać
-Miłości za głośno myślisz- Spike przecisnął się na przednie siedzenie- wszystko dobrze ?
-Tylko myślę- uśmiechnął się do niego i przytulił- Wracacie do siebie?
-Niestety- odpowiedział Angel- Tak będzie bezpieczniej
-Jak wyjadą chcę żebyście się wprowadzili- spojrzał na nich obu- może z czasem ja się wyprowadzę. Coś mi się wydaje że tata ma ochotę na kolejne dziecko- roześmiał się.  Zawsze było mu smutno że są tylko sami że Rupert nigdy nie założył innej rodziny, z nikim się nie związał tylko po to żeby być całkiem skupiony na nim i na jego ochronie.
Teraz tata mógł w końcu odetchnąć i spełnić swoje marzenia
-Jeśli chcesz z nami mieszkać to zakręcaj obronimy cię- Spike zaczął powoli masować mu obolałe ramiona
-Jestem zmęczony...- ziewnął
-Dobrze mój piękny- Angel objął go- wracaj do domu i bądź ostrożny. Będziemy w kontakcie
-I nie zgub mojego prezentu- jasnowłosy wampir pocałował go jeszcze raz
-Na pewno nie- westchnął. Wiedział, że kochanek chciał dobrze ale na samą myśl przechodziły go dreszcze.
W końcu wyszedł z samochodu. Jeśli teraz nie wróci to wyląduje u kochanków i z ich planu nici.
Jeszcze kilka pocałunków, szeptów że jest kochany, uścisków.
I w końcu znalazł się w korytarzu.

Pokój został taki jaki był nawet zapach.Był zmęczony ale nie tak bardzo. Teraz gdy został sam był pewny że coś nie jest do końca tak.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi
-Tak?
-Alex. Rupert mówił że dziś wrócisz- w progu stanęła Joyce
-To taty jeszcze nie ma?- Zdziwił się
-Nie- kobieta uśmiechnęła się- Ma teraz trochę problemów ze swoimi szefami
-Tak... Ale dobrze się wam układa... znaczy- zmieszał się
-Wszystko jest dobrze, dziewczęta bardzo go lubią. Tylko to kim jest. Nie do końca przywykłam- usiadła na fotelu i nagle wydawała mu się bardzo młoda.
-No i Buffy. Pani.. twoja córka jest Pogromcom
-To również mnie przeraża ale wiem że sobie poradzi- uśmiechnęła się do niego- A jak twoje wakacje?
-Wspaniale. Na prawdę jetem z nimi szczęśliwy- usłyszeli czyjeś ciche kroki na schodach
-O tu jesteście- Rupert stanął w progu sypialni syna- Joyce czemu jeszcze nie śpisz?
-Alex mnie obudził- podeszła do niego i pocałowała w policzek- On i jego...mężczyźni byli dość głośni gdy przyjechali
-Przepraszam- spłonął niewinnym rumieńcem w który nikt nie uwierzył
-Nie siedź długo- kobieta wyszła uśmiechając się do ojca i syna. On muszą porozmawiać.

-I jak? Charlie w porządku?- Zapytał
-Tak- Rupert usiadł- Travies niedługo wraca do Anglii nic tu nie wskóra ale chce z tobą porozmawiać...
-Wyprać mózg raczej- wszedł mu w słowo
-Tak, to bardziej prawdopodobne- mężczyzna uśmiechnął się- Jutro?
-Im szybciej tym lepiej- westchnął- ale jak wyjadą Angel i Spike zostaną tu gośćmi
-Wiesz że po ostatnim razie....
-Tato chciałem im pomóc wiesz przecież że ich kocham
-A ja chcę dla ciebie jak najlepiej i wiem że on ci to zapewnią. Tylko że jesteś moim synem. Alex nie chcę cię stracić- podszedł do niego i objął
-To nigdy się nie stanie- i on przytulił się do ojca- A teraz muszę iść spać. Dwa tygodnie nawet nie wiesz jak bardzo jestem wyczerpany- mrugnął ale też zarumienił się. Nie było z nim jeszcze tak najgorzej.
-Wyśpij się jutro będzie ciężki dzień- Rupert wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Alex gdy tylko znów został sam rozebrał się do naga i wszedł pod koc. Nie mógł jednak powstrzymać się żeby nie spojrzeć na swoją klatkę piersiową. Miał na niej śliczne pamiątki w prawym sutku śliczny mały złoty kolczyk a przy lewym mały tatuaż.
Jego kochankowie nie mogli się zdecydować na to w czym będzie mu lepiej. Dlatego dla świętego spokoju zgodził się na jedno i drugie.  Ale zastrzegł sobie że  wzór wybierze sam tak też się stało miał więc na sobie sztylet wbity w krwawiące serce a obok tego wąż. Te trzy symbole były ich rodowymi symbolami i bardzo sprytnie je połączył.
W końcu zamknął oczy. Usnął niemal natychmiast, mimo że obawiał się jutra. Co było jednak gorsze to to że śpi sam, już zapomniał jak można mieć dużo miejsca na łóżku.
Uśmiechał się tylko przez sen i chrapał cichutko. Tego też nie robił od dwóch tygodni, nie chciał denerwować i przeszkadzać kochankom.


poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 36

Angel nie pamiętał czy kiedykolwiek był tak szczęśliwy.
Nawet za życia nie przypominał sobie tak idealnego dnia. Nie chodziło tylko o to że po raz pierwszy od ponad 200 lat czuł na skórze ciepłe, niemal gorące promienie słońca.
Co było jeszcze lepsze to fakt że uszczęśliwił swoich dwóch ukochanych. No i za każdym razem gdy spoglądał  na Will'a gdyby mógł oddychać zaparłoby mu dech w piersiach. W słońcu jego blada skóra niemal świeciła, wyglądał na prawdę wspaniale. A Alex z tą swoją złotą opalenizną, aż zagryzł wargi.

Od rana i Spike i Alex namawiali go usilnie na wyjście na plażę. Gdyby robił to jeden z nich może byłby w stanie odmówić ale gdy do chłopca dołączył młodszy wampir był już stracony.
Teraz jedna wiedział że to dobry pomysł.
-I tu jesteś markotny?- Alex usiadł obok niego i pocałował w policzek
-Wcale mój piękny- objął go czule- Zapomniałem jak ciepłe są dni. Wygląda wspaniale prawda?- Zapytał gdy ich wzrok powędrował w stronę wychodzącego z wody jasnowłosego wampira
-Tak- uśmiechnął się chłopak- ale ty również wyglądasz całkiem całkiem- usiadł kochankowi na kolanach- nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo bladzi jesteście. Podoba mi się to- i raz jeszcze go pocałował
-A ja kocham twoją złotą opaleniznę- Alex poczuł na ramionach delikatne pocałunki młodszego kochanka i uśmiechnął się- skórę pachnącą słońcem, ciepłym letnim powietrzem- wciąż jeszcze chłodne ręce zaczęły błądzić po jego plecach.
-Spike- jęknął, chłopak i odchylił głowę do tyłu przymykając oczy
-Właśnie tak- Angel dołączył do pieszczot dotykając jego sutków, które stwardniały niemal w oka mgnieniu. I poddałby się tej pieszczocie gdyby  nie to że nagle obok nich wylądowała piłka plażowa obsypując ich ciepłym piskiem
-Stop- próbował się od nich odsunąć ale wampiry nie pozwoliły mu na to na szczęście pieszczoty ustały.  Owszem chciał być z nimi ale nie na plaży pełnej ludzi, i przed dziećmi.
-Więc chodźmy do hotelu- Spike wstał zadowolony z siebie
-Nie- Alex miał inny pomysł
-Nie?- Angel uniósł brwi ze zdziwieniem
-Chcę spędzić dzień na powietrzu, i jeśli znajdziemy jakieś miejsce to bardzo chętnie- uśmiechnął się i położył na piasku parząc mu przyjemnie plecy
-Zwierzaczku- jęknął Spike kładąc się obok niego- Tak bardzo chcę być w tobie- nie pomagał mu kpiący uśmiech starszego wampira, który mimo że również pragnął ich obu to mógł jeszcze poczekać, chociaż przez jakiś czas.
-Ale....- zaczął jasnowłosy mężczyzna
-Nie przy ludziach. No bo czy chciałbyś żeby ktoś mnie zobaczył, jak dochodzę jak jęczę z przyjemności albo moją nagość- chłopak uśmiechał się coraz szerzej z każdym słowem
-Nikt nie będzie cię tak oglądał- warknął Spike i wziął go w ramiona- ale wieczorem jesteś cały mój- szepnął mu do ucha
-Z największą przyjemnością- pocałował go w policzek i spłonął  rumieńcem gdy zaburczało mu w brzuchu- a podzielisz się z Angelem?
-Nie dzisiaj- wampir wstał omijając wzrokiem starszego kochanka. Wiedział że nie jest do końca zadowolony- dziś będziemy cię mieć pojedynczo
-I ja nie mam prawa głosu?- Zapytał namierzając wózek z lodami
-Nie- odpowiedzieli obaj

Po plaży wszyscy trzej udali się jeszcze na szalony bieg po sklepach. Spike zachowywał się gorzej niż przyjaciółki Alex'a ale miał wspaniały gust i zabawnie było jak wampir przymierzał tą niekończącą się ilość koszulek, spodni i butów ku wściekłości i coraz większej niecierpliwości Angel'a.
-A może Alex coś przymierzy?- Byli w sklepie ze skórzaną odzieżą i młodszy wampir przyglądał się zamyśleniem bardzo skąpym majtkom. Które właściwie składały się z kilku cienkich pasków
-Ta...- oderwał od nich wzrok- Miłości chodź do mnie- wyciągnął rękę do chłopaka, który odsuwał się od niego coraz bardziej
-Nie dziękuję mi tu dobrze- przysunął się całkiem do ściany i ściskał w ręce spodnie które już wcześniej obaj mu wcisnęli. Były okropnie ciasne i gdy tylko wrócą do Sunnydale zadba o to żeby  jakiś demon zniszczył je bezpowrotnie
-No chodź mój śliczny- Spike kusił coraz bardziej i wiedział że za chwilę się podda.
-Raczej nie- spojrzał na Angel'a ale on patrzył na niego tym samym wzrokiem co młodszy wampir- To i tak nie będzie mi pasować
-Na pewno będzie już ja o to zadbam- nagle znalazł się przed nim i zaczął powoli dotykać jego szyi- Dla mnie miłości- pocałował go delikatnie i namiętnie tylko tak jak on potrafi.
Alex nawet nie zorientował się gdy Spike wciągnął go do przebieralni.
Jak przez mgłę zdawał sobie sprawę że wampir pozbawia go butów i spodni. Co w lustrze wyglądało dość dziwnie bo wydawało się jakby ciuchy ściągają się same.
Po kilku chwilach dołączył do nich Angel on jednak tylko patrzył zadowolony na wspaniałego chłopca. A gdy Spike założył mu już te niewielkie majtki aż zamruczał z uznania
-No i jak?- Zapytał  jasnowłosy mężczyzna dwóch pozostałych
-Wspaniale, kochany bierzemy- ciemnowłosy już zdecydował
-Hm...- Alex przyglądał się sobie w lustrze i wampiry miały rację to nie wygląda wcale tak źle. I było nawet bardzo wygodne- dobrze może być ale to wszystko
-Tak miłości- obiecał nieszczerze Spike. Angel roześmiał się
-Alex śliczny dajmy mu tu chwilę a za to co powiesz na komiksy. Wiem że je lubisz- chciał ich na chwilę rozdzielić. Da starszemu kochankowi trochę swobody, wie że i on będzie miał z tego zabawę.
-Dziękuję- pocałował wampira- ale nie musisz.... to dość...
-Nie nic nie jest dość  dla ciebie mój piękny- w oka mgnieniu ubrał chłopca i wyprowadził go we sklepu. Miał tylko nadzieje że Spike kupi to czemu się przyglądał.

Do hotelu wrócili dopiero po zachodzie słońca bardzo zadowoleni. Alex był trochę zmęczony ale już nie mógł się doczekać gdy będą sami. Był okropnie napalony. Co bardzo go dziwiło to fakt że obaj jego kochankowie zdawali się być całkiem obojętni. I nawet w windzie gdy zaczął ich całować stali niewzruszeni.
Zmartwiony gdy weszli do pokoju od razu udał się do łazienki. Tego się nie spodziewał. Stał już pod prysznicem gdy usłyszał otwieranie się drzwi.
-Więc dołączy ktoś?- Zapytał. Obaj byli nadzy. Nie doczekał się odpowiedzi bo nagle został zaatakowany przez dwie pary ust i rąk.
Uśmiechnął się pod nosem i poddał pieszczotom. To były idealne wakacje.

