środa, 31 lipca 2013

Rozdział 37

Alex wiedział że zachowuje się jak dziecko ale tak bardzo nie  chciał jeszcze wracać.
Przez ostatnie dwa tygodni zdążył zapomnieć o tym co działo się w domu, o decyzji jaką miał podjąć za jakiś czas  no i o Radzie.
Wiedział że ma to związek z nim i jak znał tych starych angolów to nic dobrego nie wymyślili a on zawsze starał się trzymać od tego z daleka, nie interesowała go taka władza.
No i decyzja. Im więcej wiedział,o Połączeniu tym bardziej tego pragnął i bał się zarazem.  Chciał spędzić wieczność z ukochanymi ale powoli oglądać wszystkich przyjaciół starzejących się  i umierających. Nie był pewny czy jest na tyle silny.
Nie mógł jednak powstrzymać uśmiechu gdy przypominał sobie wakacje.
Teraz jadąc do Sunnydale  wspomnienia były jednocześnie odległe że mógł sobie wszystko przemyśleć. Obaj kochankowie spali na tylnym siedzeniu. Dla nich te dwa tygodnie minęły niemal bez jednej godziny snu.  W dzień wszyscy razem niemal oddawali się kąpieli słonecznym ale nie ważne jak długo spędzali na powietrzu żaden z nich nie opalił się ani trochę.
W  nocy zaś gdy on mdlał z wykończenia i rozkoszy oni sami oddawali się przyjemności. Wiedział o tym ale przestało mu to przeszkadzać. Przecież zajmowali się nim wzorowo.

Zaparkował przed domem. Ale nie wyłączał silnika, mimo bardzo później pory w pokoju Buffy i Charlego paliło się światło. No i był niemal całkiem pewny że taty nie ma w domu. Przyjaciel w prawdzie ostrzegał go że Rada jeszcze nie odjechała. I to  był jeden z powodów  dla których postanowił wrócić. Poczucie winy że zostawił z tym przyjaciół zaczęła go powoli zjadać
-Miłości za głośno myślisz- Spike przecisnął się na przednie siedzenie- wszystko dobrze ?
-Tylko myślę- uśmiechnął się do niego i przytulił- Wracacie do siebie?
-Niestety- odpowiedział Angel- Tak będzie bezpieczniej
-Jak wyjadą chcę żebyście się wprowadzili- spojrzał na nich obu- może z czasem ja się wyprowadzę. Coś mi się wydaje że tata ma ochotę na kolejne dziecko- roześmiał się.  Zawsze było mu smutno że są tylko sami że Rupert nigdy nie założył innej rodziny, z nikim się nie związał tylko po to żeby być całkiem skupiony na nim i na jego ochronie.
Teraz tata mógł w końcu odetchnąć i spełnić swoje marzenia
-Jeśli chcesz z nami mieszkać to zakręcaj obronimy cię- Spike zaczął powoli masować mu obolałe ramiona
-Jestem zmęczony...- ziewnął
-Dobrze mój piękny- Angel objął go- wracaj do domu i bądź ostrożny. Będziemy w kontakcie
-I nie zgub mojego prezentu- jasnowłosy wampir pocałował go jeszcze raz
-Na pewno nie- westchnął. Wiedział, że kochanek chciał dobrze ale na samą myśl przechodziły go dreszcze.
W końcu wyszedł z samochodu. Jeśli teraz nie wróci to wyląduje u kochanków i z ich planu nici.
Jeszcze kilka pocałunków, szeptów że jest kochany, uścisków.
I w końcu znalazł się w korytarzu.

Pokój został taki jaki był nawet zapach.Był zmęczony ale nie tak bardzo. Teraz gdy został sam był pewny że coś nie jest do końca tak.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi
-Tak?
-Alex. Rupert mówił że dziś wrócisz- w progu stanęła Joyce
-To taty jeszcze nie ma?- Zdziwił się
-Nie- kobieta uśmiechnęła się- Ma teraz trochę problemów ze swoimi szefami
-Tak... Ale dobrze się wam układa... znaczy- zmieszał się
-Wszystko jest dobrze, dziewczęta bardzo go lubią. Tylko to kim jest. Nie do końca przywykłam- usiadła na fotelu i nagle wydawała mu się bardzo młoda.
-No i Buffy. Pani.. twoja córka jest Pogromcom
-To również mnie przeraża ale wiem że sobie poradzi- uśmiechnęła się do niego- A jak twoje wakacje?
-Wspaniale. Na prawdę jetem z nimi szczęśliwy- usłyszeli czyjeś ciche kroki na schodach
-O tu jesteście- Rupert stanął w progu sypialni syna- Joyce czemu jeszcze nie śpisz?
-Alex mnie obudził- podeszła do niego i pocałowała w policzek- On i jego...mężczyźni byli dość głośni gdy przyjechali
-Przepraszam- spłonął niewinnym rumieńcem w który nikt nie uwierzył
-Nie siedź długo- kobieta wyszła uśmiechając się do ojca i syna. On muszą porozmawiać.

-I jak? Charlie w porządku?- Zapytał
-Tak- Rupert usiadł- Travies niedługo wraca do Anglii nic tu nie wskóra ale chce z tobą porozmawiać...
-Wyprać mózg raczej- wszedł mu w słowo
-Tak, to bardziej prawdopodobne- mężczyzna uśmiechnął się- Jutro?
-Im szybciej tym lepiej- westchnął- ale jak wyjadą Angel i Spike zostaną tu gośćmi
-Wiesz że po ostatnim razie....
-Tato chciałem im pomóc wiesz przecież że ich kocham
-A ja chcę dla ciebie jak najlepiej i wiem że on ci to zapewnią. Tylko że jesteś moim synem. Alex nie chcę cię stracić- podszedł do niego i objął
-To nigdy się nie stanie- i on przytulił się do ojca- A teraz muszę iść spać. Dwa tygodnie nawet nie wiesz jak bardzo jestem wyczerpany- mrugnął ale też zarumienił się. Nie było z nim jeszcze tak najgorzej.
-Wyśpij się jutro będzie ciężki dzień- Rupert wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Alex gdy tylko znów został sam rozebrał się do naga i wszedł pod koc. Nie mógł jednak powstrzymać się żeby nie spojrzeć na swoją klatkę piersiową. Miał na niej śliczne pamiątki w prawym sutku śliczny mały złoty kolczyk a przy lewym mały tatuaż.
Jego kochankowie nie mogli się zdecydować na to w czym będzie mu lepiej. Dlatego dla świętego spokoju zgodził się na jedno i drugie.  Ale zastrzegł sobie że  wzór wybierze sam tak też się stało miał więc na sobie sztylet wbity w krwawiące serce a obok tego wąż. Te trzy symbole były ich rodowymi symbolami i bardzo sprytnie je połączył.
W końcu zamknął oczy. Usnął niemal natychmiast, mimo że obawiał się jutra. Co było jednak gorsze to to że śpi sam, już zapomniał jak można mieć dużo miejsca na łóżku.
Uśmiechał się tylko przez sen i chrapał cichutko. Tego też nie robił od dwóch tygodni, nie chciał denerwować i przeszkadzać kochankom.


poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 36

Angel nie pamiętał czy kiedykolwiek był tak szczęśliwy.
Nawet za życia nie przypominał sobie tak idealnego dnia. Nie chodziło tylko o to że po raz pierwszy od ponad 200 lat czuł na skórze ciepłe, niemal gorące promienie słońca.
Co było jeszcze lepsze to fakt że uszczęśliwił swoich dwóch ukochanych. No i za każdym razem gdy spoglądał  na Will'a gdyby mógł oddychać zaparłoby mu dech w piersiach. W słońcu jego blada skóra niemal świeciła, wyglądał na prawdę wspaniale. A Alex z tą swoją złotą opalenizną, aż zagryzł wargi.

