poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 18

Alex nie przypominał sobie czy kiedykolwiek był taki wściekły.
Nie mógł się wprost doczekać gdy zajdzie słońce i będzie mógł się wyładować na winowajcach.
Wszystko zaczęło się od tego poranka zaledwie tydzień temu. Jeszcze w nocy przyjął zaloty obu wampirów. Pamięta jak szczęśliwy się obudził. Czuł obok siebie ojca i to też sprawiło, że uśmiechnął się szerzej. Dawno nie rozmawiali tak szczerze i dawno nie byli sobie aż tak bliscy jak wtedy. I naprawdę wszystko było by dobrze gdyby nie to, że czuł coś dziwnego w nogach. Zanim jednak dobrze się nad tym zastanowił do sypialni wpadł Charlie i zaczął opowiadać o swoim nowym zauroczeniu.  Przyjaciel całkiem nie pasował do Buffy ona gdyby nie była Pogromczyniom nie byłaby taka normalna. Zawsze w myślach zaliczał ją raczej do tych wrednych dziewczyn rządzących w szkole. Oczywiście mógł się mylić, przecież nie znał  jej wcześniej. Koniec końców zapomniał o tym dziwnym uczuciu.
Nie zwracał uwagi na to że każdego ranka poprawa w jego stanie zdrowia. Zawsze było coś ważnego i bardziej zabawnego. No i jeszcze tata. Odkąd zaczął zastanawiać się nad umawianiem był niemal tak samo nieznośny jak jego przyjaciel. Oczywiście bardzo się cieszył z tej zmiany. Rupert powinien zacząć jakieś swoje życie. On jest prawie dorosły i w końcu go zostawi.

Ale dzisiejszego dnia nie myślał o Charliem ani o tacie tylko o tych dwóch idiotach odwiedzających go za każdym razem gdy zaszło słońce. Przecież prosił ich żeby nie poili go krwią. Nie chciał się uzależnić a wiedział jak łatwo jest to zrobić. Oczywiście to że w końcu stanął na nogi bardzo go cieszyło. Wciąż jeszcze nie mógł biegać i nie był wystarczająco silny żeby spacerować dłużej niż kilka minut ale w końcu nie był znany na wszystkich innych. Tata wcale nie był tym zachwycony. Bał się, że zajdą w nim jakieś zmiany i badał go niemal co godzinę. Na szczęście nic złego się nie działo.
Słońce było już bardzo nisko na horyzoncie gdy wstał z łóżka i zaczął powoli chodzić z kąta w kąt. Wiedział, że za kilka minut będzie miał gości. Jak na razie jednak był sam i z głębi szafy wyjął papierosy. Mógł palić w domu ale zwykle tego nie robił. No chyba, że w takich sytuacjach.