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 35

Alex obudził się około popołudnia okropnie głodny i spragniony.
Na zewnątrz upał powoli ustępował a jemu było przyjemnie chłodno w ramionach kochanków. Uśmiechnął się  gdy na nich patrzył a na wspomnienie ostatniej nocy aż drżał.
Nie mógł się jednak długo tym napawać,musiał wstać żeby ich nie obudzić.  Wstał, ubrał się szybko i wyszedł z pokoju. Miał nadzieje że uda mu się wrócić nim wampiry się obudzą. Nie chciał wywoływać kłótni pierwszego dnia ich wspólnych wakacji.

Bar zaczął się powoli wypełniać gdy Alex wszedł do środka. Był przyjemnie przyciemniony i pachniało wspaniale. Usiadł przy stoliku w koncie sali by obserwować klientów. Menu wydawało się być idealne dla niego ale gdy ktoś odchrząknął tuż nad jego uchem niemal podskoczył
-Nie chciałem cię przestraszyć- stał nad nim kelner i uśmiechał się promiennie
-Nie szkodzi- i on odwzajemnił uśmiech wiedział jak ta praca może być stresująca- Nie myślałem że tak szybko ktoś podejdzie
-Dla specjalnych klientów- mrugnął- Co podać?
-Burgera, frytki i dużą colę a może jeszcze kawałek pizzy-aż się oblizał
-Już podaję- położył Alex'owi rękę na ramieniu i odszedł. Chłopak uśmiechnął się od czasu jak wplątał się w związek w wampirami nikt go nie podrywał. Nawet skończył z pracą za barem którą kiedyś tak lubił. Spike nie pozwoliłby sobie na coś takiego a on nie chciał żadnych niepotrzebnych awantur. Mimo że kochał ich obu i bardzo cieszył się że im się podoba, przecież byli tacy wspaniali i miał ogromne szczęście. Jednak jego ego zaczęło powoli opadać bo stał się całkiem niewidzialny dla wszystkich innych.
Zatopił się w myślach tak bardzo że nawet gdy pojawiło się jedzenie nie zorientował się od razu
-Smacznego- kelner znów miał rękę na jego ramieniu z promiennym uśmiechem
-Na pewno będzie- zatopił zęby w pizzy i przymknął oczy z przyjemności. Młody mężczyzna na ten widok zagryzł wargi i zrobiło mu się gorąco. Klient był piękny i dałby wiele żeby się do niego zbliżyć, rzadko zdarzało się tak że ktoś mu odmawiał, nikogo nie zmuszał ale potrafił tak czarować że zanim nowa zdobycz się zorientowała już była jego
-Thomas- wyciągnął do niego rękę
-Alex- odpowiedział zaskoczony
-Pasuje do ciebie Alexander to królewskie imię- usiadł na wolnym fotelu- A może zobaczymy się  wieczorem po mojej pracy- tym razem ręka powędrowała na kolano chłopaka
-Wieczorem to Alex będzie ze mną- obaj spojrzeli w stronę z której pochodził nowy głos. Obok stolika stał Angel z grobową miną, wściekły i nawet Alex się przestraszył tym bardziej że zbliżał się do nich Spike
-Thomas to mój partner Angel- starał się zachować zimną krew
-A o mnie  zapomniałeś miłości?- Spike usiadł obok ukochanego i zachłannie pocałował w kark delikatnie naciskając na miękką skórę kłami
-To mój drugi partner Spike...- uśmiechnął się do kelnera- wiem skomplikowane i dziwne
-Nie tak bardzo to przecież L.A- ale mężczyzna był bardzo zawiedziony. Śliczny chłopiec był zajęty i to podwójnie- Smacznego i dajcie znać jak będziecie  czegoś potrzebować- i odszedł. Postanowił jednak mimo wszystko spróbować gdy tylko nadarzy się okazja.

-Jak się spało?- Zapytał niewinnie
-Nie zmieniaj tematu- Angel usiadł i wziął ukochanego na kolana, Spike przywarł do nich całym ciałem- Co tu robisz sam?
-Byłem głodny a ja nie chciałem was budzić- uśmiechnął się - no i mogę przecież sam chodzić po hotelu
-Nie jeśli ciągle będziesz wpadać w tarapaty- starszy wampir zaczął go całować- śmierdzisz- warknął cicho
-Wcale nie- założył ręce na piersi
-Okropnie tym śmieciem- Spike wtórował kochankowi- a ty możesz pachnieć tylko nami- zaczął jeść frytki- dobre- przyznał
-Moje- Alex przysunął talerz do siebie- nie chciałem was martwić. Na prawdę- patrzył na nich szczenięcym wzrokiem. Nie chciał wpadać w tarapaty za coś takiego
-No już śliczny- Angel uśmiechnął się czule i pogłaskał chłopca po policzku- po prostu się martwimy ale wiemy że nie możesz całe dnie siedzieć w pokoju nie widząc słońca. Dlatego skontaktowałem się z potężnym czarownikiem, obiecał że pomoże nam przez ten czas gdy tu jesteśmy chodzić w dzień po słońcu- nie tylko Alex ale i Spike zaniemówił. Angel nie powiedział o tym nawet jemu ale przecież nie mógł być zły. Rzucił się na starszego kochanka z uśmiechem i zaczął go całować jednocześnie dotykając Alex'a żeby nie czuł się pominięty ale chłopak był zajęty całowaniem szyi i policzka Angel'a
-Na prawdę?- Zapytał uradowany chłopak gdy oderwali się od siebie zadowoleni
-Oczywiście że tak moi piękni- roześmiał się ciemnowłosy mężczyzna- Mamy się z nim spotkać już dziś za dwie godziny dlatego kochany jedz i wracamy do pokoju
-Dajcie mi 10 minut- Alex zaczął napychać sobie buzie jedzeniem z zastraszającą szybkością
-Zwierzaczku dość- Spike odsunął od niego jedzenie- mamy czas
-Tak ale...- zaczął i zakrztusił się. Łzy popłynęły mu z oczu i Angel zlizał je powoli
- Dwie godziny kochany- pocałował go delikatnie.

Spike nie mógł usiedzieć na miejscu. Czarownik się spóźniał a on był na granicy  wytrzymałości nawet kojący dotyk i pocałunki Alex'a nic nie pomagały. A już do wrzenia doprowadzał go Angel który siedział w całkowitym bezruchu na wygodnym fotelu.
W końcu rozległo się ciche pukanie do drzwi i Spike niemal wyrwał je z zawiasów
-Spóźniłeś się- warknął ukazując kły
-Ten czar jest bardzo trudny- odpowiedział ciemnoskóry mężczyzna- Ty musisz być William Krwawy- skłonił się- Angelus- i również ukłonił się z szacunkiem po czym jego wzrok spoczął na Alex'ie i przełknął ślinkę
-Nie przywitasz Naszego?- Spike okrążył mężczyzną, na prawdę był zły
-Wybacz. Witaj Alexandrze- uśmiechnął się do chłopaka- Masz ogromne szczęście chłopcze. A wy dbajcie o swój skarb- spojrzał na wampiry groźnie
-Do końca świata- Angel wstał- Czego potrzebujesz?
-Kilku kropel waszej krwi- już rozkładał potrzebne mu narzędzia i zaczął cicho coś mówić. Oba wampiry podeszły do niego z krwawiącymi nadgarstkami.
Alex przyglądał się wszystkiemu uważnie tego czaru nie znał był też niemal pewny że jego przyjaciel nawet o nim nie słyszał.
Po kilku chwilach coś błysnęło i jego kochankowie poruszyli się ostrzegawczo
-Chłopcze odsłoń zasłony- Alex wahał się bardzo przecież może ich zabić ale Angel uśmiechnął się tylko.

Chłopak był pewny że nie zapomni tego widoku do końca życia. Blade ciała wystawione na wciąż jeszcze silne promienie słońca. To było wspaniałe a gdy został porwany w dwie pary silnych ramion zachciało mu się płakać ze szczęścia.
Żaden z nich nie zauważył wyjścia czarownika.
Te wakacje będę jeszcze lepsze niż się spodziewał i już nie mógł się doczekać kolejnego poranka gdy wyjdzie z tymi wspaniałymi mężczyznami może nawet na plaże.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 34*

W miarę jak zbliżali się do hotelu Alex był coraz bardziej pewny że nie będzie mógł dziś pozwiedzać i w zasadzie przyszło mu na myśl że może to i lepiej z wampirami i tak niczego by nie zobaczył, nie gdy obaj są tak bardzo napaleni na siebie na wzajem i na niego.
Trudno było mu się skupić nawet na jeździe bo ciągle zaglądał do tyłu.
Spike nie potrafił usiedzieć, najpierw na siedzeniu, dotykał się najpierw subtelnie ale po paru minutach bez ceremonialnie wsunął dłoń w spodnie i poruszał nią sugestywnie przy dźwiękach zadowolonych pomruków Angela. I to jeszcze mógł znieść ale gdy starszy wampir zaczął również pieścić młodszego i gdy jasnowłosy usiadł mu na kolanach. Chłopak zagryzł wargi i z całej siły starał się skupić na drodze.
Kątem oka widział jak Angel sadza sobie kochanka na kolanach i spuścił mu spodnie po czym Spike porusza się w dobrze mu znany sposób. Westchnął głośno i ucieszył się gdy wjechali do miasta. Już miał się odezwać gdy usłyszał głośny jęk i do jego nosa dobiegł zapach krwi zagryzł wargi i zaczął obmyślać jakąś zemstę na dwóch kochanych napaleńcach.

-Jesteśmy- hotel był duży, i miał bardzo dobre opinie jednocześnie nikt nie będzie im przeszkadzał i robił problemów
-Piękne miejsce miłości- Spike nagle znalazł się przy nim i zaczął całować go w szyję. Alex przez kilka chwil dał się ponieść przyjemności
-Will- Angel był już na zewnątrz i otworzył drzwi
-Psujesz zabawę- ale  i młodszy wampir wyszedł z auta
-To ja idę nas zameldować- Alex zadowolony z siebie odszedł zostawiając kochanków z całymi bagażami.