Od rana i Spike i Alex namawiali go usilnie na wyjście na plażę. Gdyby robił to jeden z nich może byłby w stanie odmówić ale gdy do chłopca dołączył młodszy wampir był już stracony.
Teraz jedna wiedział że to dobry pomysł.
-I tu jesteś markotny?- Alex usiadł obok niego i pocałował w policzek
-Wcale mój piękny- objął go czule- Zapomniałem jak ciepłe są dni. Wygląda wspaniale prawda?- Zapytał gdy ich wzrok powędrował w stronę wychodzącego z wody jasnowłosego wampira
-Tak- uśmiechnął się chłopak- ale ty również wyglądasz całkiem całkiem- usiadł kochankowi na kolanach- nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo bladzi jesteście. Podoba mi się to- i raz jeszcze go pocałował
-A ja kocham twoją złotą opaleniznę- Alex poczuł na ramionach delikatne pocałunki młodszego kochanka i uśmiechnął się- skórę pachnącą słońcem, ciepłym letnim powietrzem- wciąż jeszcze chłodne ręce zaczęły błądzić po jego plecach.
-Spike- jęknął, chłopak i odchylił głowę do tyłu przymykając oczy
-Właśnie tak- Angel dołączył do pieszczot dotykając jego sutków, które stwardniały niemal w oka mgnieniu. I poddałby się tej pieszczocie gdyby  nie to że nagle obok nich wylądowała piłka plażowa obsypując ich ciepłym piskiem
-Stop- próbował się od nich odsunąć ale wampiry nie pozwoliły mu na to na szczęście pieszczoty ustały.  Owszem chciał być z nimi ale nie na plaży pełnej ludzi, i przed dziećmi.
-Więc chodźmy do hotelu- Spike wstał zadowolony z siebie
-Nie- Alex miał inny pomysł
-Nie?- Angel uniósł brwi ze zdziwieniem
-Chcę spędzić dzień na powietrzu, i jeśli znajdziemy jakieś miejsce to bardzo chętnie- uśmiechnął się i położył na piasku parząc mu przyjemnie plecy
-Zwierzaczku- jęknął Spike kładąc się obok niego- Tak bardzo chcę być w tobie- nie pomagał mu kpiący uśmiech starszego wampira, który mimo że również pragnął ich obu to mógł jeszcze poczekać, chociaż przez jakiś czas.
-Ale....- zaczął jasnowłosy mężczyzna
-Nie przy ludziach. No bo czy chciałbyś żeby ktoś mnie zobaczył, jak dochodzę jak jęczę z przyjemności albo moją nagość- chłopak uśmiechał się coraz szerzej z każdym słowem
-Nikt nie będzie cię tak oglądał- warknął Spike i wziął go w ramiona- ale wieczorem jesteś cały mój- szepnął mu do ucha
-Z największą przyjemnością- pocałował go w policzek i spłonął  rumieńcem gdy zaburczało mu w brzuchu- a podzielisz się z Angelem?
-Nie dzisiaj- wampir wstał omijając wzrokiem starszego kochanka. Wiedział że nie jest do końca zadowolony- dziś będziemy cię mieć pojedynczo
-I ja nie mam prawa głosu?- Zapytał namierzając wózek z lodami
-Nie- odpowiedzieli obaj

Po plaży wszyscy trzej udali się jeszcze na szalony bieg po sklepach. Spike zachowywał się gorzej niż przyjaciółki Alex'a ale miał wspaniały gust i zabawnie było jak wampir przymierzał tą niekończącą się ilość koszulek, spodni i butów ku wściekłości i coraz większej niecierpliwości Angel'a.
-A może Alex coś przymierzy?- Byli w sklepie ze skórzaną odzieżą i młodszy wampir przyglądał się zamyśleniem bardzo skąpym majtkom. Które właściwie składały się z kilku cienkich pasków
-Ta...- oderwał od nich wzrok- Miłości chodź do mnie- wyciągnął rękę do chłopaka, który odsuwał się od niego coraz bardziej
-Nie dziękuję mi tu dobrze- przysunął się całkiem do ściany i ściskał w ręce spodnie które już wcześniej obaj mu wcisnęli. Były okropnie ciasne i gdy tylko wrócą do Sunnydale zadba o to żeby  jakiś demon zniszczył je bezpowrotnie
-No chodź mój śliczny- Spike kusił coraz bardziej i wiedział że za chwilę się podda.
-Raczej nie- spojrzał na Angel'a ale on patrzył na niego tym samym wzrokiem co młodszy wampir- To i tak nie będzie mi pasować
-Na pewno będzie już ja o to zadbam- nagle znalazł się przed nim i zaczął powoli dotykać jego szyi- Dla mnie miłości- pocałował go delikatnie i namiętnie tylko tak jak on potrafi.
Alex nawet nie zorientował się gdy Spike wciągnął go do przebieralni.
Jak przez mgłę zdawał sobie sprawę że wampir pozbawia go butów i spodni. Co w lustrze wyglądało dość dziwnie bo wydawało się jakby ciuchy ściągają się same.
Po kilku chwilach dołączył do nich Angel on jednak tylko patrzył zadowolony na wspaniałego chłopca. A gdy Spike założył mu już te niewielkie majtki aż zamruczał z uznania
-No i jak?- Zapytał  jasnowłosy mężczyzna dwóch pozostałych
-Wspaniale, kochany bierzemy- ciemnowłosy już zdecydował
-Hm...- Alex przyglądał się sobie w lustrze i wampiry miały rację to nie wygląda wcale tak źle. I było nawet bardzo wygodne- dobrze może być ale to wszystko
-Tak miłości- obiecał nieszczerze Spike. Angel roześmiał się
-Alex śliczny dajmy mu tu chwilę a za to co powiesz na komiksy. Wiem że je lubisz- chciał ich na chwilę rozdzielić. Da starszemu kochankowi trochę swobody, wie że i on będzie miał z tego zabawę.
-Dziękuję- pocałował wampira- ale nie musisz.... to dość...
-Nie nic nie jest dość  dla ciebie mój piękny- w oka mgnieniu ubrał chłopca i wyprowadził go we sklepu. Miał tylko nadzieje że Spike kupi to czemu się przyglądał.

Do hotelu wrócili dopiero po zachodzie słońca bardzo zadowoleni. Alex był trochę zmęczony ale już nie mógł się doczekać gdy będą sami. Był okropnie napalony. Co bardzo go dziwiło to fakt że obaj jego kochankowie zdawali się być całkiem obojętni. I nawet w windzie gdy zaczął ich całować stali niewzruszeni.
Zmartwiony gdy weszli do pokoju od razu udał się do łazienki. Tego się nie spodziewał. Stał już pod prysznicem gdy usłyszał otwieranie się drzwi.
-Więc dołączy ktoś?- Zapytał. Obaj byli nadzy. Nie doczekał się odpowiedzi bo nagle został zaatakowany przez dwie pary ust i rąk.
Uśmiechnął się pod nosem i poddał pieszczotom. To były idealne wakacje.

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 35

Alex obudził się około popołudnia okropnie głodny i spragniony.
Na zewnątrz upał powoli ustępował a jemu było przyjemnie chłodno w ramionach kochanków. Uśmiechnął się  gdy na nich patrzył a na wspomnienie ostatniej nocy aż drżał.
Nie mógł się jednak długo tym napawać,musiał wstać żeby ich nie obudzić.  Wstał, ubrał się szybko i wyszedł z pokoju. Miał nadzieje że uda mu się wrócić nim wampiry się obudzą. Nie chciał wywoływać kłótni pierwszego dnia ich wspólnych wakacji.

