czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 6

Alex był na prawdę już bardzo zmęczony a czekała go jeszcze trudna rozmowa z ojcem. Wiedział że ten już wie o jego wczorajszym tajemniczym zniknięciu.
I to zdawał sobie sprawę zanim jeszcze otworzył oczy gdy poczuł zapach tego co ugotował mężczyzna.  Po raz tysięczny zatęsknił za Anglią i zszedł na dół chociaż wcale nie miał na to ochoty.

-Buffy bardzo się o ciebie martwiła..- zaczął Rupert gdy tylko zobaczył syna
-Wiem- westchnął ten siadając- Miałem trudności- wyznał i zdawało mu się że tata na kilka sekund nieruchomieje
-Jakie?- Spojrzał na niego uważnie  i usiadł
-Pewnie powiesz że zwariowałem- Alex uśmiechnął się do niego- bo i może tak jest... a może to to pokręcone miasto ale chyba jestem śledzony... i to przez Angelusa i Williama Krwawego- dokończył patrząc w okno
-Alex...- zaczął mężczyzna- Nie zwariowałeś- westchnął- i czas żebyś się czegoś dowiedział...
-Tato o ptaszkach i... ptaszkach już wszystko wiem- chłopak zażartował nerwowo- i wiem że nie jestem twoim synem- dodał już poważniej ale i to nie pomogło
-Ale nie wiesz o mojej rodzinie- Rupert zmęczony zamknął oczy- mamy w rodzinie... 246 lat temu jeden z moich przodków został przemieniony nie był najstarszym synem ani też nikim ważnym z tego co pisał jego ojciec...
-Zaraz chcesz mi powiedzieć że jesteś spokrewniony z Angelusem!- Alex był w szoku
-Nikt nie jest z tego dumny...i jest  jeszcze coś...
-Nie - przerwał mu szybko chłopak- nie dzisiaj- wstał- rozumiem że to nie jest twoja wina ale mogłeś powiedzieć mi wcześniej.... zanim on i ten drugi zaczęli mnie podrywać- wyrwało mu się- będę w szkole wieczorem nie czuję się najlepiej-zakończył zły i zaczął powoli iść na górę
-Alex czy oni?- Chciał jeszcze wiedzieć Rupert
-Pocałowali mnie- chłopak nagle się roześmiał-a mówiłem ci że przeprowadzka to zły pomysł
-Tak masz racje- i on się uśmiechnął ale bał się o dziecko bo wampiry zaczęły jakąś niebezpieczną i nie do końca zrozumiałą grę.

Alex udał się do szkoły jeszcze przed zmrokiem i gdy tylko usłyszał wesoły szczebiot nowych znajomych zrobiło mu się jakoś lżej na sercu.
-Tęskniliście?- Zapytał wchodząc do biblioteki
-Xander!- Buffy podbiegła do niego i uściskała niemal gruchocząc mu wszystkie kości- Tak nagle wczoraj zniknąłeś myślałam że coś ci się stało...
-Drobne problemy ale już ok- uśmiechnął się do niej i usiadł na jednym z wolnych krzeseł spoglądając na ilustracje w otwartej książce- Wykład z demonologii?- Zapytał Jessiego
-Ta...- odpowiedział chłopak niewyraźnie
-Też przez to przechodziłem- dodał mu otuchy- a jak chcesz później pokażę ci parę chwytów
-Buffy już się zaoferowała- wtrąciła Willow z przepraszającym uśmiechem
-Żaden problem- tak w sumie było lepiej on nie był dobrym nauczycielem- I ja dziś nie idą na patrol
-A co się wczoraj stało?- Pogromczyni nie dała za wygraną
-Nie ważne- machnął ręką- było minęło- i nagle drzwi  się otworzyły, A do pomieszczenia wszedł dumnie z uśmiechem ciemnowłosy wampir ale nikt się nie poruszył. Tylko dwoje z nich wiedziało że to demon ale obaj byli w szoku. Przystojny mężczyzna niósł w ręce różę którą bez słowa wsunął do ręki Alexa po czym zniknął równie niespodziewanie jak się pojawił.
-Co to do cholery...- chłopak nie słyszał już  Buffy tylko wybiegł za wampirem.
Dogonił go jednak dopiero na zwenątrz
-Co to kurde miało byś?!- Stanął przed nim bez strachu
-Tak się robi prawda?- Angel spojrzał mu w oczy- Gdy chce się kogoś uwieść... znaczy człowieka- dokończył z uśmiechem
-Co ty sobie wbiłeś do głowy...- z Alexa nagle uleciało powietrze- Jak to uwieść?- Nie powinien był pytać ale to było silniejsze od niego
-Alex- wampir zbliżył się jeszcze bardziej- pragnę cię- wyszeptał nie spuszczając z niego wzroku i przyłożył swoje zimne usta do jego gorących tylko na kilka sekund bo został odepchnięty i to nie przez chłopaka tylko przez jasnowłosego wampira który obnarzyłkły
-Grasz nie fer- warknął do Angela i złagodniał- no skoro on miał już swojego całusa to teraz kolej na mnie- objął Alexa i równie delikatnie go pocałował. Tym razem chłopak zareagował szybciej niż jego ciało zdżyło zmięknąć. Odepchnął natręta
-Dość!-Krzyknął- Pobawiliście się i dość! Nie jestem nerkofilem i nigdy nie będę. Nie jestem zainteresowany
-Ale będziesz- Spike nie tracił dobrego humoru
-Nie- powiedział Alex powoli- widziałem was. A ja nie będę waszym przerywnikiem do kolekcji... co ja mówię- powstrzymał się zły. Przecież nie chciał żadnego z nich- po prostu dajcie mi spokój i zajmijcie się sobą- i ruszył wstronę szkoły
-Będę dla ciebie dobry- Angel stanął z nim twarzą w twarz-  obronię cię....
-Sam potrafię to zrobić-odburknął chłopak wymijając go
-Nie spocznę- Spike nigdy nie wiedział kiedy się wycofać i już chciał pobiec za chłopakiem ale silne ramiona kochanka przyciągnęły go do szerokiej piersi
-Na dziś dość Will- Angel był podniecony na co i on się uśmiechnął- Niech myśli że ma nad nami przewagę- odwrócił go twarzą go siebie
-Tak- zgodził się młodszy wampir masując przez spodnie erekcje towarzysza- ale musisz przyznać że te niewinne całusy były czymś innym i jak się zezłościł....
-Tak tak- ciemnowłosy już go nie słuchał tylko ciągnął z stronę kilku stojących drzew- a teraz dość o nim. Zajmij się mną
-Z przyjemnością- Spike upadł na kolana