Pokój podobał mu się jeszcze bardziej niż hol. Duże łóżko, kominek, balkon miękkie fotele puchaty dywan. A gdy zajrzał do łazienki zaparło mu dach i stał w drzwiach do czasu aż zimne dłonie wsunęły się pod jego ubranie chłodząc gorącą skórę.  Zwinny język masował spocony kark
-Chodź do mnie zwierzaczku-  Spike już zaczął rozpinać mu koszulę i ciągnął go w stronę łóżka
-Jest mi gorąco- wyślizgnął się z jego objęć tylko po to by wpaść z inny uścisk
-Piękny wszyscy wiemy jak bardzo podniecony jesteś, jak bardzo pragnąłeś nas podczas jazdy...
-I czyja to wina?- Zdenerwował się chłopak
-Kochany- Angel pozbawił go do końca koszuli i już majstrował przy rozporku
-Nie macie dość?- Zapytał cofając się o kilka kroków
-Alex?- Spike zrezygnował jednak z palenia i podszedł do ukochanego zdziwiony
-Idę pod prysznic....- ale udało mu się dojść tylko do połowy pokoju gdy został zamknięty w dwóch parach silnych objęć. Spike był przed nim ukazując kły a za sobą słyszał ciche warczenie
-A teraz miłości masz kilka sekund na wyjaśnienie- jasnowłosy wampir głaskał go po policzku
-Jestem zmęczony, jest mi gorąco i jestem też głodny- ale spuścił wzrok
-Kochany proszę wiesz że chcemy dla ciebie jak najlepiej- małe pocałunki przy uchu
-Przykro- wyszeptał ale wiedział że obaj go słyszeli
-Zwierzaczku? Jest ci przykro bo nie mogłeś się z nami kochać?- Spike zagryzł wargi
-Czy tak mój piękny?- Angel odwrócił go twarzą do siebie
-Wiem że to głupie ale nawet nie mogłem popatrzeć- zarumienił się
-To nie jest głupie i dobrze to rozumiem- starszy wampir uśmiechnął się do niego i pocałował delikatnie- masz wątpliwości i jest ci przykro- chłopak poczuł i mniejsze ręce drugiego kochanka na biodrach- chcesz wiedzieć że chcemy cię równie mocno jak siebie na wzajem- nagle miał przed oczami jasnowłosego mężczyzną który uśmiechnął się do niego drapieżnie i zaatakował jego szyję, obojczyk i sutki. Alex poddał się. Gdyby Angel nie podtrzymywał go z tyłu upadłby na podłogę. Ręce starszego wampira głaskały go po plecach i w końcu poczuł na nogach i kroczu chłodny powiew. Stał między kochankami całkiem nagi i robiło mu się coraz lepiej, zatracał się w przyjemności.
Nagle poczuł dwoje ust jedne na rosnącej erekcji a drugie na pośladkach. Jęknął głośno i wsunął dłonie w miękkie jasne włosy wampira.
Angel pieścił słodką ciasną dziurkę najpierw językiem a później gdy Spike zaczął ssać i lizać mocniej wsunął od razu dwa palce. Obaj uśmiechnęli się lekko po tym jak ukochany chłopiec krzyknął.
-Tak piękny- starszy wampir wstał i objął go delikatnie ale tak by nie mógł się poruszyć. Jednocześnie młodszy z pomógł mu się nachylić tak by najstarszy kochanek miał lepszy dostęp
-Ach!- Alex nie mógł powstrzymać krzyku, nie wiedział w którą stronę powinien się poruszać a gdy poczuł ogromny twardy członek napierający na jego ciasne wnętrze wypiął się jeszcze bardziej jednocześnie czując że Spike wcale nie ustaje w pieszczotach ale teraz zimny język delikatnie pieści jego jądra.
Angel jednym szybkim ruchem znalazł się w ukochanym przyglądając się jednocześnie scenie przed nim. A było na co patrzeć William był wspaniały a zaangażowanie z jakim sprawiał przyjemność ukochanemu było godne podziwu i podniecało go jeszcze bardziej. Zaczął się poruszać najpierw powoli ale i gdy biodra Alex'a zaczęły poruszać się coraz pewniej i szybciej razem z młodszym wampirem unieruchomili go sprawnie złączając ręce.
Alex był na granicy ale starał się z całej siły zatrzymać
-Nie krępuj się piękny- Angel delikatnie wbił kły w miękkie ciało. Oczy chłopaka otworzyły się nagle a z gardła wydobył się krzyk, który zniknął gdy Spike pocałował go namiętnie pozwalając by posmakował samego siebie. Chłopak oparł czoło o chłodne ramie kochanka i uśmiechnął się błogo
-Teraz dobrze kochany- Angel objął ich obu
-Tak- odwrócił się do niego i pocałował- spać- jęknął i na szczęście nie upadł bo obj go przytrzymywali- Nie- poderwał się nagle otrzeźwiony
-Nie?- Spike podniósł go na ręce i zaniósł do łóżka. Angel nalał do trzech szklanek soku
-Sex to nie wszystko- wymamrotał i gdy położył głowę na poduszce już lekko pochrapywał
-Ty wiesz o co chodzi?- Zdziwiony jasnowłosy wampir odwrócił się do ukochanego i przyjął napój
-Chyba tak- Angel objął go czule i pocałował- My też musimy się wyspać- położył go na łóżku przed śpiącym chłopakiem a on sam wsunął się za nich i objął ukochanych- Naprawimy to jutro ten weekend jest dla niego
-Całkowicie- zgodził się Spike  i on również zapadł z głęboki sen. Angel chwilę leżał i przyglądał się im. Obaj byli piękni. Alex opalony pachnący słońcem, piękny i młody pełen młodzieńczego zapału pełen życia i Will marmurowe ciało które wyglądało jakby rzeźbione dłutem mistrza.
Uśmiechnął się i zamknął oczy. Wakacje będą piękne.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 33

Po kilku godzinach przyjemności Alex w końcu usnął wyczerpany a oba wampiry przyglądały się mu z identycznymi uśmiechami na twarzach.
-Weekend w L.A?- Spike wziął z podłogi zapalniczkę, Angel podał mu papierosy. Sam zatrzymał sobie jednego
-To nam dobrze zrobi- pogłaskał go po plecach- Głodny?
-Umierający- położył się obok śpiącego chłopca- Mamy coś?
-Worek- i on myślał o jedzeniu a do zachodu słońca jeszcze jakiś czas
-Jedz ja się prześpię- objął Alex'a
-Kochany....- zaczął starszy wampir ale Spike tylko kopnął go w udo i zamknął oczy. Angel roześmiał się cicho i spełnił prośbę kochanka. Miał rację on był bardziej głodny, mimo to było mu głupio że zostawia ukochanego w taki sposób.

Jakiś czas później gdy i Angel leżał obok śpiących kochanków i zamykał oczy żeby trochę odpocząć gdy nagle Alex zaczął się rzuca we śnie.
Spike usiadł w oka mgnieniu i patrzył zdezorientowany to na jednego to na drugiego
-Powinniśmy go obudzić?- Zapytał cicho zaniepokojony
-Nie... to chyba wizja...- Angel również był zmartwiony. Wiedział że ta moc jest dość bolesna a nie chciał żeby chłopiec cierpiał. Gdyby ukochany był Pogromcom wszystko byłoby inaczej. W tej sytuacji jednak mężczyzna zdawał sobie sprawę że po przebudzeniu Alex będzie w okropnym stanie.
-Mam to gdzieś to nie jego sprawa- warknął Spike i już miał dotknąć ukochanego gdy ten nagle usiadł łapiąc głośno powietrze
-Miłości? Kochany?- Obaj powiedzieli w tym samym czasie
-Nic mi nie jest- szepnął i zacisnął powieki- Dajcie mi tylko chwilę- zaczął powoli wychodzić z łóżka- dajcie mi odetchnąć
-Skarbie- Angel znalazł się obok niego żeby go podtrzymać bo chwiał się na nogach
-Nie podchodź- warknął cicho- Muszę wyjść na powietrze- złapał za leżące na podłodze obok spodnie i założył je w biegu
-Można coś z tym zrobić?- Zapytał Spike. On również był już na nogach a starszemu wampirowi przeszło na myśl że bardzo chętnie wziął by go jeszcze raz. Ale gdy poczuli zapach wymiocin dochodzący sprzed domu zrobiło mu się okropnie głupio.
-Niestety- spojrzał na niego smutno- Każdy Pogromca tak ma. A Alex widocznie pozyskał tą moc
-Szkoda że tylko tą- młodszy wampir był zły i smutny że jego ukochany musiał tak cierpieć. Nigdy wcześniej nie widział tej mocy. Zdał sobie nagle sprawę jak niewiele wie o chłopcu. Ten wyjazd to zmieni, tego był pewny.
-Will tego nie można kontrolować- podszedł do niego i objął czule- Musimy go po prostu wspierać....
-Co musicie to zbierać się do wyjazdu- Alex stanął w drzwiach sypialni- Bo z tego nie zrezygnuje
-Jesteś pewny?- Angel wyciągnął do niego rękę a chłopak wszedł z zimne objęcia. Było mu wspaniale  i na prawdę nie chciał rozmawiać o tym co mu się śniło. Sam sobie z tym poradzi.
-Oczywiście że tak. Tata pozwolił i może się więcej nie zgodzić. Dlatego jedziemy- pocałował ich obu- idę pod prysznic. Jak wyjdę macie być spakowani- powiedział poważnie i z całym przekonaniem
-Tak jest- Spike zasalutował mu ze śmiechem ale gdy chłopak zniknął w łazience spoważniał- Wierzysz mu?
-Ani trochę- Angel westchnął i usiadł- Chcesz zjeść?
-Myślałem że nie zaproponujesz- jasnowłosy mężczyzna podszedł do niego i całując usiadł mu na kolanach i zaczął lizać go po szyi. Najpierw bardzo delikatnie, powoli i nagle wbił kły w zimne gładkie ciało.
Starszy wampir przygarnął go do siebie z całej siły i całował go po ramieniu, karku. Błądził dłońmi po jego wspaniałym ciele, plecach, pośladkach, klatce piersiowej.

Alex stał pod strumieniem lodowatej wody. Wiedział że widział przyszłość. I nienawidził tego co zobaczył, na dodatek został z tym sam. Przecież im tego nie powie a też nie chciał dodawać zmartwień przyjaciołom. Może mimo wszystko uda mu się zapobiec temu co najgorsze.
Nie mógł się uspokoić. Ilekroć zamykał oczy widział jak jego ukochani są zabijani a on jest bezsilny i tak bardzo przerażony.
Wzdrygnął się i zdał sobie sprawę że stoi pod lodowatą wodą i robi się cały niebieski z zimna. Chcąc nie chcąc musiał  wyjść spod prysznica. Nie chciał zachorować , nie przed wyjazdem i nie przed tym jak poradzi sobie ze snem.
Raz jeszcze wziął głęboki oddech i zaczął się wycierać, bardzo dokładnie by powstrzymać dreszcze.

W sypialni zastał wampiry leżące na łóżku objęci, wtuleni w siebie.
-Więc nic nie zrobiliście?- Zapytał uśmiechając się
-Byłem głodny- Spike usiadł- A ty pod koc widać że jest ci zimno... nawet bardzo- Alex zgodził się na to bez słowa. Właściwie kochanek miał racje, trząsł się z zimna.
-Chcę wyjechać po zachodzie-  owinął się szczelnie ciepłym materiałem
-Czemu tak bardzo się spieszysz?- Zapytał Angel podejrzliwie
-Chcę odpocząć od tego miasta- uśmiechnął się do niego miał nadzieje że go zmyli i uśpi czujność kochanków
-Wiesz chyba że żaden z nas ci nie wierzy- Angel pochylił się i szeptał mu do ucha głaszcząc go delikatnie
-Mam jeszcze czas- pocałował go czule
-Hej a ja?!- Zapytał Spike zły siadając obok. Alex odwrócił się do niego i z uśmiechem pocałował również jasnowłosego wampira
-Zadowolony?
-Bardzo- zamruczał- Angel czekamy tylko na ciebie
-Pół godziny i jedziemy- wstał w końcu- Alex na pewno masz wszystko?
-Czeka w samochodzie. Znalazłem nawet hotel...i mamy wakacje na koszt taty dlatego trzeba korzystać
-To dobry hotel prawda?- Spike patrzył na niego uważnie
-Niespodzianka- przytulił się do niego i w końcu teraz poczuł się bezpiecznie. Obaj w milczeniu patrzyli jak najstarszy wampir pakuje się powoli i z rozmysłem. Całkiem inaczej niż oni oboje.

-No to jedziemy- powiedział w końcu i wszyscy wyszli z domu. Noc dopiero się zaczęła i Alex miał nadzieje że zobaczy dziś jeszcze coś więcej niż tylko pokój hotelowy.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 32

Qutntin Travis jako szef największej organizacji walki ze złem był mężczyzną myślącym bardzo szablonowo.
Demony- złe, ludzie- dobrzy. I zwykle to było prawdą, dlatego rodzina Giles była zawsze dla niego solą w oku. Oni sami wiele wieków temu stali na czele Rady ale po tym skandalu posiadania wampira w rodzinie zostali odwołani.
Mimo to on i jego przodkowie zawsze obawiali się że będą chcieli znów przejąć władzę. On sam zdawał sobie sprawę że wiele jego podwładnych poparłoby te działania. Dlatego wysłał Ruperta i syna dawnej Pogromczyni tu do aktywnych Piekielnych Ust. Był pewny że nie przetrwają aż tyle. Mimo jego przypuszczeń szło im coraz lepiej. No i Alexander on należał do Rady, na przestrzeni wieków tylko 5 Pogromczyń udało się mieć dzieci, ale nikt nie przysparzał ich tyle problemów.
Po pierwsze nikt nie miał pojęcia kim lub czym był jego ojciec, po drugie kwestia mocy chłopaka. Z tego co wiedział nie posiadał żadnej mocy po matce ale te informacje miał głównie od Ruperta bo mężczyzna nigdy nie pozwolił mu dostać się do chłopaka. Mimo że  tak bardzo chciał mieć go w rękach.
Były też inne pogłoski, mówiące o tym że  Alexander ma wiele mocy, wiele ukrytych talentów. Dlatego przyjechał do Sunnydale. Nie był świadom tego że jest tu jego własny wnuk. Chłopak również spędzał mu sen z powiek. Jego córka nie zgodziła się usunąć ciąży i chroniła syna, Charlie był potężnym czarownikiem, z czasem będzie miał jeszcze więcej mocy. Ten chłopak też spędzał mu sen z powiek ale nie po to przyjechał.
Teraz ważny był Alexander i plany jaki miał dla chłopaka, miał tylko nadzieje że Rupert nie będzie wchodził mu w drogę. A jeśli jednak będzie stwarzał problemy przekona go odpowiednio.