Bar zaczął się powoli wypełniać gdy Alex wszedł do środka. Był przyjemnie przyciemniony i pachniało wspaniale. Usiadł przy stoliku w koncie sali by obserwować klientów. Menu wydawało się być idealne dla niego ale gdy ktoś odchrząknął tuż nad jego uchem niemal podskoczył
-Nie chciałem cię przestraszyć- stał nad nim kelner i uśmiechał się promiennie
-Nie szkodzi- i on odwzajemnił uśmiech wiedział jak ta praca może być stresująca- Nie myślałem że tak szybko ktoś podejdzie
-Dla specjalnych klientów- mrugnął- Co podać?
-Burgera, frytki i dużą colę a może jeszcze kawałek pizzy-aż się oblizał
-Już podaję- położył Alex'owi rękę na ramieniu i odszedł. Chłopak uśmiechnął się od czasu jak wplątał się w związek w wampirami nikt go nie podrywał. Nawet skończył z pracą za barem którą kiedyś tak lubił. Spike nie pozwoliłby sobie na coś takiego a on nie chciał żadnych niepotrzebnych awantur. Mimo że kochał ich obu i bardzo cieszył się że im się podoba, przecież byli tacy wspaniali i miał ogromne szczęście. Jednak jego ego zaczęło powoli opadać bo stał się całkiem niewidzialny dla wszystkich innych.
Zatopił się w myślach tak bardzo że nawet gdy pojawiło się jedzenie nie zorientował się od razu
-Smacznego- kelner znów miał rękę na jego ramieniu z promiennym uśmiechem
-Na pewno będzie- zatopił zęby w pizzy i przymknął oczy z przyjemności. Młody mężczyzna na ten widok zagryzł wargi i zrobiło mu się gorąco. Klient był piękny i dałby wiele żeby się do niego zbliżyć, rzadko zdarzało się tak że ktoś mu odmawiał, nikogo nie zmuszał ale potrafił tak czarować że zanim nowa zdobycz się zorientowała już była jego
-Thomas- wyciągnął do niego rękę
-Alex- odpowiedział zaskoczony
-Pasuje do ciebie Alexander to królewskie imię- usiadł na wolnym fotelu- A może zobaczymy się  wieczorem po mojej pracy- tym razem ręka powędrowała na kolano chłopaka
-Wieczorem to Alex będzie ze mną- obaj spojrzeli w stronę z której pochodził nowy głos. Obok stolika stał Angel z grobową miną, wściekły i nawet Alex się przestraszył tym bardziej że zbliżał się do nich Spike
-Thomas to mój partner Angel- starał się zachować zimną krew
-A o mnie  zapomniałeś miłości?- Spike usiadł obok ukochanego i zachłannie pocałował w kark delikatnie naciskając na miękką skórę kłami
-To mój drugi partner Spike...- uśmiechnął się do kelnera- wiem skomplikowane i dziwne
-Nie tak bardzo to przecież L.A- ale mężczyzna był bardzo zawiedziony. Śliczny chłopiec był zajęty i to podwójnie- Smacznego i dajcie znać jak będziecie  czegoś potrzebować- i odszedł. Postanowił jednak mimo wszystko spróbować gdy tylko nadarzy się okazja.

-Jak się spało?- Zapytał niewinnie
-Nie zmieniaj tematu- Angel usiadł i wziął ukochanego na kolana, Spike przywarł do nich całym ciałem- Co tu robisz sam?
-Byłem głodny a ja nie chciałem was budzić- uśmiechnął się - no i mogę przecież sam chodzić po hotelu
-Nie jeśli ciągle będziesz wpadać w tarapaty- starszy wampir zaczął go całować- śmierdzisz- warknął cicho
-Wcale nie- założył ręce na piersi
-Okropnie tym śmieciem- Spike wtórował kochankowi- a ty możesz pachnieć tylko nami- zaczął jeść frytki- dobre- przyznał
-Moje- Alex przysunął talerz do siebie- nie chciałem was martwić. Na prawdę- patrzył na nich szczenięcym wzrokiem. Nie chciał wpadać w tarapaty za coś takiego
-No już śliczny- Angel uśmiechnął się czule i pogłaskał chłopca po policzku- po prostu się martwimy ale wiemy że nie możesz całe dnie siedzieć w pokoju nie widząc słońca. Dlatego skontaktowałem się z potężnym czarownikiem, obiecał że pomoże nam przez ten czas gdy tu jesteśmy chodzić w dzień po słońcu- nie tylko Alex ale i Spike zaniemówił. Angel nie powiedział o tym nawet jemu ale przecież nie mógł być zły. Rzucił się na starszego kochanka z uśmiechem i zaczął go całować jednocześnie dotykając Alex'a żeby nie czuł się pominięty ale chłopak był zajęty całowaniem szyi i policzka Angel'a
-Na prawdę?- Zapytał uradowany chłopak gdy oderwali się od siebie zadowoleni
-Oczywiście że tak moi piękni- roześmiał się ciemnowłosy mężczyzna- Mamy się z nim spotkać już dziś za dwie godziny dlatego kochany jedz i wracamy do pokoju
-Dajcie mi 10 minut- Alex zaczął napychać sobie buzie jedzeniem z zastraszającą szybkością
-Zwierzaczku dość- Spike odsunął od niego jedzenie- mamy czas
-Tak ale...- zaczął i zakrztusił się. Łzy popłynęły mu z oczu i Angel zlizał je powoli
- Dwie godziny kochany- pocałował go delikatnie.

Spike nie mógł usiedzieć na miejscu. Czarownik się spóźniał a on był na granicy  wytrzymałości nawet kojący dotyk i pocałunki Alex'a nic nie pomagały. A już do wrzenia doprowadzał go Angel który siedział w całkowitym bezruchu na wygodnym fotelu.
W końcu rozległo się ciche pukanie do drzwi i Spike niemal wyrwał je z zawiasów
-Spóźniłeś się- warknął ukazując kły
-Ten czar jest bardzo trudny- odpowiedział ciemnoskóry mężczyzna- Ty musisz być William Krwawy- skłonił się- Angelus- i również ukłonił się z szacunkiem po czym jego wzrok spoczął na Alex'ie i przełknął ślinkę
-Nie przywitasz Naszego?- Spike okrążył mężczyzną, na prawdę był zły
-Wybacz. Witaj Alexandrze- uśmiechnął się do chłopaka- Masz ogromne szczęście chłopcze. A wy dbajcie o swój skarb- spojrzał na wampiry groźnie
-Do końca świata- Angel wstał- Czego potrzebujesz?
-Kilku kropel waszej krwi- już rozkładał potrzebne mu narzędzia i zaczął cicho coś mówić. Oba wampiry podeszły do niego z krwawiącymi nadgarstkami.
Alex przyglądał się wszystkiemu uważnie tego czaru nie znał był też niemal pewny że jego przyjaciel nawet o nim nie słyszał.
Po kilku chwilach coś błysnęło i jego kochankowie poruszyli się ostrzegawczo
-Chłopcze odsłoń zasłony- Alex wahał się bardzo przecież może ich zabić ale Angel uśmiechnął się tylko.

Chłopak był pewny że nie zapomni tego widoku do końca życia. Blade ciała wystawione na wciąż jeszcze silne promienie słońca. To było wspaniałe a gdy został porwany w dwie pary silnych ramion zachciało mu się płakać ze szczęścia.
Żaden z nich nie zauważył wyjścia czarownika.
Te wakacje będę jeszcze lepsze niż się spodziewał i już nie mógł się doczekać kolejnego poranka gdy wyjdzie z tymi wspaniałymi mężczyznami może nawet na plaże.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 34*

W miarę jak zbliżali się do hotelu Alex był coraz bardziej pewny że nie będzie mógł dziś pozwiedzać i w zasadzie przyszło mu na myśl że może to i lepiej z wampirami i tak niczego by nie zobaczył, nie gdy obaj są tak bardzo napaleni na siebie na wzajem i na niego.
Trudno było mu się skupić nawet na jeździe bo ciągle zaglądał do tyłu.
Spike nie potrafił usiedzieć, najpierw na siedzeniu, dotykał się najpierw subtelnie ale po paru minutach bez ceremonialnie wsunął dłoń w spodnie i poruszał nią sugestywnie przy dźwiękach zadowolonych pomruków Angela. I to jeszcze mógł znieść ale gdy starszy wampir zaczął również pieścić młodszego i gdy jasnowłosy usiadł mu na kolanach. Chłopak zagryzł wargi i z całej siły starał się skupić na drodze.
Kątem oka widział jak Angel sadza sobie kochanka na kolanach i spuścił mu spodnie po czym Spike porusza się w dobrze mu znany sposób. Westchnął głośno i ucieszył się gdy wjechali do miasta. Już miał się odezwać gdy usłyszał głośny jęk i do jego nosa dobiegł zapach krwi zagryzł wargi i zaczął obmyślać jakąś zemstę na dwóch kochanych napaleńcach.

-Jesteśmy- hotel był duży, i miał bardzo dobre opinie jednocześnie nikt nie będzie im przeszkadzał i robił problemów
-Piękne miejsce miłości- Spike nagle znalazł się przy nim i zaczął całować go w szyję. Alex przez kilka chwil dał się ponieść przyjemności
-Will- Angel był już na zewnątrz i otworzył drzwi
-Psujesz zabawę- ale  i młodszy wampir wyszedł z auta
-To ja idę nas zameldować- Alex zadowolony z siebie odszedł zostawiając kochanków z całymi bagażami.