Alex podjął decyzje.Tata wcale go tu nie potrzebuje a on ma dość jutro wraca do Anglii. Tam żaden wampir nie uprzykrza mu życia. A przynajmniej nie w ten sposób. A tata musi się na to zgodzić nie chciał uciekać ale co innego miał zrobić. Buffy jest zbyt nie doświadczoną Pogromcą by z nimi walczyć i mimo że ją lubił wątpił czy dożyje czasu gdy będzie gotowa.A on sam dawno przekonał się że poza snami nie ma żadnych przydatnych mocy.
Znów nie wesoły wrócił do biblioteki. Gdy tamci pójdą porozmawia z tatą.

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 5

Oba wampiry siedziały niemal bez ruchu patrząc na wciąż nieprzytomnego chłopaka.
I prawdę mówiąc zaczęli się martwić. To trwało już dość długo
-A może on się całkiem złamał?- Spike nie przebywał tak często wśród ludzi i nie bardzo wiedział co o tym myśleć
-Nic mu nie jest- Angel podszedł do łóżka- To tylko szok i ten guz wcale nie pomaga....
-A co będzie jak się obudzi?- I młodszy mężczyzna usiadł obok chłopaka
-Chcę go...- ciemnowłosy wampir patrzył teraz w oczy swojego towarzysza- ale nie zrezygnuje z ciebie...
-Ja nie mam zamiaru się nim dzielić nawet z tobą- warknął Spike- ale masz racje ten dzieciak nie stanie między nami...
-Więc to zupełnie jak Perry....- Angel uśmiechnął się na wspomnienie ich kochanka z przed prawie pół wieku
-Tylko że tym razem ja uwiodę go pierwszy- Spike delikatnie odsunął włosy z czoła chłopaka
-Wątpię- roześmiał się drugi mężczyzna. A tamten tylko na niego warknął.