-Rupert- Quintin wszedł do biblioteki zaraz jak za rogiem zniknęła Buffy Summers, nie znał tej dziewczyny ale był zadowolony z jej pracy
-Travis- nie uśmiechnął się do niego a tylko zdjął okulary i przetarł oczy- Co cię tu sprowadza?
-Wierz lubi nie ale twój syn- usiadł przy dużym stole i spojrzał na książki które tam leżały. Treść też bardzo mu się podobała
-Czego do niego chcesz?- Zapytał siadając na przeciwko niego
-Dać mu szanse przynależności do Rady....
-Trzymaj się od niego z daleka, jest szczęśliwy i nie chce mieć z wami nic wspólnego- warknął Rupert
-Jest przyjacielem mojego wnuka...jedynego wnuka kiedyś chcąc nie chcąc albo Alexander albo Charles przejmą władzę.
-Więc czemu nie Charlie?
-Z nim już rozmawiałem i to przegrana sprawa- westchnął i Giles nagle zaczął współczuć starszemu mężczyźnie. Tylko przez chwile- Za to twój wychowanek nadaje się idealnie
-Do czego?
-Rupercie nasze rodziny były w Radzie od zawsze i mimo wszystko chcę żeby tak zostało. Nie masz innych dzieci a Alexander jest również synem Pogromczyni....
-Quintin zostaw go w spokoju- wstał- Zresztą nie jest zainteresowany a ty zdaje się masz jeszcze syna- uśmiechnął się złośliwie
-Rupercie proszę- drzwi do biblioteki otworzyły się i wszedł Alex ze śpiewem na ustach zadowolony z siebie jak nigdy
-O dzień dobry- nie lubił Travis'a ale tata nauczył go dobrych manier
-Witaj Alexander- mężczyzna wstał- Widzę że Kalifornia ci służy
-Bardzo. Tato mogę pojechać na weekend do L.A?- Zapytał by zmienić temat. No i musiał zabrać ze sobą wampiry tak na wszelki wypadek.
Ojciec i syn wymienili spojrzenia. Alex dobrze wiedział że Rupert powinien go uziemić i że mężczyzna dobrze o tym wie. Mimo to po chwili obaj uśmiechnęli się do siebie.
-Oczywiście że tak. Jedziesz sam?- Zapytał w końcu
-Tak..pytałem innych ale nikt nie ma czasu
-Bądź ostrożny i Alex dzwoń w razie problemów- mrugnął do niego
-Dziękuje- podszedł do ojca i pocałował go w policzek- Zabieram ich ze sobą- szepnął, Rupert tylko kiwnął głową.
-Alexander- Travies odchrząknął- nie chcę ci zmieniać planów chłopcze ale musimy porozmawiać
-O czym?- Zapytał odwracając się do niego
-O twojej przyszłości, o Radzie....
-A nie o pana wnuku?- Zapytał z uśmiechem
-Alex....- ostrzegł go Rupert- idź się pakować porozmawiamy wieczorem- nie chciał tu kłótni
-Dobrze- i wyszedł.

Pojechał prosto na cmentarz. Był już spakowany i nawet jeśli  tata nie wyraziłby zgody na wyjazd i tak by to zrobił. Na szczęście wyglądało na to że Rupert chciał go odsunąć jak najdalej od Rady. Był mu bardzo wdzięczny i weekend sam na sam z kochankami bez ciągłych telefonów od wszystkich znajomych i przeszkadzania.
Nie zdążył nawet zapukać gdy duża ręka odziana w skórzaną rękawice wciągnęła go do środka. Znalazł się twarz w pierś z Angel'em
-Cześć- uśmiechnął się i pocałował wampira
-Wszystko dobrze? Nic ci nie jest?- Obwąchiwał go dość nachalnie
-Wspaniale- wyplątał się z jego objęć- Gdzie Spike?
-W końcu usnął- mężczyzna uśmiechnął się czule- Lubie twoje zadowolenie- pociągnął chłopca na kanapę i posadził go sobie na kolanach- Czemu?
-Jedziemy do L.A... tata prawie kazał nam jechać a to oznacza że Travies czegoś chce, to nie dobrze ale nie martw się- pocałował go w policzek- pojedziemy a jak wrócimy już ich nie będzie
-Tak mówisz?- Zapytał wsuwając zimną rękę pod koszulę chłopka, ciepła skóra ukochanego sprawiła że zaczął mruczeć
-Jak najbardziej- przymknął oczy- weź mnie do łóżka- szepnął i wtulił się w chłodne ciało, zaraz też został uniesiony w silnych ramionach
-Zawsze kochany zawsze- Angel uśmiechnął się zadowolony z siebie. Wiedział też że Spike zaczyna powoli się budzić. Miał ochotę wziąć ich obu i tak właśnie będzie.  Kochał swoje nowe życie i zrobi wszystko by trwało to wiecznie, Alex już niemal zgodził się na Połączenie. Może ten weekend przekona go bardziej.

Weszli do sypialni. Spike już na nich czekał gotowy, twardy i chętny z pięknym kuszącym uśmiechem na twarzy.



#################################################################################
Kochani ostatnio mam bardzo mało komentarzy. To odstrasza mojego wena. Może tak udałoby zebrać się 10. I zapraszam również na http://opyaoihl44.blogspot.com/ blog z parą Harry Potter i Lucjusz Malfoy. Tam również jest bardzo mało wpisów.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 31

Alex jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy.
Od dwóch miesięcy spędzał niemal każdą wolną chwilę w towarzystwie ukochanych wampirów. W domu po dużej rewolucji związanej z przeprowadzką do nich Joyce i jej córek wszystko wracało do normy. Owszem czasem było jeszcze dziwnie zwłaszcza jak się wpadało na Buffy biegnącą w ręczniku z łazienki do pokoju ale i to dało się przeżyć. Zwłaszcza że on sam chodził jak we śnie.  Jedyne co trochę go denerwowało to fakt że tata zabronił cofać zaproszenia jego ukochanym.

Chłopak nawet nie przypuszczał że coś może się stać.
Tego dnia obudził się w zimnych ramionach obu mężczyzn którzy przyglądali mu się z takim samym wyrazem twarzy
-Cześć?- Przełknął ślinkę. Znał tą minę ale był obolały po wczorajszej nocy. Nawet bardziej niż zwykle
-Nie martw się miłości- Spike pochylił się i pocałował go czule- wiemy że jesteś obolały i zmęczony....
-Dlatego dziś będziesz tylko leżał i patrzył- dokończył Angel  i on również go pocałował. Tego chłopak się nie spodziewał. Bo oba wampiry odwróciły się teraz do siebie i zaczęły się namiętnie całować.  I dotykać, najpierw delikatnie i powoli ale gdy Angel przesunął rękę na twardy członek kochanka pieszczoty zaczęły robić się coraz bardziej namiętne coraz bardziej niecierpliwe.
Alex odsunął się trochę by dać im miejsce. Spike pociągnął starszego wampira tak by obaj leżeli obok siebie. Angel pokazał kły i wsunął je w szyję młodszego kochanka. Ten jęknął a Alex wstrzymał oddech. To było piękne i był coraz bardziej podniecony, coraz bardziej chętny ale mieli racje nie dałby rady za nimi nadążyć. Dlatego z zadowoleniem złapał za własny nabrzmiały członek i poruszał nim delikatnie.  Starszy wampir odwrócił młodszego na brzuch i już miał w niego wchodzić gdy Spike nagle zmienił pozycje i leżał na plecach zaplatając nogi na jego biodrach i uśmiechnął się. Angel pochylił się i pocałował go czule i namiętnie po czym jednym silnym pchnięciem wsunął się w zimne ciało. Spike warknął i on również ukazał kły.
Alex był  coraz bardziej podniecony a fakt że ukochani całkiem go ignorują jeszcze bardziej go podniecało. Starał się zapanować nad samym sobą ale nagle oba wampiry odwrócili się do niego i spojrzeli na niego żółtymi oczami, z mieszaniną miłości i pożądania
-Kochany gotowy?- Zapytał Angel poruszając się szybciej
-Dojdź miłości- jękną Spike podnosząc biodra wychodząc kochankowi na spotkanie.  Starszy wampir znów zwrócił głowę w jego stronę i pogłaskał po twarzy
-Zawsze taki wspaniały- szepnął i pocałował ukochanego. Oderwał się od jego ust po kilku chwilach- Teraz!- Krzyknął i Alex doszedł po czym zamglonymi oczami przyglądał się jak dochodzi najpierw Spike tryskając strumieniem na brzuch starszego kochanka a później niewielki strumień wypłynął z jego dziurki, gdy penis Angela wysunął się z niego.
-Jesteście okropni- Alex jęknął cicho i odwrócił się do nich plecami
-I tak nas kochasz- Spike całował jego ramiona- Powinieneś się ubrać za chwilę będziemy mieć gości
-Jakich?- Zapytał niechętnie
-Twój przyjaciel i jest czymś bardzo poddenerwowany- odpowiedział Angel. Alex tylko jęknął ale wstał niechętnie
-Dziękuję- odwrócił się jeszcze i pocałował ich obu
-Nasza przyjemność- uśmiechnął się Spike i wyjął papierosy- i ten zapach- rozmarzył się przez chwile ku uciesze Angel'a
-Will wystarczy- powiedział w końcu i wszystkie inne rozmowy skończyły się bo ktoś zapukał do drzwi. Alex jęknął tylko i poszedł otworzyć.

-Alex tragedia- Charlie był zły, zakłopotany i smutny
-Przesadzasz jest piękny dzień....- zaczął zdziwiony
-Mój dziadek przyjechał do miasta- przerwał mu przyjaciel i usiadł na najbliższym nagrobku
-Co? Czemu? Co?- Wiedział że wampiry już są zaniepokojone i chcą go pocieszyć i pomóc
-Nie wiem- jęknął- Alex wracaj i trzymaj się od nich z daleka on mnie nie lubi przez mojego ojca...
-Wiem- położył mu rękę na ramieniu- Nic ci nie mówił... czemu tu jest?
-Rozmawiał tylko  z Rupertem. Nawet o mnie nie zapytał- Alex wiedział że to bolało przyjaciela, kiedyś jeszcze chciał się przypodobać dziadkowi ale gdy ten ciągle go od siebie odsuwał w końcu się poddał i przestał zabiegać o jego szacunek i uczucie
-Masz rodzinę tu- uśmiechnął się do niego- nie warto marnować czasu na kogoś kto wini dziecko za to kim są jego  rodzice
-Tak- Charlie przyznał mu racje i ukradkiem wytarł łzy. Jeśli było coś co doprowadzało przyjaciela to właśnie jego dziadek- Mam zamiar zabrać Buffy na wycieczkę jak się wszystko uspokoi...
-Należy jej się. Jakoś ostatnio nie pomagam- zarumienił się Alex
-Wcale- przyznał mu racje- poczekać?
-Nie. Będę w domu za godzinę... może dwie
-Tylko że nie jest sam. Jeśli ktoś zobaczy skąd idziesz...
-Charlie nie zapomnij że dawno radzę sobie sam- Alex niemal czuł obecność ukochanych za nim.

-Kochany- Angel objął go gdy tylko zamknął drzwi
-Wszystko dobrze?- Zapytał Spike dotykając jego bioder
-Szef Rady jest w mieście... nigdy nie lubił mojej rodziny. W każdym razie Charlie twierdzi że powinniśmy na chwilę się...
-Nie- starszy wampir przysunął go do siebie zaborczo- Znam Radę lepiej niż ty...
-Zresztą jesteś nasz- Spike przyznał mu racje
-A ja nie chcę żebyście byli w niebezpieczeństwie- wysunął się z ukochanych objęć- I tak muszę wracać czasem trzeba iść do szkoły i proszę was nie róbcie nic złego. Chcę przeżyć tą wizytę może chodzi o Buffy....
-Niczego ci nie obiecam- Angel był zły- i nie powstrzymam Will'a przed niczym
-Dobrze- westchnął i wziął torbę z fotela- zadzwonię później
-Lepiej żebyś tak zrobił- Spike pocałował go namiętnie- bądź bezpieczny bo całe miasto spłonie
-Zawsze jestem bezpieczny- puścił do nich oko i wyszedł.
Powinien przypuszczać że wspaniałe chwile się skończą ale dlaczego teraz i w taki sposób. Wolałby żeby zagrażał im jakiś demon, apokalipsa a nie staży sztywni Anglicy. Westchnął tylko i poszedł w stronę domu. Już odechciało mu się iść do szkoły. Jeszcze jeden dzień mu nie zaszkodzi.