Pokój podobał mu się jeszcze bardziej niż hol. Duże łóżko, kominek, balkon miękkie fotele puchaty dywan. A gdy zajrzał do łazienki zaparło mu dach i stał w drzwiach do czasu aż zimne dłonie wsunęły się pod jego ubranie chłodząc gorącą skórę.  Zwinny język masował spocony kark
-Chodź do mnie zwierzaczku-  Spike już zaczął rozpinać mu koszulę i ciągnął go w stronę łóżka
-Jest mi gorąco- wyślizgnął się z jego objęć tylko po to by wpaść z inny uścisk
-Piękny wszyscy wiemy jak bardzo podniecony jesteś, jak bardzo pragnąłeś nas podczas jazdy...
-I czyja to wina?- Zdenerwował się chłopak
-Kochany- Angel pozbawił go do końca koszuli i już majstrował przy rozporku
-Nie macie dość?- Zapytał cofając się o kilka kroków
-Alex?- Spike zrezygnował jednak z palenia i podszedł do ukochanego zdziwiony
-Idę pod prysznic....- ale udało mu się dojść tylko do połowy pokoju gdy został zamknięty w dwóch parach silnych objęć. Spike był przed nim ukazując kły a za sobą słyszał ciche warczenie
-A teraz miłości masz kilka sekund na wyjaśnienie- jasnowłosy wampir głaskał go po policzku
-Jestem zmęczony, jest mi gorąco i jestem też głodny- ale spuścił wzrok
-Kochany proszę wiesz że chcemy dla ciebie jak najlepiej- małe pocałunki przy uchu
-Przykro- wyszeptał ale wiedział że obaj go słyszeli
-Zwierzaczku? Jest ci przykro bo nie mogłeś się z nami kochać?- Spike zagryzł wargi
-Czy tak mój piękny?- Angel odwrócił go twarzą do siebie
-Wiem że to głupie ale nawet nie mogłem popatrzeć- zarumienił się
-To nie jest głupie i dobrze to rozumiem- starszy wampir uśmiechnął się do niego i pocałował delikatnie- masz wątpliwości i jest ci przykro- chłopak poczuł i mniejsze ręce drugiego kochanka na biodrach- chcesz wiedzieć że chcemy cię równie mocno jak siebie na wzajem- nagle miał przed oczami jasnowłosego mężczyzną który uśmiechnął się do niego drapieżnie i zaatakował jego szyję, obojczyk i sutki. Alex poddał się. Gdyby Angel nie podtrzymywał go z tyłu upadłby na podłogę. Ręce starszego wampira głaskały go po plecach i w końcu poczuł na nogach i kroczu chłodny powiew. Stał między kochankami całkiem nagi i robiło mu się coraz lepiej, zatracał się w przyjemności.
Nagle poczuł dwoje ust jedne na rosnącej erekcji a drugie na pośladkach. Jęknął głośno i wsunął dłonie w miękkie jasne włosy wampira.
Angel pieścił słodką ciasną dziurkę najpierw językiem a później gdy Spike zaczął ssać i lizać mocniej wsunął od razu dwa palce. Obaj uśmiechnęli się lekko po tym jak ukochany chłopiec krzyknął.
-Tak piękny- starszy wampir wstał i objął go delikatnie ale tak by nie mógł się poruszyć. Jednocześnie młodszy z pomógł mu się nachylić tak by najstarszy kochanek miał lepszy dostęp
-Ach!- Alex nie mógł powstrzymać krzyku, nie wiedział w którą stronę powinien się poruszać a gdy poczuł ogromny twardy członek napierający na jego ciasne wnętrze wypiął się jeszcze bardziej jednocześnie czując że Spike wcale nie ustaje w pieszczotach ale teraz zimny język delikatnie pieści jego jądra.
Angel jednym szybkim ruchem znalazł się w ukochanym przyglądając się jednocześnie scenie przed nim. A było na co patrzeć William był wspaniały a zaangażowanie z jakim sprawiał przyjemność ukochanemu było godne podziwu i podniecało go jeszcze bardziej. Zaczął się poruszać najpierw powoli ale i gdy biodra Alex'a zaczęły poruszać się coraz pewniej i szybciej razem z młodszym wampirem unieruchomili go sprawnie złączając ręce.
Alex był na granicy ale starał się z całej siły zatrzymać
-Nie krępuj się piękny- Angel delikatnie wbił kły w miękkie ciało. Oczy chłopaka otworzyły się nagle a z gardła wydobył się krzyk, który zniknął gdy Spike pocałował go namiętnie pozwalając by posmakował samego siebie. Chłopak oparł czoło o chłodne ramie kochanka i uśmiechnął się błogo
-Teraz dobrze kochany- Angel objął ich obu
-Tak- odwrócił się do niego i pocałował- spać- jęknął i na szczęście nie upadł bo obj go przytrzymywali- Nie- poderwał się nagle otrzeźwiony
-Nie?- Spike podniósł go na ręce i zaniósł do łóżka. Angel nalał do trzech szklanek soku
-Sex to nie wszystko- wymamrotał i gdy położył głowę na poduszce już lekko pochrapywał
-Ty wiesz o co chodzi?- Zdziwiony jasnowłosy wampir odwrócił się do ukochanego i przyjął napój
-Chyba tak- Angel objął go czule i pocałował- My też musimy się wyspać- położył go na łóżku przed śpiącym chłopakiem a on sam wsunął się za nich i objął ukochanych- Naprawimy to jutro ten weekend jest dla niego
-Całkowicie- zgodził się Spike  i on również zapadł z głęboki sen. Angel chwilę leżał i przyglądał się im. Obaj byli piękni. Alex opalony pachnący słońcem, piękny i młody pełen młodzieńczego zapału pełen życia i Will marmurowe ciało które wyglądało jakby rzeźbione dłutem mistrza.
Uśmiechnął się i zamknął oczy. Wakacje będą piękne.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 33

Po kilku godzinach przyjemności Alex w końcu usnął wyczerpany a oba wampiry przyglądały się mu z identycznymi uśmiechami na twarzach.
-Weekend w L.A?- Spike wziął z podłogi zapalniczkę, Angel podał mu papierosy. Sam zatrzymał sobie jednego
-To nam dobrze zrobi- pogłaskał go po plecach- Głodny?
-Umierający- położył się obok śpiącego chłopca- Mamy coś?
-Worek- i on myślał o jedzeniu a do zachodu słońca jeszcze jakiś czas
-Jedz ja się prześpię- objął Alex'a
-Kochany....- zaczął starszy wampir ale Spike tylko kopnął go w udo i zamknął oczy. Angel roześmiał się cicho i spełnił prośbę kochanka. Miał rację on był bardziej głodny, mimo to było mu głupio że zostawia ukochanego w taki sposób.