Alex wiedział że śni.
Był na plaży ale nie sam, szła ku niemu jakaś kobieta w starodawnej sukni. Była piękna ale też bardzo niebezpieczna
-Witaj koteczku- zaszczebiotała dziecinnym głosem
-Co to za sen?- był pewny że to wampirzyca. Nikt nie miał takich oczu  i tak się nie poruszał
-Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia...- przyłożyła sobie palec do ust i spojrzał w niebo- tak gwiazdy śpiewają... ale nie ma czasu- klasnęła w dłonie
-Czasu?- Chłopak przełknął ślinkę. Ten sen coraz mniej mu się podobał
-Tak... będziesz taki dobry dla tatusia i mojego Williama... ale musisz się spieszyć... nie bać się... nie skrzywdzą cię bardzo... kobieta zaczęła tańczyć i mruczeć jakąś starą melodie. Od niej niczego już się nie dowie. 
Budził się już gdy w jego głowie zaszumiały jeszcze jej słowa " Trójka jest odpowiedzią". Otworzył oczy i na chwile przestał oddychać.
Dwie pary oczu wpatrywały się w niego z dziwnym wyrazem. Jedne były brązowe ciemniejsze niż jego a drugie intensywnie błękitne
-Witaj znowu słodki- Alex od razu poznał ten głos. To był Angelus
-Jeszcze żyje-chłopak nie krył zdziwienia
-A czemu miało by być inaczej?- Spike nie mógł go przestać dotykać i teraz bardzo delikatnie masował jego nogę. Co ku zdziwieniu Alexa nie przeszkadzało mu tak bardzo.
-Dwa groźne wampiry i jeden nie przytomny chłopak nie trzeba być geniuszem- spróbował się podnieść ale na to nie pozwolił Angel to on sam go posadził. A może to wy uderzyliście się w głowy... albo  w coś...
-Z nami  wszystko w porządku- zapewnił blondyn siadając teraz obok  i dotykając jego klatki piersiowej.To już miłe nie było i chłopak odsunął się by wpaść w ramiona Angelusa
-To mogę sobie iść?- Zapytał gdy już udało mu się wyjść i z tej pułapki
-Jeśli chcesz-Spike uśmiechnął się do niego a chłopakowi nagle przeszło przez myśl że gdy to robi wygląda wspaniale ale szybko doszedł do wniosku że to przez uderzenie
-A nie wolisz zostać?- Angel znów zwrócił na siebie jego uwagę.I gdy Alex tak na niego patrzył zxrozumiał czemu pisali o nim Demon O Anielskiej Twarzy
-Nie.. tata na pewno się martwi i byłem z Pogrmoczynią....- teraz już wstał chociaż trochę nie pewnie
-Mam nadzieje że nie dosłownie- Spike patrzył na niego uważnie tak bardzo że Alex na chwile przestał być czujny
-Nie ona nie ma odpowiednich członków- wypalił nagle i gdy tylko te słowa opuściły jego usta zapragnął nagle żeby jakiś portal do innego wymiaru otworzył się tuż pod jego stopami
-Ach tak- zainteresował się brunet- A jakie to członki cię interesują?- Blondyn znów był przy nim i przyglądał mu się intensywnie hipnotyzując spojrzeniem
-Głupie wampiry- założył ręce na piersi i zrobił obrażoną minę- Idę prawie świta
-Do zobaczenia jutro- i nagle poczuł usta obu mężczyzn na policzkach. Tego było już za wiele. Uciekł nie oglądając się za siebie.

Mętlik w głowie Alexa nie uspokajał się wcale mimo że krążył po mieście już od 3 godzin. Sen był tym jaki kiedyś maiła jego mama. To wiedział na pewno. I owszem oba wampiry były wyjątkowo przystojne ale to przecież demony i co na to wszystko powie jego tata....
Tak bardzo chciał wrócić do Anglii tam wszystko było takie proste a tu? Może powinien znaleźć sobie chłopaka. I zapomnieć o tej dziwnej nocy.
Na pewno musi zapomnieć. Ale najpierw  pójść spać. Tego nie robił od dłuższego czasu i może to wszystko było tylko halucynacją jego zmęczonego umysłu.
Wrócił więc do domu i  położył się. Zasnął od razu.

Angel i Spike byli bardzo zadowoleni z przebiegu wieczoru i każdy miał już swój plan na to jak zdobyć chłopaka. Tylko że coś było z tym nie tak. Perry był jednak inny. Grali nim przez kilka lat jemu to nie przeszkadzało. Ale Alex był w jakiś sposób inny chociaż żaden jeszcze nie odkrył w jaki sposób.

-Panno Edith musimy pomóc tatusiowi i mojemu Williamowi- Dru  wstała z posłania- Czeka nas wycieczka do Piekielnych Ust- uśmiechnęła się  do swojej lalki i już wiedziała co musi zrobić. Żeby tylko zdążyła na czas.

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 4

Alex cały następny dzień był jak nie przytomny.
Ciągle miał przed oczami te swoje sany i wiedzę jaką posiadł o dwóch wampirach. To wszystko bardzo mu się nie podobało a na do datek tata patrzył na niego dość dziwnie.
Nowi znajomi byli całkiem w porządku a Buffy na prawdę okazała się  wspaniała. On jednak miał duże problemy z koncentracją.

I nie był jedyny. Spike miał dość dziwne sny i to już od kilku godzin. Najgorsze było że żadnym sposobem nie mógł się z nich wybudzić.
Śniła mu się Dru która nie mogła przestać mówić o jakiejś całości i jakimś trzecim. Co wkurzało go jeszcze bardziej niż gdy ta jeszcze była z nimi. Bo wtedy mógł ją jeszcze czymś rozproszyć i tym samym  zamknąć jej usta.
W pewnym jednak momencie zorientował się o co chodzi i wiedział że mówi o chłopaku. Jednego tylko nie mógł zrozumieć. Czemu miałby się  z kimś dzielić. Nawet jeśli ten ktoś to Angel jest to przecież nie do pomyślenia. W końcu otworzył oczy i miał już gotowy plan. A gdy  chłopak umrze wróci do starszego wampira i po kłopocie.

Nie wiedział że jego kochanek również miał podobny sen i że doszedł do tych samych wniosków. On jednak pragnął zatrzymać ich obu. Najlepiej oczywiście w tajemnicy.