-Alex...- Spike objął go od tyłu. Byli u niego gdy tylko ostatnie promienie słońca zniknęły z nieba
-Czy ty nie powinieneś....- zaczął Angel całując go w lewe ucho i kładąc ręce na jego biodrach
-Siadajcie- powiedział nie odwracając się do nich. Tym swoim cichym niemal strasznym głosem
-Piękny co...- zaczął starszy wampir
-Obiecaliście- odwrócił się do nich- miało nie być żadnej krwi- nie krzyczał. Alex wychowany w Anglii rzadko kiedy podnosił głos. A teraz nie było nawet warto
-Miłości...- zaczął Spike ale chłopak podniósł rękę żeby zatrzymać potok słów. Zwykle gdy jasnowłosy otwierał usta był w stanie wybaczyć mu wszystko
-Wiecie chyba jak bardzo to uzależnia- siedział teraz w fotelu pod ścianą- wiecie co to robi z ludźmi....
-Śliczny- Angel powoli podszedł do niego i ukląkł przed nim- wiem że tego nie chciałeś i szanujemy to... tylko że nie mogliśmy nie byliśmy w stanie patrzeć na to jak bardzo się męczysz... nie możesz nas karać za to że się tak bardzo o ciebie martwimy i nie chcemy widzieć jak cierpisz...
-No tak..- odpowiedział ostrożnie- ale prosiłem. Nie mogę być z kimś kogo nie ufam- owszem przez chwilę zrobiło mu się głupio. Ale miał przecież prawo się złościć. Nim się zorientował już nie tylko Angel przed nim klęczał ale i Spike
-Miłości- jęknął młodszy wampir- czy ty mówisz że...
-Nie- uśmiechnął się łaskawie- Obiecałem, że spróbuje a jeszcze nie spróbowałem prawda?- Obaj mężczyźni pokiwali głowami- Tylko, że teraz musicie się bardzo postarać, żeby odzyskać moje zaufanie
-Wszystko co tylko zechcesz- Angel wziął go w ramiona- powinieneś mimo wszystko trochę poleżeć
-Chyba masz racje- wtulił się w jego silną klatkę piersiową- I jestem też głodny a tata ma randkę- uśmiechnął się. Chyba będę spokrewniony z jeszcze jedną Pogromczyniom- jęknął teatralnie
-Z tym sobie poradzimy- Spike pościelił mu wygodniej- Więc jak mamy ci... przerwał nagle i wybiegł z sypialni a później obaj usłyszeli trzaskanie drzwi wejściowych
-Angel...- zaczął niepewnie chłopak bo nagle został przyciśnięty do ciała wampira trochę bardziej niż by sobie tego życzył- Hej!- Stracił niemal oddech
-Ci...- szepnął mu do ucha- mamy nieproszonego gościa- posadził go na łóżku ale nie wypuszczał z objęć
-Kogo?- Zapytał cicho bo nagle zaczął się niepokoić. Przecież gdyby było dobrze tak by się nie zachowywali
-Dru- Angel nagle pokazał kły. Alex nic już więcej nie powiedział. Wyplątał się z jego objęć i wsunął pod koc. Jakoś stracił całą energię do czegokolwiek.
-Nie bój się- wampir wciąż był wściekły- nic ci się nie stanie
-Wiem- szepnął i wyciągnął z szafki przy łóżku obszerny tom. Otworzył ją i zajrzał do książki. Czytał o kobiecie ale nigdy nie przypuszczał że jeszcze się tu kręci.

-Co tu robisz?- Warknął Spike. Jego dawna kochanka wyglądała na szczęśliwą a to zwykle zapowiadało kłopoty
-Widzę że gwiazdy znów miały rację...
-Tak, tak- zbył ją niecierpliwie- Czego tu chcesz?
-Tylko się pożegnać mój piękny- podeszła do niego i przyłożyła mu dłoń do policzka- nie mogę już tu zostać..
-Dru wszystko dobrze?- Owszem źle było że się tu kręci ale nie chciał też by stała jej się krzywda
-Mam nowego ślicznego chłopca- uśmiechnęła się do niego- i chcę by tatuś go poznał
-Dobrze, że jesteś szczęśliwa- pocałował ją lekko w usta. Oboje wiedzieli, że Angel jest już w progu domu
-I ty Williamie- ominęła go i podeszła do Angela. Spike wycofał się do środka. Oni już się pożegnali. Trochę było mu smutno, Był niemal pewny, że nigdy już nie zobaczy kobiety. Ale zyskał Alexa i teraz tylko to się liczyło.