Jakiś czas później gdy i Angel leżał obok śpiących kochanków i zamykał oczy żeby trochę odpocząć gdy nagle Alex zaczął się rzuca we śnie.
Spike usiadł w oka mgnieniu i patrzył zdezorientowany to na jednego to na drugiego
-Powinniśmy go obudzić?- Zapytał cicho zaniepokojony
-Nie... to chyba wizja...- Angel również był zmartwiony. Wiedział że ta moc jest dość bolesna a nie chciał żeby chłopiec cierpiał. Gdyby ukochany był Pogromcom wszystko byłoby inaczej. W tej sytuacji jednak mężczyzna zdawał sobie sprawę że po przebudzeniu Alex będzie w okropnym stanie.
-Mam to gdzieś to nie jego sprawa- warknął Spike i już miał dotknąć ukochanego gdy ten nagle usiadł łapiąc głośno powietrze
-Miłości? Kochany?- Obaj powiedzieli w tym samym czasie
-Nic mi nie jest- szepnął i zacisnął powieki- Dajcie mi tylko chwilę- zaczął powoli wychodzić z łóżka- dajcie mi odetchnąć
-Skarbie- Angel znalazł się obok niego żeby go podtrzymać bo chwiał się na nogach
-Nie podchodź- warknął cicho- Muszę wyjść na powietrze- złapał za leżące na podłodze obok spodnie i założył je w biegu
-Można coś z tym zrobić?- Zapytał Spike. On również był już na nogach a starszemu wampirowi przeszło na myśl że bardzo chętnie wziął by go jeszcze raz. Ale gdy poczuli zapach wymiocin dochodzący sprzed domu zrobiło mu się okropnie głupio.
-Niestety- spojrzał na niego smutno- Każdy Pogromca tak ma. A Alex widocznie pozyskał tą moc
-Szkoda że tylko tą- młodszy wampir był zły i smutny że jego ukochany musiał tak cierpieć. Nigdy wcześniej nie widział tej mocy. Zdał sobie nagle sprawę jak niewiele wie o chłopcu. Ten wyjazd to zmieni, tego był pewny.
-Will tego nie można kontrolować- podszedł do niego i objął czule- Musimy go po prostu wspierać....
-Co musicie to zbierać się do wyjazdu- Alex stanął w drzwiach sypialni- Bo z tego nie zrezygnuje
-Jesteś pewny?- Angel wyciągnął do niego rękę a chłopak wszedł z zimne objęcia. Było mu wspaniale  i na prawdę nie chciał rozmawiać o tym co mu się śniło. Sam sobie z tym poradzi.
-Oczywiście że tak. Tata pozwolił i może się więcej nie zgodzić. Dlatego jedziemy- pocałował ich obu- idę pod prysznic. Jak wyjdę macie być spakowani- powiedział poważnie i z całym przekonaniem
-Tak jest- Spike zasalutował mu ze śmiechem ale gdy chłopak zniknął w łazience spoważniał- Wierzysz mu?
-Ani trochę- Angel westchnął i usiadł- Chcesz zjeść?
-Myślałem że nie zaproponujesz- jasnowłosy mężczyzna podszedł do niego i całując usiadł mu na kolanach i zaczął lizać go po szyi. Najpierw bardzo delikatnie, powoli i nagle wbił kły w zimne gładkie ciało.
Starszy wampir przygarnął go do siebie z całej siły i całował go po ramieniu, karku. Błądził dłońmi po jego wspaniałym ciele, plecach, pośladkach, klatce piersiowej.

Alex stał pod strumieniem lodowatej wody. Wiedział że widział przyszłość. I nienawidził tego co zobaczył, na dodatek został z tym sam. Przecież im tego nie powie a też nie chciał dodawać zmartwień przyjaciołom. Może mimo wszystko uda mu się zapobiec temu co najgorsze.
Nie mógł się uspokoić. Ilekroć zamykał oczy widział jak jego ukochani są zabijani a on jest bezsilny i tak bardzo przerażony.
Wzdrygnął się i zdał sobie sprawę że stoi pod lodowatą wodą i robi się cały niebieski z zimna. Chcąc nie chcąc musiał  wyjść spod prysznica. Nie chciał zachorować , nie przed wyjazdem i nie przed tym jak poradzi sobie ze snem.
Raz jeszcze wziął głęboki oddech i zaczął się wycierać, bardzo dokładnie by powstrzymać dreszcze.

W sypialni zastał wampiry leżące na łóżku objęci, wtuleni w siebie.
-Więc nic nie zrobiliście?- Zapytał uśmiechając się
-Byłem głodny- Spike usiadł- A ty pod koc widać że jest ci zimno... nawet bardzo- Alex zgodził się na to bez słowa. Właściwie kochanek miał racje, trząsł się z zimna.
-Chcę wyjechać po zachodzie-  owinął się szczelnie ciepłym materiałem
-Czemu tak bardzo się spieszysz?- Zapytał Angel podejrzliwie
-Chcę odpocząć od tego miasta- uśmiechnął się do niego miał nadzieje że go zmyli i uśpi czujność kochanków
-Wiesz chyba że żaden z nas ci nie wierzy- Angel pochylił się i szeptał mu do ucha głaszcząc go delikatnie
-Mam jeszcze czas- pocałował go czule
-Hej a ja?!- Zapytał Spike zły siadając obok. Alex odwrócił się do niego i z uśmiechem pocałował również jasnowłosego wampira
-Zadowolony?
-Bardzo- zamruczał- Angel czekamy tylko na ciebie
-Pół godziny i jedziemy- wstał w końcu- Alex na pewno masz wszystko?
-Czeka w samochodzie. Znalazłem nawet hotel...i mamy wakacje na koszt taty dlatego trzeba korzystać
-To dobry hotel prawda?- Spike patrzył na niego uważnie
-Niespodzianka- przytulił się do niego i w końcu teraz poczuł się bezpiecznie. Obaj w milczeniu patrzyli jak najstarszy wampir pakuje się powoli i z rozmysłem. Całkiem inaczej niż oni oboje.

-No to jedziemy- powiedział w końcu i wszyscy wyszli z domu. Noc dopiero się zaczęła i Alex miał nadzieje że zobaczy dziś jeszcze coś więcej niż tylko pokój hotelowy.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 32

Qutntin Travis jako szef największej organizacji walki ze złem był mężczyzną myślącym bardzo szablonowo.
Demony- złe, ludzie- dobrzy. I zwykle to było prawdą, dlatego rodzina Giles była zawsze dla niego solą w oku. Oni sami wiele wieków temu stali na czele Rady ale po tym skandalu posiadania wampira w rodzinie zostali odwołani.
Mimo to on i jego przodkowie zawsze obawiali się że będą chcieli znów przejąć władzę. On sam zdawał sobie sprawę że wiele jego podwładnych poparłoby te działania. Dlatego wysłał Ruperta i syna dawnej Pogromczyni tu do aktywnych Piekielnych Ust. Był pewny że nie przetrwają aż tyle. Mimo jego przypuszczeń szło im coraz lepiej. No i Alexander on należał do Rady, na przestrzeni wieków tylko 5 Pogromczyń udało się mieć dzieci, ale nikt nie przysparzał ich tyle problemów.
Po pierwsze nikt nie miał pojęcia kim lub czym był jego ojciec, po drugie kwestia mocy chłopaka. Z tego co wiedział nie posiadał żadnej mocy po matce ale te informacje miał głównie od Ruperta bo mężczyzna nigdy nie pozwolił mu dostać się do chłopaka. Mimo że  tak bardzo chciał mieć go w rękach.
Były też inne pogłoski, mówiące o tym że  Alexander ma wiele mocy, wiele ukrytych talentów. Dlatego przyjechał do Sunnydale. Nie był świadom tego że jest tu jego własny wnuk. Chłopak również spędzał mu sen z powiek. Jego córka nie zgodziła się usunąć ciąży i chroniła syna, Charlie był potężnym czarownikiem, z czasem będzie miał jeszcze więcej mocy. Ten chłopak też spędzał mu sen z powiek ale nie po to przyjechał.
Teraz ważny był Alexander i plany jaki miał dla chłopaka, miał tylko nadzieje że Rupert nie będzie wchodził mu w drogę. A jeśli jednak będzie stwarzał problemy przekona go odpowiednio.

-Rupert- Quintin wszedł do biblioteki zaraz jak za rogiem zniknęła Buffy Summers, nie znał tej dziewczyny ale był zadowolony z jej pracy
-Travis- nie uśmiechnął się do niego a tylko zdjął okulary i przetarł oczy- Co cię tu sprowadza?
-Wierz lubi nie ale twój syn- usiadł przy dużym stole i spojrzał na książki które tam leżały. Treść też bardzo mu się podobała
-Czego do niego chcesz?- Zapytał siadając na przeciwko niego
-Dać mu szanse przynależności do Rady....
-Trzymaj się od niego z daleka, jest szczęśliwy i nie chce mieć z wami nic wspólnego- warknął Rupert
-Jest przyjacielem mojego wnuka...jedynego wnuka kiedyś chcąc nie chcąc albo Alexander albo Charles przejmą władzę.
-Więc czemu nie Charlie?
-Z nim już rozmawiałem i to przegrana sprawa- westchnął i Giles nagle zaczął współczuć starszemu mężczyźnie. Tylko przez chwile- Za to twój wychowanek nadaje się idealnie
-Do czego?
-Rupercie nasze rodziny były w Radzie od zawsze i mimo wszystko chcę żeby tak zostało. Nie masz innych dzieci a Alexander jest również synem Pogromczyni....
-Quintin zostaw go w spokoju- wstał- Zresztą nie jest zainteresowany a ty zdaje się masz jeszcze syna- uśmiechnął się złośliwie
-Rupercie proszę- drzwi do biblioteki otworzyły się i wszedł Alex ze śpiewem na ustach zadowolony z siebie jak nigdy
-O dzień dobry- nie lubił Travis'a ale tata nauczył go dobrych manier
-Witaj Alexander- mężczyzna wstał- Widzę że Kalifornia ci służy
-Bardzo. Tato mogę pojechać na weekend do L.A?- Zapytał by zmienić temat. No i musiał zabrać ze sobą wampiry tak na wszelki wypadek.
Ojciec i syn wymienili spojrzenia. Alex dobrze wiedział że Rupert powinien go uziemić i że mężczyzna dobrze o tym wie. Mimo to po chwili obaj uśmiechnęli się do siebie.
-Oczywiście że tak. Jedziesz sam?- Zapytał w końcu
-Tak..pytałem innych ale nikt nie ma czasu
-Bądź ostrożny i Alex dzwoń w razie problemów- mrugnął do niego
-Dziękuje- podszedł do ojca i pocałował go w policzek- Zabieram ich ze sobą- szepnął, Rupert tylko kiwnął głową.
-Alexander- Travies odchrząknął- nie chcę ci zmieniać planów chłopcze ale musimy porozmawiać
-O czym?- Zapytał odwracając się do niego
-O twojej przyszłości, o Radzie....
-A nie o pana wnuku?- Zapytał z uśmiechem
-Alex....- ostrzegł go Rupert- idź się pakować porozmawiamy wieczorem- nie chciał tu kłótni
-Dobrze- i wyszedł.