-To jak idziesz ze mną?- Buffy zbierała broń do torby. To miał być jej pierwszy patrol w mieście i nie chciała iść sama. Choćby po to by się nie zgubić.
-A pewnie- uśmiechnął się do niej. Kto wie może natkną się na tamtą parkę. Z jej pomocą na pewno sobie poradzi sam najprawdopodobniej by zginął.
-Super... wiesz nie lubię robić tego sama...- zrobiła dość żałosną minę przypominając wszystkim nagle że ma przecież tylko 16 lat
-Chyba nikt nie lubi- dodał jej otuchy. Było w tym trochę kłamstwa bo on gdy polował wolał zwykle być sam ale o tym przecież nie musiała wiedzieć
-Alex...- jego tata popatrzył na niego zmartwiony
-Porozmawiamy  później- obiecał też dosć niechętnie
-Tylko bądźcie ostrożni- mężczyzna westchnął był świadom że z jego synem dzieje się coś nie dobrego. Miał jednak nadzieje że tylko dorasta.

W końcu Rupert został w bibliotece sam. A przynajmniej tak mu się wydawało bo gdy tylko wrócił do gabinetu zobaczył że na jego ulubionym fotelu siedzi młody przystojny mężczyzna
-Angel- Rupert poznał go od razu
-Witaj- uśmiechnął się do niego trochę za bardzo przymilnie
-Czego chcesz?- Zapytał niezadowolony
-Pamiętasz 16 lat temu znalazłeś dziecko... chcę tego chłopaka...
-Chcesz go?- Opadł na krzesło przy biurku
-I ty mi nie przeszkodzisz- wampir wstał
-Czego chcesz od Alexa- Rupert silił się na spokój
-Po prostu go chce jest przecież piękny- Angel oblizał wargi i tamten zrozumiał. Pobladł nagle
-Ty chyba....- wampir nagle znalazł się kilka milimetrów od niego i złapał go za koszule
-Nie martw się nie skrzywdzę go- zaśmiał się- bardzo. Ale ty się w to nie wtrącaj- i już go nie było. Rupert nie odzyskał kolorów. Zaczął się trząść. Ta wizyta wcale mu się nie podobała. A jej cel zmroził mu krew w żyłach.

Spike czuł chłopaka coraz bliżej. Był z nową Pogromczynią ale ona wcale go nie interesowała. Widział z oddali że się rozdzielili i teraz szedł za Alexam podziwiając go.
Wydawał się taki pewny siebie ale gdy był bliżej oznaki strachu były namacalne. W końcu wyszedł z cienia i stanął przed chłopakiem
-Witaj- uśmiechnął się do niego- piękna noc
-Wiem kim jesteś- Alex mocniej chwycił kołek
-Cieszę się- podszedł wolno bliżej- Spi...
-Spike- przerwał mu chłopak- wcześniej znany jako William Krwawy
-A mnie znasz?- Drugi wampir pojawił się obok znienacka
-Angelus... Angel- Alex zaczął się trochę bać
-Wspaniale Słodki- teraz obaj się do niego dziwnie uśmiechali
-Niewyżyte wampiry- mruknął wściekle- zajmijcie się sobą. Ja NIE jestem zainteresowany- powiedział ostro i już miał odejść gdy mało męsko potknął się o wystający korzeń i stracił przytomność
-Zabierzmy go ze sobą- Spike wcale nie podobała się konkurencja ale na razie musiał się z nią pogodzić
-Will...- zaczął starszy wampir
-Oj!- Krzyknął tamten- Wiem że chcesz go tak samo jak ja- chciał wziąć nieprzytomnego chłopaka na ręce ale Angel go ubiegł
-I niech wygra lepszy- pocałował blondyna i nie czekając na niego odszedł w stronę domu
-Tak Angelus niech wygra- zgodził się Spike przekonany o swoim powodzeniu