-Co się am dzieje?- Alex przytulił się do wampira gdy ten tylko wkroczył do pokoju
-Nic- pocałował go lekko- Dru odchodzi
-Jesteś smutny- stwierdził chłopak- kochałeś ją
-Tak- posadził  go sobie na kolanach- bardzo, ale zawsze kochałem Angela trochę bardziej. Mimo wszystko to jak zamknięcie jakiegoś rozdziału...
-Wszystko będzie dobrze- Alex przytulił się do niego i pocałował powoli ale namiętnie- masz mnie i masz Angela
-Kocham cię- szepnął wampir nagle
-Wiem- odpowiedział chłopak- Co oni tam tak długo robią?
-Dru na nowe Dziecko a Angel jest....
-Najstarszy w waszym rodzie- dokończył
-Właściwie to Darla... ale nawet nie wiemy czy jeszcze żyje- Spike sam zaczął się denerwować. On dobrze wiedział co teraz robi Angel i wcale mu się to nie podobało. Był też niemal pewny że i Alex wie co dzieje się na dole. Był przecież na tyle mądry i na tyle znał ich zwyczaje
-William....- chłopak zaczął go całował powoli- to boli prawda?
-Musi to zrobić- westchnął- ale tak dawno już nikogo innego nie miał
-Nie myśl o tym- ręka chłopaka wsunęła się pod jego koszulę- To jego obowiązek nie przyjemność- ciepłe palce na zimnej skórze działały na wampira jak narkotyk
-To bardzo pomaga- Spike przekręcił ich tak że obaj leżeli na łóżku- nie przerywaj
-Nie mam zamiaru- uśmiechnął się chłopak. Wampir przestał myśleć. Alex wspaniale go rozpraszał i jego pieszczoty były coraz śmielsze gdy nagle zorientowali się, że nie są sami.
-To tak się zabawiacie?- Angel stanął w progu. Spike zmarszczył noc
-Nie podejdziesz do niego tak śmierdząc- warknął młodszy wampir
-Wybacz....- zaczął ciemnowłosy
-Wiem- przerwali mu obaj jednocześnie
-Czy to był ktoś kogo znam?- Zapytał Alex podchodząc do Angela
-Raczej nie- przyciągnął go do siebie i pocałował w czoło. Nie chciał robić niczego więcej mając na sobie zapach innego mężczyzny
-Spike ma racje- powiedział chłopak- idź weź prysznic... Dołącz do niego- ostatnie zdanie powiedział do jasnowłosego- teraz się potrzebujecie- znów wrócił  do łóżka- tylko cicho zaczyna się mój film- włączył telewizor i nie patrzył jak wampiry znikają w łazience. Nie chodziło o to że jest zazdrosny. Widok obu mężczyzn bardzo go podniecał ale teraz trochę było mu smutno że to jest tylko ich rzecz. Że on nie mógł być teraz z nimi że to sprawa między wampirami.
Podjął też decyzję. W weekend w końcu przestanie się bać i zrobi ten ważny krok. Nie ma się przecież czego bać. Mężczyźni się nim zaopiekują i wie że go kochają, a to bardzo istotne i piękne.
Jak na razie musiał podkręcić telewizor na cały regulator żeby nie słyszeć jęków rozkoszy dochodzących zza drzwi.