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 30

Alex wiedział że przyjście w środku nocy na cmentarz nie mówiąc nic nikomu w jego wciąż jeszcze nie pewnym stanie będzie miało swoje konsekwencje, ale był bardziej przygotowany na to że dostanie burę od ojca.
Na to co zobaczył gdy się obudzi nie byłby przygotowany nawet za kilka lat.
Zamrugał powiekami gdy usłyszał nad sobą warczenie. Myślał może, że obudzi się w ramionach kochanków ale zobaczył ich obu obok łóżka wyraźnie złych i  w takich samych pozach. Obaj tylko w spodniach od dresu, bez koszuli i z rękami na piersiach.
-Tak?-  Zapytał niepewnie
-Byłeś wczoraj na cmentarzu... sam- Angel zaczął pochylając się nad nim
-Przecież teraz jestem tu- usiadł, coś mu się tu nie podobało
-Po tym co się stało?!- Spike nie potrafił być spokojny. Alex podejrzewał, że był po prostu głodny
-Chciałem się z wami zobaczyć- postanowił spróbować sprytnej manipulacji. Oczy same mu się rozszerzyły a usta ułożyły w podkówkę- Ale widać byliście zajęci....- zaczął wychodzić z łóżka
-Miłości- jasnowłosy wampir objął go i popchnął znów na pościel
-Po prostu się martwimy a Rupert...- i Angel dołączył do nich, trochę winny że niemal doprowadził ukochanego do płaczu
-Tata powiedział że mogę zostać- uśmiechnął się zadowolony gdy znalazł się w ramionach ukochanych- ale muszę uważać na siebie
-To zrozumiałe- starszy wampir wodził swoimi dużymi dłońmi po ciepłej klatce piersiowej chłopaka. Uwielbiał to jaki jest gorący i mógłby nie ruszać się z miejsca przez wieki  i nie był w tym sam. Spike miał podobną zadowoloną minę. Pełne adoracji i miłości spojrzenie. I nagle ich oczy spojrzały się. Takiej harmonii nie osiągnęli nigdy i tak powinno zostać. Zrobią wszystko żeby tak właśnie zostało.
-Nie to żebym się skarżył... - zaczął Alex po kilku minutach tych pieszczot- ale... mój pęcherz jest bardzo ludzki- uśmiechnął się
-Idź piękny- Angel pomógł mu usiąść- Śniadanie?
-Proszę- chłopak mimo palącej potrzeby szedł powoli kręcąc pośladkami i cieszył się pomrukami wampirów.

Spike i Angel nie ruszali się z miejsca dopóki nie usłyszeli prysznica.
-Więc kto idzie do kuchni?- Jasnowłosy mężczyzna był niemal gotowy do skoku
-Idź do niego- uśmiechnął się starszy wampir i pocałował go czule- ale nie wymęcz go do końca
-Tego obiecać nie mogę- wstał i pobiegł w oka mgnieniu do drugiego pomieszczenia.
Spodziewał się zobaczyć ukochanego chłopca pod prysznicem, mokrego i gorącego od wody. Stało się jednak inaczej.  To Alex zaatakował go gdy tylko zamknął drzwi i popchnął na ścinę
-Zwierzaczku- warknął starając się przejąć kontrolę nad pocałunkiem
-Tak tylko pomyślałem- odsunął się od niego- Spike wiem że jesteś cały rozgrzany i chciałbyś mnie wziąć tu i teraz ale ja mam ochotę na prysznic- znów podszedł do niego i całował po szyi po klatce piersiowej
-I myślisz że cię puszczę?- Zapytał zmieniając pozycję i tym razem to chłopak uwięziony między ścianą a zimnym twardym ciałem
-Myślę że pójdziesz ze mną- Alex zdołał mu się wyślizgnąć- A może i Angel się dołączy
-Może- wampir wziął go za rękę i poprowadził pod natrysk.  Wziął gąbkę i powoli dotykał ciepłego ciała- jeśli będziemy bardzo bardzo długo. Chłopak nie odpowiedział tylko jęknął  głośno.

Angel słuchał wszystkiego z kuchni i uśmiechał się tylko.  Mimo szczerej chęci nie zamierzał poddać się ukochanym. To on dyktuje tu warunki a nie oni dlatego wziął niepotrzebny oddech zamknął oczy i robił dalej swoje.
Zresztą wystarczyło mu słuchanie tych wspaniałych odgłosów. Jęków i pisków. Niemal widział dwa nagie mokre ciała ocierające się o siebie. Pocałunki, podgryzania, czuły dotyk. Wiedział jak jest twardy, że wystarczy mu jeszcze jeden jęk, jedno westchnienie by dojść tu  i teraz. W kuchni krojąc bułki. Jakby ktoś go dopiero przemienił.
I nagle poczuł jak Alex dochodzi, zaraz po ten poczuł Will'a. Przeciągły stłumiony krzyk i nim samym wstrząsnął orgazm. Co spowodowało że przeciął sobie bardzo głęboko dłoń. Uśmiechnął się. Wiedział że za chwilę Will znajdzie się przed nim klęcząc i pijąc.

-Chyba jednak nie chciał dołączyć- Alex podniósł ręce żeby Spike mógł go dokładnie wytrzeć.
-Nie martw się- pocałował go w policzek- nie ma tak dobrej samokontroli
-Och- zrozumiał po chwili- Teraz to dopiero jestem głodny- gdy obaj usłyszeli burczenie w jego brzuchu
-Chodźmy więc- wziął go na ręce. Tak było szybciej a on kilka chwil wcześniej poczuł krew swojego Twórcy

-Will- Angel stał przy stole z wyciągniętą ręką. Alex postanowił im teraz nie przeszkadzać. Czytał o tym wszystkim a  jedzenie pachniało tak kusząco.
Mimo to kątem oka obserwował jak Spike klęka przed starszym wampirem i bierze jego dłoń w swoje ręce i najpierw delikatnie całował a później zaczął lizać powoli ranę i krew. Angel mruczał cicho z przymkniętymi oczami oparty o stół. I Spike zdawał się być zadowolony. Ciągle się uśmiechał i nie mógł oderwać ust od ręki starszego wampira.
Chłopak wiedział też że obaj są podnieceni i gdyby nie on to mogliby zacząć tu na stole. Właściwie to by mu to nie przeszkadzało.  Ale w końcu Angel podniósł ukochanego i pocałował go namiętnie, po czym oderwali się od siebie
-Smakuje?- Zapytał starszy wampir siadając obok niego
-Tak dziękuję- uśmiechnął się do nich- ale nie musieliście sobie przeszkadzać
-Mówiłem- Spike był z siebie nagle bardzo zadowolony ale nie powiedział już nic tylko zaczął jeść. Zapadło błogie milczenie. Alex mógłby przywyknąć do takiego życia i przeszło mu na myśl że przecież tak teraz wygląda. Uśmiechnął się do swojej kawy i przymknął oczy.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 29

Alex bez słowa słuchał ojca.
Zaraz po tym jak obudził się w swojej własnej  sypialni nie widząc przy łóżku wampirów wiedział że dzieje się coś nie dobrego.
I w zasadzie jakaś jego część zgadzała się z tatą. Nienawidził tego miasta. Tylko że kochał ich obu tak bardzo, że nie wiedział jak będzie mógł żyć bez nich.

-Alex ja wiem że....- mężczyzna na prawdę chciał mu wszystko na spokojnie wyjaśnić
-Tato... zawsze byłem w niebezpieczeństwie a Angel i Spike mogą mnie ochronić. Wiem że im nie ufasz i wcale ci się nie dziwie sam maiłbym takie uczucia, tylko że teraz to się zmieniło ja na prawdę ich kocham- uśmiechnął się lekko
-A oni kochają ciebie wiem o tym- westchnął Rupert- boję się tylko że oni mi cię zabiorą.
-Na to nie pozwolę. Proszę daj mi zostać- Alex wiedział że ojciec mięknie. Nigdy nie potrafił mu niczego odmówić
-Alex chcę żebyś był bezpieczny. A tu nie jesteś nie przy nich. I nie winię ich, tak po prostu się dzieje.
-Tym razem będzie inaczej. Nie jestem bezradny  i potrafię walczyć o swoje...Tato- westchnął
-Jesteś dla mnie wszystkim synu... chcę twojego szczęścia- wziął go za rękę
-Jestem szczęśliwy. Z tobą, z nimi. A sam wiesz co się dzieje  gdy każesz komuś wybrać- nie powinien był tak mówić ale chciał zostać z ukochanymi mężczyznami  i z ojcem.
-Alex, Alex- Rupert uśmiechnął się tylko- Dobrze. Ale jeśli raz jeszcze będzie podobna sytuacja wracasz do Anglii i ukryje tak ze cię nie znajdą. A i nie mają wstępu do domu. Może kiedyś
-Rozumiem i dziękuję- chłopakowi nagle zachciało się spać- Mam wam pomóc z przeprowadzką?- Przypomniał sobie nagle że dziś w  ich domu zaczynają się duże zmiany
-Nie- mężczyzna wstał- Śpij i zbieraj siły. Musisz dużo odpoczywać i się kurować
-Nic mi nie jest- zaprotestował
-Masz anemię- Rupert wyszedł. Alex znów podszedł go sposobem jedynaka. Wiedział jak bardzo jest niekonsekwentny ale kochał syna ponad wszystko i może jeszcze poczekać. Alex jest przecież na tyle ostrożny, że wie jak postępować i nie będzie pchał się w niebezpieczne sytuacje. Miał nadzieje. Nie ufał im. Zwłaszcza Angel. Wzdrygnął się i zszedł na dół. Już był spóźniony a bardzo zależało mu na Joyce i nie chciał przekreślić tego związku zanim jeszcze na dobre się zaczął.

-William dość!!- Angel krzyknął na młodszego wampira gdy ten rozwalił już wszystkie butelki jakie były w ich domu
-Oczywiście a ciebie to...- reszta zdania zniknęła bo ciemnowłosy mężczyzna nakrył jego usta swoimi
-Kocham go jak ciebie i nie pozwolę by nas ktokolwiek rozdzielił- uniósł mu twarz i spojrzał w oczy- a teraz piękny już spokojnie- uśmiechnął się do niego lekko- Rupert niczego mu nie odmówi. Na tyle go znam- zaczął go powoli całować- chyba ci jeszcze nie podziękowałem- jednym szybkim ruchem zsunął z jego wąskich bioder spodnie.
-Liam- jęknął tylko młodszy wampir i zarzucił mu ręce na szyję
-O tak. Tylko ty i ja- ukazał kły i wsunął je w miękką zimną szyję kochanka. Spike niemal doszedł tu i teraz. A gdy Angel podniósł go i zaczął pieścić nabrzmiałą już erekcje musiał powstrzymywać się by nie skończyć za szybko. Wiedział jak bardzo starszy wampir tego nie lubi- Czułem go na tobie- byli już w sypialni- wspaniały- położył go na łóżku- wciąż jeszcze chętny, gorący
-Zamknij się i pieprz mnie- warknął niecierpliwie Spike
-Jak sobie życzysz piękny- Angel zsunął własne spodnie w tym samym czasie odwracając kochanka na  brzuch. Kilka sekund podziwiał wspaniałą białą skórę kochanka ale gdy ten zaczął kręcić pośladkami w kuszący sposób na swoją powolną melodię która zawsze doprowadzała go do szału. Złapał jego biodra z taką siłą, że chyba złamał mu kości i jednym gwałtownym ruchem zatopił się w jego ciele
-Jasna cholera!- Zawył łapiąc z rozpędu niepotrzebny oddech
-Tego chciałeś- nie przestawał gwałtownie się poruszać
-O tak Liam- jęknął- Szybciej
-Zawsze- starszy wampir pochylił się, zaczął całować go po karku i sięgnął ku jego coraz bardziej bolesnej erekcji- Tęskniłem za tym
-I ja też- Spike był niemal gotowy. Zagryzł wargi do krwi gdy członek kochanka raz po raz nie przerwanie uderzał w jego prostatę
-Teraz kochany!- Raz jeszcze go ugryzł i wytrysnął z dużą siłą po czym runął na niego. Młodszy wampir warknął tylko i doszedł.