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 3*

Spike dobrze wiedział, że z jego kochankiem dzieje się coś dziwego. Znał Angela na tyle długo i dobrze, że był świadom jego duchowej nieobecności i bardzo go to irytowało.
- Coś ty taki markotny? -  Usiadł mu na kolanach i zaczął palić dwa papierosy za jednym zamachem.
-Widziałem dziś Alexa... jest taki....
-Wspaniały - wyrwało się młodszemu wampirowi.
-Hej - Angel oczywiście to podchwycił. Zawsze miał problemy z zazdrością - Mam ci przypomnieć do kogo należysz - złapał go za biodra tak silnie, że na pewno zostaną siniaki.
-O tak - będzie się martwić dziwnymi odczuciami później. Teraz czas na zabawę. Był napalony od kilku godzin, a od lat już się nie zdradzali.
-Tak lepiej - Angel warknął i ukazał kły. On też był na granicy. Spike był bardzo pięknym mężczyzną i wciąż zachował młodość ducha. Wiedział też, że nie myśli teraz tylko o swoim kochanku co nie znaczy, że da mu to odczuć.Wstał i rzucił go na fotel nie dając ani sekundy na zmianę pozycji, szarpnął za kołnierz koszuli rozrywając ją w strzępy.
- Komuś się spieszy - roześmiał się Spike i już miał zrobić to samo, gdy silne dłonie unietuchomiły jego własne.
-To tylko człowiek - brutalnie pozbawił go skórzanych spodni - ledwo ludzkie dziecko - nie zwalniając uścisku przekręcił go na brzuch i brutalnie pozbawił spodni i równie nieostrożnie wdarł się w jego wnętrze.
-Angelus!! - William krzyknął wbijając kły w oparcie fotela.
-Tak mój chłopcze i nigdy o tym nie zapomnij - zaczął się poruszać coraz szybciej, jednocześnie nie pozwalając tamtemu się ruszyć. Musiał znów poczuć, że ma nad kimś władzę. Zresztą Spike wcale nie narzekał mimo, że sam lubił kontrolę, uwielbiał ją też oddawać. Poczuł rękę na swoim członku i wziął głęboki, niepotrzebny wdech żeby chociaż trochę się uspokoić. Angel jednak, gdy tylko owinął zwinne palce wokół jego ciężkiej erekcji zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Tak szybko jak żaden człowiek nie byłby w stanie, rozrywając ciasną dziurkę kochanka do krwi, ale żaden z nich się tym nie przejmował. Młodszy wampir w końcu zdołał uwolnić się z uścisku i zaczął poruszać się w tym samym tempie, nie zważając na ból w dolnej części ciała i rozsadzającą go przyjemność. Zabawa jeszcze się nie skończyła.
-Ugryź mnie - zażądał nagle Spike i Angel z największą przyjemnością wbił się w jego szyję jednocześnie ocierając o prostatę i ściskając jego członek u nasady z ogromną siłą. Doszedł od przypływu przyjemności, ale nie odsunął się tylko poczekał aż kochanek się nasyci i skończy.
Angelowi mimo wszystko jednak się nie spieszyło. Nagle jego kochanek przekręcił się pod nim i spojrzeli sobie w oczy, starszy wampir doszedł z głuchym warknięciem.

Obaj leżeli na podłodze patrząc w sufit.
- Coś z tym chłopakiem....- zaczął Spike.
- Masz jakieś przeczucia? - Angel podniósł przestał go głaskać - Widzę Dru w snach... myślę, że chce mi coś powiedzieć...
-I to ma coś wspólnego z chłopakiem?- Starszy wampir teraz przyglądał mu się uważnie.
- Sam pomyśl, podoba ci się... nam obu - Spike zwrócił na niego spojrzenie.
- Jak i wielu przed nim - ciemnowłosy wstał - za chwilę świt. Chodźmy do łóżka.
-Ta...- podniósł się. Może jednak Angel ma rację i w chłopaku nie ma nic szczególnego tylko oni są znudzeni tym miastem.

Alex zaczytał się w starych pamiętnikach i tekstach sprzed prawie 200 lat. Już wiedział z kim ma do czynienia i postanowił jako osobistą zemstę możliwe jak najszybciej zlikwidować oba wampiry. Nie mógł pozwolić sobie, by tamci znów mu się przyśnili. Z tymi myślami zasnął, gdy zaczynało już świtać.

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 2

Do dzisiejszej nocy Alex był przekonany, że nie ma na świecie nic co dawałoby mu koszmary. Przecież całe swoje życie polował na demony i wampiry. Dawno już pokonał strach.
Dzisiaj jednak miał sny erotyczne i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że śnił o tych zobaczonych wczoraj wampirach i o sobie w środku samej akcji. Wstał okropnie niewyspany, zły i pobudzony. Miał tyle szczęścia, że tata poszedł już do pracy, na pewno chciałby wiedzieć co mu się śniło. Mógłby to być proroczy sen, zwłaszcza, że Pogromczyni jest w mieście. Pił sobie mocną herbatę i czytał zwyczajne wieści o śmierci w tym małym miasteczku i jego myśli opuściła para wampirów, a zajęła nieznajoma dziewczyna. Kilka razy spotkał się już z Pogromczyniami w różnym wieku i stażu pracy. Ale ta była pierwsza, którą przydzielili tacie i chcąc nie chcąc będzie musiał z nią współpracować. Miał tylko nadzieje, że nie jest taką suką jak ta ostatnia o której wciąż jeszcze mówi się w siedzibie Rady.