Pojechał prosto na cmentarz. Był już spakowany i nawet jeśli  tata nie wyraziłby zgody na wyjazd i tak by to zrobił. Na szczęście wyglądało na to że Rupert chciał go odsunąć jak najdalej od Rady. Był mu bardzo wdzięczny i weekend sam na sam z kochankami bez ciągłych telefonów od wszystkich znajomych i przeszkadzania.
Nie zdążył nawet zapukać gdy duża ręka odziana w skórzaną rękawice wciągnęła go do środka. Znalazł się twarz w pierś z Angel'em
-Cześć- uśmiechnął się i pocałował wampira
-Wszystko dobrze? Nic ci nie jest?- Obwąchiwał go dość nachalnie
-Wspaniale- wyplątał się z jego objęć- Gdzie Spike?
-W końcu usnął- mężczyzna uśmiechnął się czule- Lubie twoje zadowolenie- pociągnął chłopca na kanapę i posadził go sobie na kolanach- Czemu?
-Jedziemy do L.A... tata prawie kazał nam jechać a to oznacza że Travies czegoś chce, to nie dobrze ale nie martw się- pocałował go w policzek- pojedziemy a jak wrócimy już ich nie będzie
-Tak mówisz?- Zapytał wsuwając zimną rękę pod koszulę chłopka, ciepła skóra ukochanego sprawiła że zaczął mruczeć
-Jak najbardziej- przymknął oczy- weź mnie do łóżka- szepnął i wtulił się w chłodne ciało, zaraz też został uniesiony w silnych ramionach
-Zawsze kochany zawsze- Angel uśmiechnął się zadowolony z siebie. Wiedział też że Spike zaczyna powoli się budzić. Miał ochotę wziąć ich obu i tak właśnie będzie.  Kochał swoje nowe życie i zrobi wszystko by trwało to wiecznie, Alex już niemal zgodził się na Połączenie. Może ten weekend przekona go bardziej.

Weszli do sypialni. Spike już na nich czekał gotowy, twardy i chętny z pięknym kuszącym uśmiechem na twarzy.



#################################################################################
Kochani ostatnio mam bardzo mało komentarzy. To odstrasza mojego wena. Może tak udałoby zebrać się 10. I zapraszam również na http://opyaoihl44.blogspot.com/ blog z parą Harry Potter i Lucjusz Malfoy. Tam również jest bardzo mało wpisów.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 31

Alex jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy.
Od dwóch miesięcy spędzał niemal każdą wolną chwilę w towarzystwie ukochanych wampirów. W domu po dużej rewolucji związanej z przeprowadzką do nich Joyce i jej córek wszystko wracało do normy. Owszem czasem było jeszcze dziwnie zwłaszcza jak się wpadało na Buffy biegnącą w ręczniku z łazienki do pokoju ale i to dało się przeżyć. Zwłaszcza że on sam chodził jak we śnie.  Jedyne co trochę go denerwowało to fakt że tata zabronił cofać zaproszenia jego ukochanym.

Chłopak nawet nie przypuszczał że coś może się stać.
Tego dnia obudził się w zimnych ramionach obu mężczyzn którzy przyglądali mu się z takim samym wyrazem twarzy
-Cześć?- Przełknął ślinkę. Znał tą minę ale był obolały po wczorajszej nocy. Nawet bardziej niż zwykle
-Nie martw się miłości- Spike pochylił się i pocałował go czule- wiemy że jesteś obolały i zmęczony....
-Dlatego dziś będziesz tylko leżał i patrzył- dokończył Angel  i on również go pocałował. Tego chłopak się nie spodziewał. Bo oba wampiry odwróciły się teraz do siebie i zaczęły się namiętnie całować.  I dotykać, najpierw delikatnie i powoli ale gdy Angel przesunął rękę na twardy członek kochanka pieszczoty zaczęły robić się coraz bardziej namiętne coraz bardziej niecierpliwe.
Alex odsunął się trochę by dać im miejsce. Spike pociągnął starszego wampira tak by obaj leżeli obok siebie. Angel pokazał kły i wsunął je w szyję młodszego kochanka. Ten jęknął a Alex wstrzymał oddech. To było piękne i był coraz bardziej podniecony, coraz bardziej chętny ale mieli racje nie dałby rady za nimi nadążyć. Dlatego z zadowoleniem złapał za własny nabrzmiały członek i poruszał nim delikatnie.  Starszy wampir odwrócił młodszego na brzuch i już miał w niego wchodzić gdy Spike nagle zmienił pozycje i leżał na plecach zaplatając nogi na jego biodrach i uśmiechnął się. Angel pochylił się i pocałował go czule i namiętnie po czym jednym silnym pchnięciem wsunął się w zimne ciało. Spike warknął i on również ukazał kły.
Alex był  coraz bardziej podniecony a fakt że ukochani całkiem go ignorują jeszcze bardziej go podniecało. Starał się zapanować nad samym sobą ale nagle oba wampiry odwrócili się do niego i spojrzeli na niego żółtymi oczami, z mieszaniną miłości i pożądania
-Kochany gotowy?- Zapytał Angel poruszając się szybciej
-Dojdź miłości- jękną Spike podnosząc biodra wychodząc kochankowi na spotkanie.  Starszy wampir znów zwrócił głowę w jego stronę i pogłaskał po twarzy
-Zawsze taki wspaniały- szepnął i pocałował ukochanego. Oderwał się od jego ust po kilku chwilach- Teraz!- Krzyknął i Alex doszedł po czym zamglonymi oczami przyglądał się jak dochodzi najpierw Spike tryskając strumieniem na brzuch starszego kochanka a później niewielki strumień wypłynął z jego dziurki, gdy penis Angela wysunął się z niego.
-Jesteście okropni- Alex jęknął cicho i odwrócił się do nich plecami
-I tak nas kochasz- Spike całował jego ramiona- Powinieneś się ubrać za chwilę będziemy mieć gości
-Jakich?- Zapytał niechętnie
-Twój przyjaciel i jest czymś bardzo poddenerwowany- odpowiedział Angel. Alex tylko jęknął ale wstał niechętnie
-Dziękuję- odwrócił się jeszcze i pocałował ich obu
-Nasza przyjemność- uśmiechnął się Spike i wyjął papierosy- i ten zapach- rozmarzył się przez chwile ku uciesze Angel'a
-Will wystarczy- powiedział w końcu i wszystkie inne rozmowy skończyły się bo ktoś zapukał do drzwi. Alex jęknął tylko i poszedł otworzyć.