-I masz zamiar tak robić do wieczora?- Zapytał Spike po jakimś czasie gdy leżeli przytuleni do siebie
-Jeśli to cie powstrzyma przed rozwaleniem tego miejsca to zawsze- uśmiechnął się Angel i pocałował go
-To jeszcze raz- roześmiał się- Będzie dobrze?- Spoważniał nagle
-Oczywiście wszystkim się zajmę- starszy mężczyzna miał trochę wątpliwości ale nie chciał martwić ukochanego
-Mam nadzieje że masz rację- wtulił się w niego- A jak nie to go porwę i zamknę od chociaż by tu- Spike zaczynał usypiać
-Tak kochany co tylko zechcesz- całował go po twarzy i uśmiechał się pobłażliwie. I on był zmęczony. Coraz bardziej.
Po kilkunastu minutach obaj spali kamiennym snem umarłego.

Alex wszedł do domu w którym zatrzymali się jego kochankowie w chwili gdy zaszło słońce. Miejsce wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Uśmiechnął się pod nosem. Wiedział że to Spike, wściekły na jego ojca. Był niemal pewny że wie co zrobił z nim Angel, dlatego przeszedł prosto do sypialni.
Nie pomylił się. Obaj spali w niekompletnych ubraniach. Młodszy wampir był pogryziony i uśmiechał się cały czas w ramionach kochanka, który obejmował go czule i opiekuńczo.
-Wy zdrajcy- szepnął tylko i rozebrał się cicho po czym wsunął między splecione ciała
-Witaj miłości- Spike odsunął się by dać mu miejsce- Wszystko dobrze?
-Teraz już tak- poczuł na sobie usta Angel'a i przymknął oczy. Tak wszystko już było w porządku.

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 28

Angel wiedział że nie może panikować. Nie chciał wystraszyć Alex'a. Bo chłopiec już był mocno poddenerwowany.
Biegnąc na pomoc ukochanemu zastanawiał się co właściwie mogło się stać. Nie przyznałby tego przed nikim, ledwo robił to przed sobą ale Spike walczył lepiej od niego. Stawał się też równie silny a przecież dzieli ich ponad  100 lat. Dziękował Losowi że nie są wrogami. I że Will kocha go ponad własną egzystencje.

-Angel!- Alex zeskoczył z jego pleców i pobiegł do przodu. Wampir zapomniał że i chłopiec potrafił wspaniale walczyć. Gdyby to zależało od niego obaj nie wychodzili by z pokoju. Westchnął tylko i zrównał bieg z kochankiem.

Alex nie miał pojęcia co się tu dzieje. Spike nie pakował się aż w takie kłopoty, no i reakcja Angela też wcale mu się nie podobała. Wyglądało jakby starszy wampir bardzo się bał. Więc skoro on się boi...
I nagle zobaczył. Co się dzieje. Znał to. Wieczny Ogień. I czarownik. Potężny
-Angelus!- Zabrzmiał mężczyzna głośno
-Kort!- Wampir ukazał kły
-Mówiłem że cię znajdę- płomień wystrzelił w  górę a Spike uwięziony w środku zawył bezgłośnie. Alex wiedział że to tylko czar, że gdyby skupił się mocniej usłyszałby krzyk. Musiał coś zrobić. Czarownik nie zwracał na niego uwagi. Miał przynajmniej taką nadzieje. Nie spojrzał na Angel'a wiedział,  że będzie chciał go powstrzymać. Każe mu uciekać, ale przecież nie  mógł. Wampiry musiały w końcu zrozumieć że kocha ich tak samo jak oni kochają jego. I że już wybrał.
Był już bardzo gdy nagle został  powalony na ziemię.
-Proszę, proszę. Tego się nie spodziewałem. Człowiek. Miękniesz- i Alex poczuł ogromny ból głowy rozchodzący się falami po całym jego ciele. Zagryzł wargi by nie krzyczeć i starał się nie płakać
-Puść ich!- Angel zdawał sobie sprawę że Kort każe mu wybrać
-Obiecałem ci że cię znajdę i zranię. Tylko czyja strata zaboli mocniej?
-Puść ich i weź mnie. Błagam- wampir klęknął. Wiedział że nie zdoła ich obu uratować
-I Meri błagała ciebie- Tym razem Alex wrzasnął gdy poczuł że jego wnętrzności zaczęły płonąć
-Angel....- jęknął prosząco
-Spokojnie skarbie wszystko będzie dobrze- starał się go uspokoić- Will kochany- spojrzał na młodszego wampira. Zdołał tylko pokiwać głową . To jednak nikogo nie uspokoiło. Angel musiał coś zrobić. I to szybko.
-Kort zabij mnie,torturuj tylko zostaw ich w spokoju...
-Będą patrzeć jak umierasz. A później... to nie będzie cię obchodzić- i Spike i Alex zostali uwolnieni i chłopak mimo ogromnego bólu poczołgał się do wampira
-Pij- szepnął- ja nie mogę mu pomóc. Jestem za słaby
-Miłości- Spike wbił kły w  miękką szyję i Alex zamknął oczy. Wiedział że kochanek musi wziąć dużo by się uleczyć i nabrać sił. On chciał tylko zasnąć.

William napił się dość szybko. Bardzo chciał delektować się wspaniałym smakiem ale wiedział że jego Twórca cierpi. Nie robił tego dla przyjemności. Gdy w końcu udało mu się odzyskać siły. Ucałował zemdlonego ukochanego i skoczył czarownikowi do gardła. Angel cierpiał wystarczająco. Miał szczęście bo mężczyzna zapomniał o nich.
Wbił kły i poczuł przypływ mocy. Będzie musiał oczyścić krew. Wampiry i magia nie idą w parze. A on nie lubił jej szczególnie.
Mężczyzna za wszelką cenę starał się go zrzucić ale nie był w stanie nie jeśli chciał dalej trzymać Angel'a na wodzy.
Jeszcze tylko kilka kropel i w końcu serce czarownika przestało bić. Opadł na piasek i czar stracił moc.
-Will w porządku?- To były pierwsze słowa jakie wypowiedział starszy wampir
-Tak- podszedł do niego i pomógł mu wstać- Dasz radę iść?
-Tylko pomóż Alex'owi
-Zawsze- pocałował go jeszcze i podszedł do wciąż nieprzytomnego chłopca. Musieli się pospieszyć. Wypił za dużo. Znów narazili swojego człowieka.  Angel pochwycił jego spojrzenie i obaj zgodzili się że coś trzeba zrobić.

-Rupert!- Angel posilił się po drodze
-Co się na bogów....- i zobaczył swojego syna- Połóżcie go w salonie- warknął
-Nie było wyjścia- zaczął się tłumaczyć Spike
-Nie chcę was tu widzieć- nie spuszczał oczu z Alex'a- mieliście szansę. To jest moje dziecko
-Rupert...- Angel położył mu rękę na ramieniu
-Cofam zaproszenie- powiedział- A jeśli się do niego zbliżycie nie będzie miała dla mnie znaczenia krew- spojrzał w oczy swojego przodka- Alex jest moją rodziną. Dałeś mi go i nie pozwolę go sobie zabrać
-Dobrze- Angel przełknął ślinkę pochylił się i pocałował ukochanego. Spike chciał coś powiedzieć. Zacząć się kłócić ale silne ramiona kochanka i cichy szept powstrzymały go przed tym. Również ucałował chłopca. I obaj wyszli.
Giles podjął własną decyzje. Alex wraca do Anglii jak tylko będzie w stanie. Ma tam potężnych przyjaciół. Jest młody za młody na to by wiązać się z wampirami. Na tyle młody by w końcu zapomnieć a on nie był w stanie chronić go tu odpowiednio. Miał nadzieje że nie będzie musiał tego robić ale jednak intuicja podpowiadała mu dobrze. To nie są mężczyźni dla niego to potwory które może i nie umyślnie ale w końcu odbiorą mu syna. A tego by nie przeżył.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 27

Angel zszedł do piwnicy gdy tylko wrócił z udanego polowania.
Był najedzony i bardzo pobudzony. Pragnął jednego ze swoich wspaniałych kochanków a najlepiej obu na raz.
Jednak to co zobaczył tak bardzo go rozczuliło, że uśmiechał się tylko i stał obok materaca na którym jego ukochane Dziecię i młodego kochanka bez którego już nie wyobrażał sobie życie. Spali wtuleni w siebie, niewinnie jakby tylko to mieli na myśli. On jednak czuł ten ulotny już zapach sexu, bardzo dobrego, namiętnego i pełnego miłości.

-Będziesz tak stał?- Spike nawet się nie poruszył, nie otworzył oczu
-Musisz jeść- pogłaskał zimny policzek mężczyzny wciąż starając się nie obudzić chłopca
-Więc zajmij moje miejsce- usiadł- nie lubi budzić się sam- spojrzał czule na Alex'a
-Wiem Will- pochylił się w końcu i pocałował go- idź już jest po północy i pośpiesz się. Pragnę cię- warknął cicho
-Na co czekasz- z prędkością światła wsunął dłoń w rozporek starszego wampira
-William!- Roześmiał się Angel ale odepchnął go od siebie- idź jeść. Dawno nie miałeś niczego świeżego- mimo tego całował go po twarzy, szyi
-Po prostu chcesz z nim zostać sam- Spike wstał z nieszczęśliwą miną dziecka- nie zaczynaj niczego. Chce tu być
-Może- starszy wampir już się rozbierał. Był bardzo zdziwiony że Alex przespał to wszystko- Aż tak go wymęczyłeś?
-Chciałbyś wiedzieć co?- Jasnowłosy mężczyzna roześmiał się tylko i wyszedł nucąc pod nosem jakieś tylko jemu znane melodie ciężkiego rocka.

Angel rozebrał się do końca i wsunął obok ukochanego chłopca. Był bardzo ciepły i od razu się do niego przytulił. Wampir zadowolony z siebie zaczął cicho mruczeć chociaż gdyby ktoś go na tym przyłapał pewnie by zginął.
-Wiesz to dziwne- Alex odwrócił się do niego całkiem już rozbudzony- wy nawet nie wiecie kiedy ja udaje- uśmiechnął się
-Chcemy pozwolić ci odpocząć- pocałował go w policzek- Wszystko dobrze?- Spike mógł być bardzo porywczym kochankiem i często zapominał o swojej sile
-Wspaniale- usiadł i przeciągnął się. Nagle zaczęło mu burczeć w brzuchu- przepraszam- zarumienił się
-Chodź- Angel wprawdzie nie miał ochoty nigdzie iść było mu tu dobrze z jego...ich chłopcem ale przecież ludzie muszą jeść. Zwłaszcza tak młodzi, no i może uda im się mieć trochę czasu dla siebie
-Dobrze mi- jęknął Alex kładąc się znowu
-Rozpuszczony bachor- wampir roześmiał się i wziął na ręce zabierając ze sobą koc by okryć wspaniałe ciało. Musi pamiętać że on jest tu najstarszy i to jego zadaniem było żeby dbać o młodszych ukochanych którzy jak ich znał sami o siebie nie zadbają. A on lubił mieć się kimś opiekować. Zwłaszcza jak kogoś kocha. A tych dwoje było jego światem. I jeśli coś stałoby się któremuś nigdy by sobie tego nie darował.
-Zrobisz mi kolacje?- Alex przytulał się do zimnej klatki piersiowej
-Oczywiście piękny- pocałował jego ciepłą szyję- Co tylko zechcesz
-Skąd wiesz jak gotować?- Chłopak nagle pomyślał o tym gdy wampir posadził go na najwygodniejszym krześle w kuchni
-Spike lubi czasem zjeść- zajrzał do lodówki
-Wiesz że jesteś nagi prawda?- Alex przełknął ślinkę gdy przyglądał się mężczyźnie
-Chyba cię to nie peszy skarbie- uśmiechnął się do niego
-Wcale... ale wątpię że coś zjem- przemknął głośno ślinkę i zarumienił się
-Zjesz malutki zjesz- Angel znalazł jakiś zapomniany koc i owinął wokół talii- Tak lepiej?
-Trochę- Alex wstał i podszedł do lodówki- wiesz że nie musisz.... jadłeś coś?- Wspomniał nagle
-Tak i nie martw się nikogo nie zjadłem...-otoczył go ramionami od tyłu- Myślałeś już o tym?
-Angel.... jeszcze za wcześnie.... znaczy troszkę....-westchnął
-Nie ma pośpiechu ale tak będziemy mogli lepiej cię chronić- chłopak odwrócił się nagle
-Sam sobie poradzę- warknął i wyplątał się  z jego objęć- nie traktujcie mnie jak dziecko. Radziłem sobie przez wiele lat
-Wiem kochany- wampir westchnął- ale...
-Ale dość- Alex był zły. Nawet bardzo- już nie jestem głodny- wyszedł z kuchni  zostawiając zdziwionego Angel'a samego.
I nagle to poczuł. Przerażający ból w okolicach klatki piersiowej
-Will- jęknął- Alex!
-Tak?- Chłopak już schodził ze schodów kompletnie ubrany
-Spike... coś z nim nie tak....
-Spokojnie- ukochany położył mu uspokajającą rękę na ramieniu- idź się ubrać ja wezmę broń- i gdy wampir miał zaprotestować spojrzał na niego groźnie- bez dyskusji.
-2 minuty- odpowiedział Angel i wybiegł
-Tyle mi potrzeba- miał szczęście że dom był tak bardzo załadowany bronią. Nie było czasu na szukanie. Zaczął się bać. Zwykle gdy coś idzie dobrze... nie może teraz o tym myśleć. Spike jest silny i nie raz pewnie... ale z drugiej strony Angel zareagował jakby to było na prawdę bardzo groźne
-Chodźmy i nie martw się wszystko będzie dobrze- wampir nagle wziął go za rękę i wybiegli z domu. Alex w progu zdążył jeszcze wskoczyć mu na plecy. To szybsze niż samochód.  A czas ich gonił.