Gdy w końcu dotarł do szkoły głowa bolała go niemiłosiernie i był tak rozdrażniony, że cieszył się na w-f, może na nim uda mu się trochę rozładować. Najpierw jednak trzeba będzie pójść do biblioteki i samemu ocenić sytuacje.
-Tato!- Wszedł do pomieszczenia i ściągnął ciemne okulary. Tu było przyjemnie chłodno i migrena ustępowała z sekundy na sekundę.
- O już jesteś - mężczyzna wyszedł z gabinetu i dopiero wtedy przyjrzał się synowi - wszystko dobrze?
-Jasne - usiadł i posłał ojcu uśmiech, nie chciał by go wypytywał - To gdzie ta twoja podopieczna?
-Będzie za ki|ka minut - w tym momencie drzwi sie otworzyły i weszła ruda, niska dziewczyna i wysoki ciemnowłosy chłopak. Zwyczajne dzieciaki i Alex był pewny, że nie zwracałby na nich uwagi w normalnych okolicznościach.
-Panie Giles jesteśmy gotowi do gormien...- chłopak przerwał, bo zobaczył Alexa, który ukrył uśmiech za ciężką książką.
-Nie przeszkadzaj sobie - wstał z krzesła - Jestem Alex jego syn - wyciągnął rękę - więc co z tym gromieniem? - Wyszczerzył do nich zęby.
-A tak...- wtrącił| się Rupert - Buffy była wczoraj zaatakowana przez 4 wampiry... to mogło być...
-Przypadek tato - dokończył za niego - nie ma większej aktywności  i nikt nie wiedział kiedy Pogromczyni przybędzie do miasta.
-Tak... oczywiście - mężczyzna usiadł. Był zły, że ktoś obalił jego teorie spiskową, ale Alex miał racje za bardzo wszystko przemyślał.
- Jessie, a to Willow - chłopak usiadł przy dużym stole, ale dziewczyna wciąż się wahała.
- Coś nie tak? - Alex był samą dobrocią.
-A nie nic - zapewniła go szybko i zrozumiał, że się jej podoba. Nie był może klasycznym przystojniakiem. Raczej niewiele osób zwracało uwagę na jego powierzchowność, ale potrafił oczarować jednym uśmiechem. Było mu szkoda, że będzie musiał zdusić jej nadzieje.
-Więc wampiry co? - Usiadł z powrotem - Trochę to dziwne...
-Nie bardzo - Jessie wciął się w jego zwyczajową przemowę - znaczy jakbyś mieszkał tu cały czas...- zmieszał się.
-Kurcze, a miałem taką dobrą mowę - Alex już wiedział, że polubi chłopaka. Miał tylko nadzieje, że tata nie zabroni mu pomagać. Założył ręce na piersi i zrobił obrażoną minę na co wszyscy zebrani roześmiali się wesoło i nie słyszeli otwieranych drzwi.
- Coś mnie ominęło?- Dziewczyna była raczej niska i szczupła. Nawet ładna i co najważniejsze zdawała`się być miła.
-Buffy- Rupert natychmiast spoważniał - To jest właśnie mój syn Alex- na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się do niego i podeszła bliżej.
-Więc to ty wykonywałeś moją pracę - Alex czekał co teraz się stanie, bo ten moment będzie najważniejszy- Mam nadzieje, że pozwolisz mi sobie pomóc - chłopak odetchnął z ulgą.
- Będę zaszczycony- zdobyła jego sympatie - I mam nadzieje, że to nie będą tylko interesy.
- Jasne - odpowiedzieli wszyscy jednym słowem połączonym z wymianą spojrzeń. Alex wiedział, że stworzyli zwartą grupę przyjaciół.
-Zanim się rozejdziemy do klas.... żeby nie było, jestem gejem - wiedział, że w starej szkole nie było by z tym problemu.
- Mój pierwszy gej - przyjaciel - Buffy rozpromieniła się jeszcze bardziej, ale musiała już iść.
- Więcej panienek dla mnie - Jessie klepnął go w plecy i pobiegł za dziewczyną.
- Mi to nie przeszkadza -  Willow uśmiechnęła się trochę jakby z ulgą. Więc wszystko jak na razie szło dobrze. Powiedziałby, że aż za dobrze.

A|ex |ubi| swoją prace chociaż ta oko|ica by|a bardzo niebezpieczna. Nikt oczywiście nie wiedzia| że jest na pó| etetu ke|nerem w gejowskim k|ubie ze striptizem i nie zamierza| nikomu mówić.
Dzisiaj by|o tu wyjątowo spokojnie jakby wszyscy czegoś |ub kogoś się ba|i. On sam mai| wszystkie nerwy napięte chociaż nie bardzo wiedzia| d|aczego.

Angel obserwował chłopaka od kilku godzin i musiał przyznać, że ten coraz bardziej mu się podoba. Nie był jednak taki jak Spike. Nie brał wszystkiego co chciał. On wolał robić to powoli. Wkraczać do umysłu ofiary...chociaż chłopak nie był ofiarą.  On patrzył na niego jak na potencjalnego kochanka co było dziwne, bo miał Williama i kochali się. Ale ten mały syn Pogromcy był fascynujący. I chętnie rozpocznie z nim bliższą znajomość w taki czy inny sposób. A Spike... może i z nim się podzieli chociaż zawsze był zazdrosnym kochankiem...
-Ty?! - Alex niemal wpadł na wampira. Niestety znieruchomiał. Potrafił przecież zabić nawet w tłumie ludzi.
-Spokojnie słodziutki, nie zagrażam ci - usmiechnął się mężczyza.
-Jasne, bo wampiry są tylko dużymi przytulaśnymi kotkami - warknął i odzyskał władzę nad własnym ciałem.
- Skoro tak mówisz - wzruszy| ramionami i zniknął nim Alex zdąrzył wyjąć kołek.
-Kurwa!- Zaklął tak głośno, że dwóch klientów spojrzało na niego dziwnie. On jednak się nie przejmował. Miał teraz cel i  oba wampiry zginą z jego ręki. Nie lubił puszczać żadnego wolno, ale ci stanowili wyzwanie. Czekała go więc zerwana noc i nieobecność w  szkole. Musiał wiedzieć jak najwięcej i teraz widząc jednego z nich z bliska był pewny, że już kiedyś widział tą twarz.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 1