środa, 20 marca 2013

Rozdział 17

Alex obudził się i zanim jeszcze otworzył oczy, wiedział że nie był w pokoju sam. I był świadom tego, że jest jeszcze ciemna noc
-Wróciliście- wymamrotał uśmiechając się lekko
-Oczywiście- szept Angela dobiegł go z bardzo bliska i przekręcił głowę w jego stronę po czym uchylił powieki. Wampir leżał obok niego ale nie dotknął go co wydawało mu się dziwne bo wcześniej nie mógł utrzymać rąk przy sobie
-Coś się stało?- Zapytał przełykając ślinkę
-Nie dlaczego?- Usiadł i pomógł podnieść się chłopakowi
-No bo.... gdzie jest Spike?- Rozejrzał się po sypialni
-Szykuje ci niespodziankę- starszy wampir uśmiechnął się czule- Boli?- Wskazał na jego nogi
-Bardziej swędzi- przyznał- ale jest już lepiej... mimo to nie mogę się doczekać aż mi to ściągną...
-Wiesz że są sposoby- Angel zaczął wodzić palami po jago ramieniu
-Nie- odpowiedział stanowczo- to że się z wami... znaczy że was przyjąłem...wasze.. zaloty to wystarczy. Nie zamierzam pić waszej krwi
-To by ci pomogło- szepnął mężczyzna w końcu go obejmując- Byłbyś silniejszy.. szybciej byś się wyleczył- polizał płatek jego ucha- zastanów się- całował jego szyje i delikatnie zaczął masować jego brzuch
-Nie ładnie zaczynać beze mnie- Spike stał w drzwiach z tacą w ręku. Alex uśmiechnął się do niego nim odchylił głowę i położył na ramieniu starszego mężczyzny.
Nim się zorientował druga para rąk zaczęła powoli dotykać jego klatki piersiowej a zimne usta zamknęły się na jego. Było mu wspaniale. On nie musiał robić zupełnie nic. To wampiry skupiły się całkowicie na nim. Wiedział, że jest coraz bardziej podniecony. Każdy dotyk, każdy pocałunek... i nagle czyjeś palce zacisnęły się na jego pęczniejącym penisie
-Stop!- Bardzo chciał się od nich uwolnić ale jego nie działające wciąż nogi odmawiały mu jakiegokolwiek posłuszeństwa
-Alex...- jęknął mu młodszy mężczyzna do ucha- Tylko troszkę... będzie ci wspaniale...
-Nie teraz- chłopak  całkowicie już oprzytomniał i musiał przyznać, że widok wampira był bardzo podniecający i kusiło go żeby pocałować te blade usta
-Spike- ostrzegł go Angel sadzając chłopaka bliżej siebie tak by poczuł jego pulsującą erekcję ale nie zrobił niczego poza tym że go objął i położył głowę na jego ramieniu
-Zero zabawy- wymamrotał jasnowłosy wampir i usiadł obok- Napij się- podał Alex'owi zapomniany kubek- jest jeszcze ciepłe
-Co to?- Zapytał podejrzliwie
-Czekolada ale ta prawdziwa- Spike nie mógł przestać się uśmiechać
-Dziękuję- chłopak pocałował go w policzek i odwzajemnił uśmiech. Nie spodziewał się niczego takiego po wampirach. Owszem wiedział, że dla kochanków są zawsze bardzo delikatni, czuli i troskliwi. Tylko nie spodziewał się, że tak bardzo.
Upił łyk i z przyjemności aż zamruczał. To była najlepsza, rzecz jaką kiedykolwiek miał w ustach
-Widać, że smakuje- jasnowłosy wampir usiadł obok- Kiedy będziesz zdrowy?
-Miesiąc- odpowiedział oblizując się, żeby nie zmarnować ani jednej kropli napoju- Jedliście?
-Wiesz że tak- Angel przełknął ślinkę- Ale nie martw się nikogo nie zabiliśmy...
-Mów za siebie- wymamrotał Spike
-Och...- Alex zmartwił się trochę. Całkiem zapomniał o tym aspekcie życia nowych kochanków. Był tak skupiony na sobie i na tym czego on oczekuje
-Alex wiesz kim jesteśmy- Angel odwrócił twarz chłopaka do swojej- musimy się jeść... jeśli zdarzy się któremuś z nas zabić...
-Tak wiem- ale nie maił zadowolonej miny- Tylko.. że...chodzi o to że nie chcę żebyście zabijali. Są inne sposoby.. to tak jakbym sam miał krew na rękach....
-Nie- tym razem stanowczo przerwał mu Spike- będziemy się starać. Ty nie musisz się o nic martwić. Tylko wydobrzej- uśmiechnął się do niego
-Wiem- dotknął twarzy młodszego wampira
-Myślę że Alex powinien iść spać- od progu odezwał się Rupert który nie wiadomo kiedy wrócił do domu. Spike zagryzł wargi aż do krwi żeby nie warknąć na mężczyznę
-Masz racje- Angel pocałował raz jeszcze chłopaka delikatnie ale i namiętnie- Wrócimy jutro- wstał i przyglądał się jak jego jasnowłosy kochanek całuje Alex'a. Nie mógł się powstrzymać przed lekkim uśmiechem- Spike...
-Idę idę- oderwali się do siebie- Rupert- przywitał się z mężczyzną i przytulił się do starszego kochanka- Idziemy- zarządził i pociągnął Angela za sobą. Znów był podniecony.

-Tato- jęknął Alex gdy już zostali sami
-To się zdarzy ale nie tu i nie teraz- usiadł obok syna- Musimy porozmawiać.... wiesz tak sobie pomyślałem.. ty jesteś już dorosły a wiesz, że ciężko było mi wcześniej znaleźć...
-Tato wiem że zmarnowałeś szansę wiem że wcześniej gdy mnie jeszcze nie było byłeś zaręczony...
-Alex to nie twoja wina- przerwał mu szybko- Chodzi mi o to że...czy miałbyś coś przeciwko gdyby w moim życiu pojawiła się kobieta?
-Oczywiście, że nie- uśmiechnął się- Myślę, że to dobry pomysł... że może twój ojciec...przepraszam...- zmieszał się. Nie rozmawiali o Erneście Gilesie, to nie był dobry człowiek i od lat nie traktował syna dobrze, zwłaszcza po tym jak ten go przyjął- A masz kogoś na oku?- Zmienił temat
-Joyce jest wspaniałą kobietą- Rupert ściągnął okulary- Tylko, że...
-To że jest Buffy i Dawn wcale mi nie przeszkadza wiesz że zawsze chciałem mieć jakieś rodzeństwo- uśmiechnął się do ojca
-Jesteś dobrym dzieckiem- Rupert objął syna- Śpij już potrzebujesz tego
-Poczytaj mi- nie prosił o to od już ponad 10 lat i ta prośba trochę zaskoczyła mężczyznę zwłaszcza że chwilę temu widział syna całującego się z dwoma wampirami
-Coś konkretnie?- Zapytał spoglądając na nocny stolik
-Wszystko jedno- przytulił się do ojca- wiem że nie pochwalasz...
-Ale nie będę ci układać życia- uśmiechnął się do niego i wybrał książkę.