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 26*

Spike nie mógł się doczekać gdy w końcu on i  Alex zostaną sami.
Upłynęło zbyt wiele czasu, i chłopak ciągle mu w jakiś sprytny sposób umykał.
Gdy zaczęło się robić ciemno miał ochotę wyrzucić z domu starszego kochanka który mimo wcześniejszych obietnic zajął się być może bardzo pasjonującą rozmową z młodym czarownikiem i ani myślał wychodzić. A przecież obaj doskonale wiedzieli jak bardzo jest głodny i jak bardzo on sam pragnie chłopca.
Wściekły zszedł do piwnicy gdzie znajdował się pokój do ćwiczeń.
Przecież musiał coś robić.

-Spike?- W ciemnym pomieszczeniu na jednym z materacy leżał Alex i czytał jakiś komiks
-Miłości- czyżby wcześniej go nie wyczuł... możliwe skoro był wściekły na cały świat. Chłopak nie odezwał się jednak tylko wstał powoli nie spuszczając wzroku z wampira i podszedł do niego.
Wciąż niczego nie mówiąc, powoli i z największym spokojem na jaki mógł się zdobyć. Ciągle patrząc kochankowi w oczy Alex klęknął przed nim i niespiesznie zaczął rozpinać jego ciasne spodnie.
-Alex?-Spike w końcu odzyskał głos
-Angel już mnie  miał. Teraz twoja kolej- i wsunął jego twardą już męskość w swoje ciepłe wilgotne usta. Wampir warknął cicho i wsunął dłonie w miękkie włosy ukochanego ale dając mu całkowitą swobodę ruchu.
Alex i teraz się nie spieszył. Bardzo chciał wypróbować cierpliwość wampira i wiedział że nie potrawa to długo. Nie mniej jednak ssał i lizał nabrzmiały członek z przyjemnością. Jedną rękę położył na  szczupłym bladym biodrze a drugą delikatnie pieścił jego jądra. Mimo że Spike starał się nie pokazywać po sobie za bardzo jak jest mu dobrze chłopak kilka razy uśmiechnął się z satysfakcją. W końcu zdobył się na odwagę i ostrożnie przejechał po wrażliwej skórze zębami. Na tyle by go nie  zranić ale wystarczająco by wampir stracił wszelkie hamulce. Tym razem warknął głośniej i szarpnął go do góry.
Pokazał kły a jego żółte oczy na chwile przyprawiły chłopaka o dreszcze niepokoju. A wszystkie jego zmysły na kilka sekund nastawiane były na walkę o życie ale tylko do czasu aż demon go pocałował. Łagodnie i z uczuciem.
-Nie bój się miłości- szepnął mu do ucha i podniósł. Alex wiedział że kochanek przejął kontrole nad tym co się będzie działo i odetchnął z ulgą. On miał się jeszcze dużo nauczyć.
Spike położył go znów na materacu i przez kilka sekund tylko się mu przyglądał. Ale gdy chłopak otworzył usta położył się na nim i znów zaczął go całować niepostrzeżenie pozbawiając ubrania.
Alex zorientował się że jest nagi pod ciągle ubranym wampirem gdy jego ciało zaczęło drżeć z chłodu. Chciał nawet zaprotestować ale wprawne ręce zaczęły pieścić jego penis. Język łaskotać szyję i klatkę piersiową a on przestał myśleć.
Mężczyzna nie mógł się już doczekać gdy będzie w środku.Gdyby mógł nigdy nie wychodził by z tego wspaniałego ciała. Toteż jedną ręką sięgnął do pośladów chłopaka rozciągając go pospiesznie. Niewielu mogło go tak bardzo rozpalić a on nie był przyzwyczajony tracić kontroli przy kimś innym niż Angel
-Teraz- szepnął Alex gdy tylko poczuł w sobie dwa palce. Spike wiedział że później będzie musiał go uleczyć. Starał się jednak nie myśleć o tym w tej chwili.
Wysunął pace. Klęknął i położył nogi kochanka na swoich ramionach. Po czym wsunął się w niego jednym płynnym ruchem i zastygł widząc że łzy płyną po policzkach ukochanego
-Miłości- wampir pochylił się  i pocałował namiętnie i przepraszająco
-Chcę więcej- Alex był tylko zaskoczony bo po kilku sekundach ból przeistaczał się w przyjemność tak ogromną że niemal go rozsadzała.
Wampir całował go jeszcze i zaczął poruszać się ad powoli panując nad sobą ale gdy chłopak wysunął biodra w górą on sam szarpnął do przodu uderzając w jego prostatę
-AH!- Wrzasnął Alex unosząc biodra  jeszcze bardziej do góry. Spike stracił wszelki hamulce. I tym razem poruszał się szybciej i rytmie jęków młodego kochanka powstrzymując się przed przedwczesnym skończeniem.
Chłopak w pewnym momencie otworzył oczy i spojrzał na wampira wzrokiem pełnym miłości i oddania. Wampir warknął pchnął raz jeszcze ocierając się gwałtownie o to wspaniałe miejsce w środku gorącego ciała i doszedł gwałtownie opadając na kochanka pozwalając by sperma Alex'a zniszczyła mu ubranie. W tej chwili o to nie dbał. Liczyło się tylko ciepłe ciało obok i szalone bicie serca przy uchu.

-Wspaniały- szepnął po kilku chwilach Spike
-Po prostu miałem na ciebie ochotę- przytulił się do wampira ale zadrżał z zimna
-Bo jesteś też mój pamiętaj- nie mógł przestać być chociaż trochę zazdrosny o Angel'a
-Zawsze będę o tym pamiętał... i ty też. Kocham was obu- patrzył w oczy mężczyzny poważnie i przytomnie
-Wiem miłości wiem- sięgnął po zapomniany wcześniej koc i przykrył ukochanego- Odpocznij- pocałował jego wciąż jeszcze spocone włosy
-Zostań- Alex wtulił się w niego jeszcze bardziej i uśmiechnął się po czym zamknął oczy
-Zawsze- Spike był niezmiernie usatysfakcjonowany i na prawdę podobało mu się to jego nowe życie. A że musi się dzielić... to mała cena za szczęście. I on powoli usypiał. Zje jak tyko wróci Angel i przejmie opiekę nad chłopcem. No i musi zobaczyć jego minę gdy wyczuje co się tu działo.  Wiedział że i on trafi na taką niespodziankę ale było to niezmiernie podniecające. Widzieć i czuć kochanków w takiej pozycji odpoczywających po wspaniałym sexie. Nagle tuż przed zaśnięciem zapragnął żeby Angel wziął go tak delikatnie i ostrożnie jak kocha się z Alex'em. Może nawet kiedyś go o to poprosi.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 25

Alex już od 2 godzin nie mógł usiedzieć na miejscu. Rupert przekazał mu wieści od Aliny  ze przybędzie jeszcze dzisiaj. I już nie mógł się doczekać jej przyjazdu.
Owszem wyjaśnienia kochanków i książki okazały się bardzo pomocne ale jeśli myśli o zostaniu Małżonkiem Krwi musi poznać opinię kogoś kto wie jak jest na prawdę. Jakiegoś człowieka.
Angel i Spike nie zamierzali zostawić go z tym samego. Zresztą Rupert również zapowiedział że zostanie i będzie wszystko notował nie tylko do Pamiętników ale przede wszystkim dla syna.

W końcu rozległ się dzwonek do drzwi Alex poskoczył i spojrzał w panice na ojca który tylko uśmiechnął się lekko i poszedł otworzyć. Gdy tylko wyszedł dwie pary silnych ramion owinęły się wokół niego i został posadzony na sofie między jednym a drugim wampirem.
Kobieta wprowadzona do salonu była szczupła niska i bardzo piękna. Uśmiechała się lekko i przyjaźnie
-To właśnie jest mój syn Alex- wskazał na chłopaka
-Witaj mój drogi- zwróciła się do niego- A to musi być Angelus i Krwawy William- za każdym razem pochylała lekko głowę a oni odpowiadali tym samym bez słowa i oczywiście przytulali do siebie chłopaka jakby bali się że kobieta może mu coś zrobić
-Dzień dobry- wyglądała bardzo normalnie ale kto wie co się za tym kryje- Więc pani...?
-Tak już 70 lat- usiadła na jednym z wolnych krzeseł- ale ty jesteś jeszcze taki młodziutki
-Wiem czego chcę- odpowiedział spokojnie
-Oczywiście mimo wszystko... sam rytuał to nic ale konsekwencje
-Czy są straszne?- Nie mógł się powstrzymać
-Moja rodzina już nie żyje... wnuczka mojej siostry jest teraz w moim wieku to jest trudne. Wszyscy moi przyjaciele wielu z nich w końcu umiera. Musimy się przemieszczać co kilka lat w inne miejsce żeby nikt się nie zorientował....
-To wiem oczywiście- przerwał jej- czy masz coś... znaczy krew musisz ją pić?
-Nie ale po jakimś czasie zaczęłam to lubić i nie nie muszę uciekać przed słońcem... kiedyś tak na samym początku. Nie przyjęłam tej zmiany zbyt dobrze- uśmiechnęła się- byłam chora przez wiele tygodni i baliśmy się... ale wszystko się udało jak najlepiej
-Jak byłaś chora?- Czytał o czymś takim ale lepiej wiedzieć
-Alergia na słońce, i spałam a gdy nie spałam całe moje ciało płonęło krew nie chciała się przyjąć i w końcu gdy już pogodziłam się z tym że być może będę musiała... zginąć mój ukochany sprowadził jakiegoś czarownika on pomógł zawęzić rytuał. Mam jeszcze tą formułkę jeśli to pomoże- podała Rupertowi który od razu zaczął ją przeglądać
-A później gdy wydobrzałaś?- Zapytał mając coraz większe wątpliwości, miał w życiu wystarczająco bólu
-To chcę z tobą omówić na osobności, to i sam rytuał wygląda inaczej niż w książkach- kobieta nie mogła powstrzymać się przed lekkim zarumienieniem co sprawiło że twarz chłopaka zapłonęła
-Wątpię- odezwał się w końcu Angel przysuwając Alex'a bliżej do siebie
-Angel- chłopak popatrzył na niego ostrzegawczo ale i prosząco. Mężczyzna pochylił się bez słowa i pocałował go delikatnie. To nie spodobało się młodszemu wampirowi i oderwał chłopaka od starszego kochanka po czym on sam zaczął go całować. Nie pozwolił się ignorować nawet przez ukochanych. Rupert w końcu odchrząknął i chcąc nie chcąc musieli przestać
-Idziemy- zadecydował Spike. Był podniecony i zły oczywiście. Musiał znów posiąść chłopaka.
-Tak- zgodził się z nim Rupert- Jeśli będziecie czegoś potrzebować będę u siebie- posłał synowi uśmiech i wyszedł starając się z całej siły ignorować to że oba wampiry już niemal uprawiały sex tuż przed ich nosem. Alex tylko się na to uśmiechnął ale też odetchnął z ulgą gdy on i Alina zostali sami.
-Wiesz rytuał to nie tylko sex i krew... wasze umysły się łączą będą wiedzieć o tobie wszystko ale ty o nich też każdą zbrodnie, wszystko.... to jest...
-Straszne- dokończył- ale ja to wiem. Czytałem
-Nie znasz emocji. Nie widziałeś- uśmiechnęła się do niego łagodnie- no i będziecie mogli rozmawiać w myślach. Wiedzieć co się dzieje gdy nie jesteście razem. A sem rytuał... czasem ludzkie serca mogą tego nie wytrzymać. Nie ma tam niczego mistycznego... nie w tym sensie. Sex jest dużo intensywniejszy, krew sprawia że wszystko będziesz odczuwał intensywniej. Każdy zmysł ci się polepszy... tylko Alex to jest samotne życie...
-Wiem- szepnął po chwili- ale tata... on rozumie i ma też kogoś może dlatego o tym myślę...
-Nie zmuszają cie do tego?- Zapytała wstając i podchodząc do niego
-Oczywiście że nie- nawet nie przeszło mu przez myśl że mogli by go manipulować- byłem zdziwiony gdy za pierwszym razem tego nie zrobili
-Nic dziwnego wasza miłość nie może być świeże. Tu trzeba czegoś głębszego. Ja sama czekałam prawie siedem lat i traciłam nadzieje
-Ale było warto? Mimo wszystko?
-Tak- wzięła go za rękę- ale nie śpiesz się. Jak mówię na takie zaufanie i miłość trzeba poczekać
-Tak zrobię. Dziękuję- i on trochę się uspokoił
-To jest mój dziennik- podała mu książeczkę- nie potrafię tego opowiedzieć. Więc poczytaj
-Tak- wstał nie bardzo wiedząc co teraz robić
-Idź do nich i ja muszę wracać. Pożegnaj ode mnie Ruperta- pocałowała go w policzek i udała się do wyjście.
Ale Alex się nie poruszył. Trochę kręciło mu się w głowie
-Wszytko dobrze?- Obok niego zmaterializował się Charlie
-Chyba... powiedz dobrze robię?- Zapytał kładąc głowę na ramieniu przyjaciela
-To twoje życie Alex- uśmiechnął się do niego- jeśli tobie jest dobrze z tą decyzją
-Tak wiem- uśmiechnął się- wiesz że Buffy się tu wprowadza?
-Oczywiście a skoro macie tu nie odpowiednią ilość pokoi zamieszkamy razem... wiem że nie zawsze mi wychodziło no i Pogromca ale to jest właśnie to
-Sunnydale to dziwne miasto- w końcu wstał- idę na lody co ty na to?
-Z tobą stary zawsze- i on się ruszył. Wiedział że  przyjaciel dawno nie wychodził i jego naturalna opalenizna zaczęła trochę blednąć a i oderwanie się od łóżka dobrze mu zrobi.