Szesnastoletni Alexander James Giles nienawidził Kalifornii, a już w obrzydzenie wprawiały go ciepłe wręcz gorące noce.
Takie jak dzisiaj. Mimo, że on i jego tata przeprowadzili się tu dopiero dwa tygodnie temu, on już nie mógł się doczekać powrotu do Anglii.
Tęsknił nie tylko za pogodą, ale i za przyjaciółmi. Ludzie w jego nowej szkole byli zbyt głośni i bardzo infantylni. A prosił i przekonywał tatę, żeby pozwolił mu zostać samemu. Praca pewnie i tak nie potrwa dłużej niż rok, ale niestety nie chciał o tym słyszeć.
I tak oto Alex wędrował przez cmentarz w Sunnydale o pierwszej w nocy i szukał wampirów. Lubił to robić, ale nie sam i to nie była jego praca. Nowa Pogromczyni jeszcze się nie zjawiła.

Nagle usłyszał jakiś szelest i odruchowo wyciągnął broń. Może jak zabije jednego z czystym sumieniem będzie mógł wrócić do domu. Ostrożnie, na palcach zaczął iść w stronę miejsca, z którego dochodziły niepokojące odgłosy.
Był przekonany, że to jakiś wampir i naprawdę nie tego się spodziewał. Schował się za dużym grobowcem i powoli wysunął głowę, aby sprawdzić, z czym ma do czynienia. To mogło być wszystko.
Na jednej z cmentarnych ławek kochała się para i to nie zwykła para, bowiem było to dwóch bardzo p[przystojnych mężczyzn. Alex wstrzymał oddech. Już dawno podejrzewał, że jest gejem, ale teraz miał pewność.
Obaj byli wspaniali. Jeden ciemnowłosy, cała jego postać była duża i emanowała spokojem. Drugi był trochę mniejszy, jasnowłosy, jakby młodszy, bardziej zadziorny i to on nadawał tempo wszystkim niecierpliwym pieszczotom.
Nie mógł oderwać od nich wzroku. Czuł w spodniach, w całym ciele coraz większe podniecenie. Sparaliżowało go to na kilka chwil. I w tedy to zobaczył. Twarz ciemnowłosego, tego, który siedział przodem do niego zmieniła się w twarz demona. Alex wypuścił ze świstem powietrze i odzyskał kontrolę nad ciałem.
Tylko przez chwilę zastanawiał się, co powinien zrobić. Normalnie walczyłby, ale był wstrząśnięty swoim odkryciem i tym, jak bardzo, mimo odkrycia prawdy, wciąż jest podniecony.
Odszedł nim para skończyła. Ze wstydem i złością na samego siebie, na ojca, na cały świat.

– Słyszałeś Will? – odezwał się Angel, gdy odpoczywali, a on leniwie gładził go po plecach.
– Mieliśmy widownie. – Uśmiechnął się młodszy mężczyzna. – Ten zapach... Coś mi świta...
– Nie męcz się kochany. – Ciemnowłosy pocałował go w czoło.
– Hej! – Tamten natychmiast się obraził. – Ja przynajmniej doszedłem do jakiejś szkoły.
– Tak, tak. – Przyciągnął go do pocałunku. – Miejmy nadzieje, że Pogromca szybko się tu zjawi. To miasto nie jest dla nas dobre – westchnął.
– Właśnie. – Spike nagle wstał z kolan kochanka. – To dziecko... Ile miałoby lat?
– Will, jakie dziecko? – Angel nie nadążał za myśleniem ukochanego.
–Oj... – zaczął ostrzegawczo, szukając zapalniczki. – Pogromcy, syn..... Rodzina twojego brata...
–Chyba szesnaście. Will, do czego zmierzasz? – On również wstał. Trzeba było jeszcze zdobyć krew i wracać do domu przed wschodem.
– Wysłaliśmy go do Obserwatora... Może tu jest...
– Will, dziecko Pogromcy to nie pogromca. – Angel położył mu rękę na ramieniu.
– Wiem, ale Dru.... – Potrząsnął głową. – Pewnie nic ważnego. – Nie miał zamiaru się w to zagłębiać. On i Angel stanowili wyjątkowo zgodną i szczęśliwą parę już prawie trzydzieści lat. A to, że w snach nawiedzała go Drusilla, nie miało większego znaczenia. Już nie.
– Idziemy?
– Tak... Muszę cię porządnie wymęczyć – zamruczał zmysłowo i wgryzł się w jego szyję, przy akompaniamencie śmiechu kochanka.