-Alex tragedia- Charlie był zły, zakłopotany i smutny
-Przesadzasz jest piękny dzień....- zaczął zdziwiony
-Mój dziadek przyjechał do miasta- przerwał mu przyjaciel i usiadł na najbliższym nagrobku
-Co? Czemu? Co?- Wiedział że wampiry już są zaniepokojone i chcą go pocieszyć i pomóc
-Nie wiem- jęknął- Alex wracaj i trzymaj się od nich z daleka on mnie nie lubi przez mojego ojca...
-Wiem- położył mu rękę na ramieniu- Nic ci nie mówił... czemu tu jest?
-Rozmawiał tylko  z Rupertem. Nawet o mnie nie zapytał- Alex wiedział że to bolało przyjaciela, kiedyś jeszcze chciał się przypodobać dziadkowi ale gdy ten ciągle go od siebie odsuwał w końcu się poddał i przestał zabiegać o jego szacunek i uczucie
-Masz rodzinę tu- uśmiechnął się do niego- nie warto marnować czasu na kogoś kto wini dziecko za to kim są jego  rodzice
-Tak- Charlie przyznał mu racje i ukradkiem wytarł łzy. Jeśli było coś co doprowadzało przyjaciela to właśnie jego dziadek- Mam zamiar zabrać Buffy na wycieczkę jak się wszystko uspokoi...
-Należy jej się. Jakoś ostatnio nie pomagam- zarumienił się Alex
-Wcale- przyznał mu racje- poczekać?
-Nie. Będę w domu za godzinę... może dwie
-Tylko że nie jest sam. Jeśli ktoś zobaczy skąd idziesz...
-Charlie nie zapomnij że dawno radzę sobie sam- Alex niemal czuł obecność ukochanych za nim.

-Kochany- Angel objął go gdy tylko zamknął drzwi
-Wszystko dobrze?- Zapytał Spike dotykając jego bioder
-Szef Rady jest w mieście... nigdy nie lubił mojej rodziny. W każdym razie Charlie twierdzi że powinniśmy na chwilę się...
-Nie- starszy wampir przysunął go do siebie zaborczo- Znam Radę lepiej niż ty...
-Zresztą jesteś nasz- Spike przyznał mu racje
-A ja nie chcę żebyście byli w niebezpieczeństwie- wysunął się z ukochanych objęć- I tak muszę wracać czasem trzeba iść do szkoły i proszę was nie róbcie nic złego. Chcę przeżyć tą wizytę może chodzi o Buffy....
-Niczego ci nie obiecam- Angel był zły- i nie powstrzymam Will'a przed niczym
-Dobrze- westchnął i wziął torbę z fotela- zadzwonię później
-Lepiej żebyś tak zrobił- Spike pocałował go namiętnie- bądź bezpieczny bo całe miasto spłonie
-Zawsze jestem bezpieczny- puścił do nich oko i wyszedł.
Powinien przypuszczać że wspaniałe chwile się skończą ale dlaczego teraz i w taki sposób. Wolałby żeby zagrażał im jakiś demon, apokalipsa a nie staży sztywni Anglicy. Westchnął tylko i poszedł w stronę domu. Już odechciało mu się iść do szkoły. Jeszcze jeden dzień mu nie zaszkodzi.

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 30

Alex wiedział że przyjście w środku nocy na cmentarz nie mówiąc nic nikomu w jego wciąż jeszcze nie pewnym stanie będzie miało swoje konsekwencje, ale był bardziej przygotowany na to że dostanie burę od ojca.
Na to co zobaczył gdy się obudzi nie byłby przygotowany nawet za kilka lat.
Zamrugał powiekami gdy usłyszał nad sobą warczenie. Myślał może, że obudzi się w ramionach kochanków ale zobaczył ich obu obok łóżka wyraźnie złych i  w takich samych pozach. Obaj tylko w spodniach od dresu, bez koszuli i z rękami na piersiach.
-Tak?-  Zapytał niepewnie
-Byłeś wczoraj na cmentarzu... sam- Angel zaczął pochylając się nad nim
-Przecież teraz jestem tu- usiadł, coś mu się tu nie podobało
-Po tym co się stało?!- Spike nie potrafił być spokojny. Alex podejrzewał, że był po prostu głodny
-Chciałem się z wami zobaczyć- postanowił spróbować sprytnej manipulacji. Oczy same mu się rozszerzyły a usta ułożyły w podkówkę- Ale widać byliście zajęci....- zaczął wychodzić z łóżka
-Miłości- jasnowłosy wampir objął go i popchnął znów na pościel
-Po prostu się martwimy a Rupert...- i Angel dołączył do nich, trochę winny że niemal doprowadził ukochanego do płaczu
-Tata powiedział że mogę zostać- uśmiechnął się zadowolony gdy znalazł się w ramionach ukochanych- ale muszę uważać na siebie
-To zrozumiałe- starszy wampir wodził swoimi dużymi dłońmi po ciepłej klatce piersiowej chłopaka. Uwielbiał to jaki jest gorący i mógłby nie ruszać się z miejsca przez wieki  i nie był w tym sam. Spike miał podobną zadowoloną minę. Pełne adoracji i miłości spojrzenie. I nagle ich oczy spojrzały się. Takiej harmonii nie osiągnęli nigdy i tak powinno zostać. Zrobią wszystko żeby tak właśnie zostało.
-Nie to żebym się skarżył... - zaczął Alex po kilku minutach tych pieszczot- ale... mój pęcherz jest bardzo ludzki- uśmiechnął się
-Idź piękny- Angel pomógł mu usiąść- Śniadanie?
-Proszę- chłopak mimo palącej potrzeby szedł powoli kręcąc pośladkami i cieszył się pomrukami wampirów.

Spike i Angel nie ruszali się z miejsca dopóki nie usłyszeli prysznica.
-Więc kto idzie do kuchni?- Jasnowłosy mężczyzna był niemal gotowy do skoku
-Idź do niego- uśmiechnął się starszy wampir i pocałował go czule- ale nie wymęcz go do końca
-Tego obiecać nie mogę- wstał i pobiegł w oka mgnieniu do drugiego pomieszczenia.
Spodziewał się zobaczyć ukochanego chłopca pod prysznicem, mokrego i gorącego od wody. Stało się jednak inaczej.  To Alex zaatakował go gdy tylko zamknął drzwi i popchnął na ścinę
-Zwierzaczku- warknął starając się przejąć kontrolę nad pocałunkiem
-Tak tylko pomyślałem- odsunął się od niego- Spike wiem że jesteś cały rozgrzany i chciałbyś mnie wziąć tu i teraz ale ja mam ochotę na prysznic- znów podszedł do niego i całował po szyi po klatce piersiowej
-I myślisz że cię puszczę?- Zapytał zmieniając pozycję i tym razem to chłopak uwięziony między ścianą a zimnym twardym ciałem
-Myślę że pójdziesz ze mną- Alex zdołał mu się wyślizgnąć- A może i Angel się dołączy
-Może- wampir wziął go za rękę i poprowadził pod natrysk.  Wziął gąbkę i powoli dotykał ciepłego ciała- jeśli będziemy bardzo bardzo długo. Chłopak nie odpowiedział tylko jęknął  głośno.

Angel słuchał wszystkiego z kuchni i uśmiechał się tylko.  Mimo szczerej chęci nie zamierzał poddać się ukochanym. To on dyktuje tu warunki a nie oni dlatego wziął niepotrzebny oddech zamknął oczy i robił dalej swoje.
Zresztą wystarczyło mu słuchanie tych wspaniałych odgłosów. Jęków i pisków. Niemal widział dwa nagie mokre ciała ocierające się o siebie. Pocałunki, podgryzania, czuły dotyk. Wiedział jak jest twardy, że wystarczy mu jeszcze jeden jęk, jedno westchnienie by dojść tu  i teraz. W kuchni krojąc bułki. Jakby ktoś go dopiero przemienił.
I nagle poczuł jak Alex dochodzi, zaraz po ten poczuł Will'a. Przeciągły stłumiony krzyk i nim samym wstrząsnął orgazm. Co spowodowało że przeciął sobie bardzo głęboko dłoń. Uśmiechnął się. Wiedział że za chwilę Will znajdzie się przed nim klęcząc i pijąc.