Spike był zły. Wiedział, że chłopak mu umknął. Ale co się odwlecze... i on chciał zadowolić ukochanego jak wcześniej zrobił to Angel. Był zazdrosny i nic tego nie zmieni. Starszy wampir czuje to samo i on doskonale o tym wiedział. Tylko że on miał okazję być z chłopcem sam na sam. Teraz po prostu jego kolej. Angel przyglądał mu się z pod przymkniętych powiek
-Wyjdę wieczorem pomóc jego przyjaciołom będziesz go mieć dla siebie. A teraz chodź tu- wyciągnął ku niemu rękę- nie mogę tak patrzeć na twój wspaniały tyłek bez podniecania się
-Teraz mówisz do rzeczy- jasnowłosy mężczyzna skoczył na łóżko i od razu nabił się na ogromną erekcję kochanka który warknął i przyciągnął go do namiętnego krwawego pocałunku.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 24

-Tato coś się stało?- Zapytał zaniepokojony Alex biorąc do ręki kanapkę
-Nie koniecznie- mężczyzna zdjął okulary i zaczął je przez chwilę czyścić w milczeniu- wiesz że od jakiegoś czasu spotykam się z Joyce nie jest to wprawdzie długo a ty nie znasz jej wcale ale mają problemy finansowe i... zaproponowałem jej żeby ona i jej córki wprowadziły się tu. Miejsca mamy dość.... ale jeśli nie chcesz...
-Myślę że to wspaniały pomysł- uśmiechnął się do ojca- a że jej nie znam, ty zaakceptowałeś ich- wskazał palcem sufit- poznam ją i  Dawn nie martw się. Jeśli jesteś pewny to popieram
-Dziękuje ci- Rupert usiadł w końcu
-Nie ma za co- Alex był potwornie głodny ale dopiero po zjedzeniu jednaj kanapki dlatego zabrał się do porządnego śniadania- wiesz że nie odwiedziesz mnie od rytuału?
-Nie mam takiego zamiaru chcę tylko żebyś wysłuchał kogoś kto zna się na tym lepiej niż ja albo nie czerpał wiedzy tylko z książek...- przerwał bo z góry dobiegł charakterystyczny dźwięk jakby ktoś spadł z łóżka. Alex zarumienił się i spojrzał w blat stołu
-Porozmawiam z Charliem może wyciszy mi sypialnie- odezwał się zmieszany
-Byłbym wdzięczny- uśmiechnął się Rupert- Angel wczoraj w nocy uratował Buffy. Nie wiedziałem że to zrobi... byłem pewny że ją tam zostawi...
-Co właściwie się stało?- Zapytał w końcu
-Demon ten o którym mi powiedzieli był wyjątkowo paskudny. Buffy, Charlie i Angel wpadli w zasadzkę. I gdyby nie twój wampir. Rzucił się na niego z taką siłą jakiej nigdy nie widziałem. Widać było że ich bronił, powinienem mu podziękować. Albo ty to zrób- uśmiechnął się mężczyzna
-Zabili go? Czemu nikt nie zadzwonił?- Zignorował ostatnie zdanie bo rosła w nim panika. Nie lubił być wykluczany z takich ważnych spraw. Przecież znał się na walce jak oni
-Alex nie dzwoniliśmy do ciebie bo wciąż jeszcze jesteś słaby i zgadzam się z nimi. Musisz się jeszcze oszczędzać. Zaczniesz treningi w przyszłym tygodniu i dojdziesz do formy. Tak demon zginął ale muszę jeszcze przeanalizować jego zwłoki. Nie takiego pamiętam. Jakby był czymś nafaszerowany sam nie wiem. Trochę jakby...
-Miał tylko jedną samobójczą misję- do kuchni wszedł Charlie- cześć stary- poklepał Alex'a po ramieniu- też o tym myślałem. Może ktoś mu coś zlecił
-Chodziło o Buffy?- Zapytał zaniepokojony o przyjaciółkę
-To mój pierwszy typ ale... Alex może też chodzić o ciebie wszyscy wiemy, że i na ciebie działa to miejsce- Rupert spojrzał uważnie na syna
-Czuję się dobrze- bąknął zmieszany- Mogę wam jakoś pomóc?
-Ja idę spać- Charlie ziewnął- ale możesz pobuszować w moich książkach może ojciec coś miał
-Książki- westchnął Alex- dobrze nie będę siedział bezczynnie.

Spike spał na brzuchu. Nagi i wspaniały. Jak za każdym razem po namiętnych chwilach. Angel uwielbiał na niego patrzyć. To nigdy mu się nie znudzi. On sam też był zmęczony ale nie aż tak. Chciał jeszcze poczekać na ich ślicznego chłopca. Teraz on się nim zajmie. Nie mógł być o nich zazdrosny, przecież kochał równie mocno jednego i drugiego. Mimo to nie chciał zostawiać ich na długo samych. Mimo wszystko Will był przebiegły i kto wie co siedzi mu w głowie. To właśnie w nim uwielbiał. Musi dowiedzieć się jednak czy chce Alex'a tylko dla siebie mimo wcześniejszych zapewnień
-Zamknij się- mruknął młodszy wampir nie otwierając oczu
-Will?- Angel przysunął się do niego
-Dziele się z tobą i tylko z tobą. Alex jest nasz- szepnął i znów spał. Jak małe dziecko. Czasem w tym rozczuleniu wychodziły też wyrzuty sumienia. Był przecież taki młody, za życia tak niewinny że wydawał się być jeszcze młodszy. Tak na prawdę zginął mając tylko 3 lata mniej od niego. Tylko że przepaść mimo wszystko była ogromna.
-Angel- chłopak wszedł do sypialni
-Chodź piękny- szepnął wampir wyciągając rękę w jego stronę
-Nie chcę przeszkadzać- powiedział cicho i ostrożnie
-Nie przeszkadzasz kochany- uśmiechnął się do niego i gdy był wystarczająco blisko porwał w ramiona sadzając między nogami- jest wspaniały prawda?- Zapytał patrząc na śpiącego znów głęboko kochanka
-Obaj jesteście- wyrwało się chłopakowi
-Tak myślisz?- Zapytał całując go w szyję
-T..tak- uśmiechnął się pod wpływem pieszczoty
-A ty kochany mój jesteś najwspanialszym chłopcem jakiego kiedykolwiek widziałem- pocałunki stały się coraz bardziej śmiałe
-Nie- zarumienił się zmieszany
-Oj tak kochany- wsunął mu dużą zimną dłoń w spodnie. Alex jęknął i przymknął oczy- Spokojnie- szepnął wampir drugą ręką rozdarł mu koszulę i zaczął powoli pieścić jego klatkę piersiową, sutki i brzuch. Chłopak zagryzł wargi by nie krzyknąć- oddychaj kochany- tym razem jednym szybkim ruchem pozbawił go spodni. Miał przed sobą pięknie młode ciepłe ciało.
-Ale...- zaczął Alex
-Spike śpi zresztą chętnie by się przyłączył. Twój przyjaciel i tata też usnęli- zaczął mocniej poruszać ręką. Uwielbiał słuchać tych słodkich jęków.
-Angel- szepnął przysuwając się do niego jeszcze bardziej
-Tak kochanie właśnie tak- wampir przesunął rękę na jego jądra ściskając je lekko. On sam był niesamowicie podniecony. I tym razem to Alex go zaskoczył. Sięgnął ręką między ich ciasno splecione ciała i dotknął jego nabrzmiałej erekcji przez bieliznę. Tym razem to wampir jęknął cicho.
-Dobrze?- Zapytał cicho
-Wspaniale- Angel znów go pocałował i poczuł że chłopak siada mu na kroczu. Mężczyzna zrozumiał i zerwał swoje bokserki po czym bardzo ostrożnie wsunął czubek penisa w ciasną dziurkę- Powoli piękny, bardzo powoli
-Tak- szepnął oszołomiony Alex. Nigdy się tak nie zachowywał ale chciał znów poczuć go w sobie a widok młodszego wampira jeszcze potęgował to uczucie. Angel wiedział że Spike nie śpi ale nie przeszkadza im, przynajmniej na razie.
Wampir robił wszystko żeby złagodzić ból kochanka. Całował, pieścił i w końcu był już w nim cały. Alex oddychał coraz głębiej i starał się uspokoić. Było mu cudownie ale też bolało nie był przygotowany jeszcze nie.
Spike otworzył oczy, nie mógł się powstrzymać. Sam był okropnie podniecony ale nie poruszył się. To był ich czas.
-Teraz- jęknął w końcu chłopak i Angel zaczął się w nim poruszać. Najpierw bardzo powoli by za kilka chwil zmienić prędkość. Trzymał go za biodra z taką siłą że był pewny że będą siniaki.
Alex zatracał się w przyjemności coraz bardziej i był coraz głośniejszy. Każdy dotyk, każdy pocałunek sprawiał że drżał.
-Jeszcze chwila kochany- Angel przygryzł  płatek jego ucha i chłopak nie mógł się już powstrzymać. A sekundy później poczuł i w sobie rozlewając się ciepło nasienia kochanka. Nie zdążył dojść do siebie gdy wampir położył go na pościeli i objął czule- Kocham cię- szepnął- ciebie też- uśmiechnął się do młodszego mężczyzny. Spike tyko przysunął się do nich i zamruczał. Alex zamknął oczy i cieszył się tym uczuciem. Był otoczony nie tylko rodziną ale i ukochanymi osobami. Zmęczony po nieplanowanych igraszkach.  Wiedział że będzie musiał coś zrobić zanim go zamęczą. Czuł już na podbrzuszu erekcję młodszego wampira ale jak na razie miał dość. Chciał tylko odpocząć
-Śpij miłości, mamy czas- jasnowłosy mężczyzna pocałował go namiętnie- i chcę żebyś później był na siłach- zaśmiał się cicho i umknął przed ciosem ręki Angela. Po czym wstał- spróbuję dostać się do krypty nie jadłem od dłuższego czasu
-Uważaj na siebie Will- szepnął Angel
-Zawsze- ubrał się i wyszedł. Alex spał a i Angel zamknął oczy. To będzie wspaniały dzień więc mogą sobie pozwolić na kilka godzin snu.