Alex wiedział, że tata jest jeszcze na nogach. Światło się świeciło, a gdy ten długo się nie kładł, oznaczało, że coś się stało. Naprawdę nie miał ochoty na rozmowę. Musiał ochłonąć, wyspać się i może uciec z tego miasta nie koniecznie w tej kolejności.
– Jak ci poszło?– zapytał go Rupert od progu.
– Nic.. Zero... Nada. – Usiadł ciężko na fotelu. – Mam dość.. Tato...
– Buffy Summers jest w mieście – oświadczył mężczyzna. – Dziś z nią rozmawiałem, ale jest problem...
– Niech zgadnę, to zadufana w sobie idiotka? – Alex dość nasłuchał się o poprzedniej Pogromczyni.
– Jest zupełnie odwrotnie. – Uśmiechnął się do niego. – Ale wiedzą o niej cywile...
– Nie dzisiaj proszę cię – westchnął chłopak.
– Alex jesteś pewny, że wszystko dobrze? – Ojciec spojrzał na niego z troską.
– Jestem tylko zmęczony. – Wstał i zaczął kierować się w stronę schodów.
– Porozmawiamy jutro – zgodził się Rupert, patrząc za synem. Chłopak już od kilku lat wiedział, że jest adoptowany i kim była jego matka. Na szczęście to nie zmieniło nic w ich stosunkach, a nawet jakby trochę je umocniło. Martwił się, żyli niebezpiecznie a Alex lubił chodzić swoimi drogami. Coraz częściej budził się z koszmaru, że syn nie wrócił z nocnej wycieczki.

Alex mimo zmęczenia nie mógł zasnąć. Gdy tylko zamykał oczy widział przed sobą parę seksownych wampirów, uprawiających sex. Nie był w stanie pozbyć się z głowy tych myśli i raz po raz wstawał do komputera, po czym zawracał wpół drogi. Przecież nikt normalny nie myśli w ten sposób o bezdusznych potworach.
Chłopak wykończony, usnął dopiero nad ranem. Wciąż z mętlikiem w głowie.

sobota, 12 stycznia 2013

Prolog

Dwóch młodych mężczyzn szło aleją.
Obaj byli w wyśmienitych nastrojach, jeden nawet lekko pijany. Cały świat należał do nich. Dosłownie i w przenośni.
Większy, starszy z nich ciemnowłosy ubrany w czarne skórzane spodnie i fioletową koszulę, uśmiechał się czule, patrząc na mniejszego jasnowłosego, który miał na sobie długi czarny płaszcz, a pod nim tak jak i on skórę i krwiście czerwoną koszulę.
– Słuchasz mnie? – Jasnowłosy zawarczał cicho.
– Oczywiście, że tak Will. – Przygarnął go do siebie.
– Więc podobno Pogromczyni, wyobraź sobie, jest w ciąży.... i robi się bardzo nie uważna...
– Nie – przerwał mu tamten. – Nie będziesz jej szukał. Nie będziesz zwracał na siebie jej uwagi. Nie stracę cię.
– No przecież mówię, że... – Naburmuszył się tamten, a raczej chciał to zrobić, bo ręka jego towarzysza zasłoniła mu usta i widział, że tamten węszy.
– Chodź. – Nie czekając na Williama, pognał kilka domów dalej.

– Kurde, Angel. – Jasnowłosy zrównał się z nim dopiero w alei. – Cholera – zaklął na to, co zobaczył.
Zwłoki młodej kobiety może nie były dla niego czymś wyjątkowym, ale nowo narodzone dziecko.
– Chyba ktoś sprzątnął ci trzecią Pogromczynię sprzed nosa. – Angel okrążył zwłoki. – Była całkiem ładna.
– Ujdzie. – William miał inny gust. – A co z tym? – Wskazał na dziecko.
– Nie chcesz go chyba zabić. – Angel spojrzał na niego ze zdziwieniem.
– To dziecko... Nawet się nie najem... Trzeba go gdzieś oddać... Mówiłeś, że jak się nazywa teraz rodzina twojego brata? – Ostrożnie podniósł niemowlę.
– Myślisz? – Angel przez ułamek sekundy pomyślał, że ma przed sobą słodki obrazek, ale do czasu aż William ukazał kły.
– Szybko, bo on pachnie tak wspaniale… – Zrobił taki ruch, jakby miał zatopić kły w szyi dziecka.
– Giles. – Angel zbliżył się do nich. – Tam będzie mu w sam raz
– Tak... Angel i Spike, agencja adopcyjna. – Jasnowłosy roześmiał się i dziecko otworzyło oczy. Żaden z mężczyzn nie widział jeszcze tak intensywnego brązowego koloru.

– To tu. – Dom był duży i wyglądał na bogaty. – Został już tylko Rupert o ile się nie mylę.... Daj mi małego. – Spike zrobił to dość niechętnie.
– Obyśmy się nigdy nie spotkali – szepnął do dziecka i nacisnął dzwonek. Jasnowłosy oparł się o drzewo i uśmiechał się paląc papierosa. W głowie tańczyła mu jego Czarna Bogini, co zwykle oznaczało kłopoty i zabawę.
12 sty 16:37