-Chyba jednak nie chciał dołączyć- Alex podniósł ręce żeby Spike mógł go dokładnie wytrzeć.
-Nie martw się- pocałował go w policzek- nie ma tak dobrej samokontroli
-Och- zrozumiał po chwili- Teraz to dopiero jestem głodny- gdy obaj usłyszeli burczenie w jego brzuchu
-Chodźmy więc- wziął go na ręce. Tak było szybciej a on kilka chwil wcześniej poczuł krew swojego Twórcy

-Will- Angel stał przy stole z wyciągniętą ręką. Alex postanowił im teraz nie przeszkadzać. Czytał o tym wszystkim a  jedzenie pachniało tak kusząco.
Mimo to kątem oka obserwował jak Spike klęka przed starszym wampirem i bierze jego dłoń w swoje ręce i najpierw delikatnie całował a później zaczął lizać powoli ranę i krew. Angel mruczał cicho z przymkniętymi oczami oparty o stół. I Spike zdawał się być zadowolony. Ciągle się uśmiechał i nie mógł oderwać ust od ręki starszego wampira.
Chłopak wiedział też że obaj są podnieceni i gdyby nie on to mogliby zacząć tu na stole. Właściwie to by mu to nie przeszkadzało.  Ale w końcu Angel podniósł ukochanego i pocałował go namiętnie, po czym oderwali się od siebie
-Smakuje?- Zapytał starszy wampir siadając obok niego
-Tak dziękuję- uśmiechnął się do nich- ale nie musieliście sobie przeszkadzać
-Mówiłem- Spike był z siebie nagle bardzo zadowolony ale nie powiedział już nic tylko zaczął jeść. Zapadło błogie milczenie. Alex mógłby przywyknąć do takiego życia i przeszło mu na myśl że przecież tak teraz wygląda. Uśmiechnął się do swojej kawy i przymknął oczy.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 29

Alex bez słowa słuchał ojca.
Zaraz po tym jak obudził się w swojej własnej  sypialni nie widząc przy łóżku wampirów wiedział że dzieje się coś nie dobrego.
I w zasadzie jakaś jego część zgadzała się z tatą. Nienawidził tego miasta. Tylko że kochał ich obu tak bardzo, że nie wiedział jak będzie mógł żyć bez nich.

-Alex ja wiem że....- mężczyzna na prawdę chciał mu wszystko na spokojnie wyjaśnić
-Tato... zawsze byłem w niebezpieczeństwie a Angel i Spike mogą mnie ochronić. Wiem że im nie ufasz i wcale ci się nie dziwie sam maiłbym takie uczucia, tylko że teraz to się zmieniło ja na prawdę ich kocham- uśmiechnął się lekko
-A oni kochają ciebie wiem o tym- westchnął Rupert- boję się tylko że oni mi cię zabiorą.
-Na to nie pozwolę. Proszę daj mi zostać- Alex wiedział że ojciec mięknie. Nigdy nie potrafił mu niczego odmówić
-Alex chcę żebyś był bezpieczny. A tu nie jesteś nie przy nich. I nie winię ich, tak po prostu się dzieje.
-Tym razem będzie inaczej. Nie jestem bezradny  i potrafię walczyć o swoje...Tato- westchnął
-Jesteś dla mnie wszystkim synu... chcę twojego szczęścia- wziął go za rękę
-Jestem szczęśliwy. Z tobą, z nimi. A sam wiesz co się dzieje  gdy każesz komuś wybrać- nie powinien był tak mówić ale chciał zostać z ukochanymi mężczyznami  i z ojcem.
-Alex, Alex- Rupert uśmiechnął się tylko- Dobrze. Ale jeśli raz jeszcze będzie podobna sytuacja wracasz do Anglii i ukryje tak ze cię nie znajdą. A i nie mają wstępu do domu. Może kiedyś
-Rozumiem i dziękuję- chłopakowi nagle zachciało się spać- Mam wam pomóc z przeprowadzką?- Przypomniał sobie nagle że dziś w  ich domu zaczynają się duże zmiany
-Nie- mężczyzna wstał- Śpij i zbieraj siły. Musisz dużo odpoczywać i się kurować
-Nic mi nie jest- zaprotestował
-Masz anemię- Rupert wyszedł. Alex znów podszedł go sposobem jedynaka. Wiedział jak bardzo jest niekonsekwentny ale kochał syna ponad wszystko i może jeszcze poczekać. Alex jest przecież na tyle ostrożny, że wie jak postępować i nie będzie pchał się w niebezpieczne sytuacje. Miał nadzieje. Nie ufał im. Zwłaszcza Angel. Wzdrygnął się i zszedł na dół. Już był spóźniony a bardzo zależało mu na Joyce i nie chciał przekreślić tego związku zanim jeszcze na dobre się zaczął.

-William dość!!- Angel krzyknął na młodszego wampira gdy ten rozwalił już wszystkie butelki jakie były w ich domu
-Oczywiście a ciebie to...- reszta zdania zniknęła bo ciemnowłosy mężczyzna nakrył jego usta swoimi
-Kocham go jak ciebie i nie pozwolę by nas ktokolwiek rozdzielił- uniósł mu twarz i spojrzał w oczy- a teraz piękny już spokojnie- uśmiechnął się do niego lekko- Rupert niczego mu nie odmówi. Na tyle go znam- zaczął go powoli całować- chyba ci jeszcze nie podziękowałem- jednym szybkim ruchem zsunął z jego wąskich bioder spodnie.
-Liam- jęknął tylko młodszy wampir i zarzucił mu ręce na szyję
-O tak. Tylko ty i ja- ukazał kły i wsunął je w miękką zimną szyję kochanka. Spike niemal doszedł tu i teraz. A gdy Angel podniósł go i zaczął pieścić nabrzmiałą już erekcje musiał powstrzymywać się by nie skończyć za szybko. Wiedział jak bardzo starszy wampir tego nie lubi- Czułem go na tobie- byli już w sypialni- wspaniały- położył go na łóżku- wciąż jeszcze chętny, gorący
-Zamknij się i pieprz mnie- warknął niecierpliwie Spike
-Jak sobie życzysz piękny- Angel zsunął własne spodnie w tym samym czasie odwracając kochanka na  brzuch. Kilka sekund podziwiał wspaniałą białą skórę kochanka ale gdy ten zaczął kręcić pośladkami w kuszący sposób na swoją powolną melodię która zawsze doprowadzała go do szału. Złapał jego biodra z taką siłą, że chyba złamał mu kości i jednym gwałtownym ruchem zatopił się w jego ciele
-Jasna cholera!- Zawył łapiąc z rozpędu niepotrzebny oddech
-Tego chciałeś- nie przestawał gwałtownie się poruszać
-O tak Liam- jęknął- Szybciej
-Zawsze- starszy wampir pochylił się, zaczął całować go po karku i sięgnął ku jego coraz bardziej bolesnej erekcji- Tęskniłem za tym
-I ja też- Spike był niemal gotowy. Zagryzł wargi do krwi gdy członek kochanka raz po raz nie przerwanie uderzał w jego prostatę
-Teraz kochany!- Raz jeszcze go ugryzł i wytrysnął z dużą siłą po czym runął na niego. Młodszy wampir warknął tylko i doszedł.

-I masz zamiar tak robić do wieczora?- Zapytał Spike po jakimś czasie gdy leżeli przytuleni do siebie
-Jeśli to cie powstrzyma przed rozwaleniem tego miejsca to zawsze- uśmiechnął się Angel i pocałował go
-To jeszcze raz- roześmiał się- Będzie dobrze?- Spoważniał nagle
-Oczywiście wszystkim się zajmę- starszy mężczyzna miał trochę wątpliwości ale nie chciał martwić ukochanego
-Mam nadzieje że masz rację- wtulił się w niego- A jak nie to go porwę i zamknę od chociaż by tu- Spike zaczynał usypiać
-Tak kochany co tylko zechcesz- całował go po twarzy i uśmiechał się pobłażliwie. I on był zmęczony. Coraz bardziej.
Po kilkunastu minutach obaj spali kamiennym snem umarłego.

Alex wszedł do domu w którym zatrzymali się jego kochankowie w chwili gdy zaszło słońce. Miejsce wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Uśmiechnął się pod nosem. Wiedział że to Spike, wściekły na jego ojca. Był niemal pewny że wie co zrobił z nim Angel, dlatego przeszedł prosto do sypialni.
Nie pomylił się. Obaj spali w niekompletnych ubraniach. Młodszy wampir był pogryziony i uśmiechał się cały czas w ramionach kochanka, który obejmował go czule i opiekuńczo.
-Wy zdrajcy- szepnął tylko i rozebrał się cicho po czym wsunął między splecione ciała
-Witaj miłości- Spike odsunął się by dać mu miejsce- Wszystko dobrze?
-Teraz już tak- poczuł na sobie usta Angel'a i przymknął oczy. Tak wszystko już było w porządku.