-Chcesz mi coś powiedzieć?- Zapytał Angel gdy Spike oderwał usta od jego wciąż pulsującej erekcji
-Alex będzie zdrowy szybciej- położył się na łóżku
-Ty chyba nie...- nagie pośladki kochanka były wystarczająco dużym rozproszeniem
-Kilka kropli- jasnowłosy wampir wypiął się w jego stronę- Sam mam to zrobić?- Zapytał unosząc brew
-Chyba muszę cię ukarać- ukląkł obok niego i uderzył z całej siły w jędrny tyłek idealny do takich zabaw
-Proszę- jęknął tamten i poddał się torturze raz po raz jęcząc i prosząc o jeszcze.

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 16

Charlie był, chociaż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, podekscytowany tym że ma dziś poznać nowych przyjaciół Alexa. Może chodziło o to że chłopak nie miał nigdy zbyt wielu bliskich a o tych ludziach mówił jakby znali się tak jak oni całe życie.
Zdawał sobie sprawę, że jest zazdrosny, ale zawsze starał się bronić Alexa przed wszystkim i być może instynktownie chciał tego i teraz może też o to chodziło. No i Pogrmoczyni. Lubił niebezpiecznie związki.

-Coś ty taki markotny?- Alex do rana tryskał humorem. Nocne rozmyślania bardzo mu pomogły
-To dobrzy ludzie?... Znaczy... potrafisz być bardzo....
-Naiwny- dokończył za niego- Nie martw się. No i ty tu jesteś- pocałował przyjaciela w policzek- Charlie wczoraj coś postanowiłem
-Co takiego głuptasie- roześmiał się na na widok miny młodszego chłopaka- Chodzi o te wampiry- to nawet nie było pytanie.Alex był wychowany trochę inaczej niż on. Owszem nie dyskryminował żadnego innego gatunku ale Rupert nie chciał żeby syn się wiązał z kimś kto nie jest człowiekiem. Czyżby zmienił zdanie.
-Myślę... że... tata wie widział wczoraj nasz pocałunek i wiesz nic nie powiedział. Może powinienem... znaczy...
-Alex masz 16 lat i prawo do błędów ale mówiąc szczerze to wątpię że tym razem je robisz...
-Na pewno?- Zapytał chłopaka trochę zmieszany
-A jak coś to mogę przecież ich zabić... dla ciebie...- Charlie przytulił Alexa i usłyszeli otwieranie się drzwi
-Alex!!- To był Jessie
-Na górze!- Odkrzyknął ale nie odsunął się od przyjaciela. Z nim było mu bardzo dobrze i czuł się pewnie
-O przep.... zaczął chłopak  gdy zobaczył scenę na łóżku
-Wchodźcie- Alex zaprosił ich do środka gestem- Charlie to jest Jessie, Willow i Buffy- dokonał szybkiej prezentacji
-To wy skradliście jego serce- odezwał się jego najstarszy przyjaciel z fałszywym bólem w głosie
-Charlie- ostrzegł go i nagle obaj się roześmiali- Nie zwracajcie na niego uwagi
-Ok...- Buffy bardzo podobał się ten nowy chłopak. A i on patrzył na nią z zachwytem- Więc długo się znacie
-Lata- Charlie włączył swój słynny uśmiech podrywacza
-I przyjechałeś z Anglii bo?- Willow zawsze była trochę podejrzliwa w stosunku do nowych ludzi w ich małym kręgu
-Alex miał problem ale już go rozwiązał- wyszczerzył zęby
-Właściwie to nie wiem czy...- zaczął chłopak
-Oj przecież mówiłeś że  nimi porozmawiasz- Charlie zrobił żałosną miną już wczoraj... dzisiaj rano Rupert zmył mu głowę za zachowanie i narażanie Alexa
-No tak... Wiecie te wampiry- zaczął chłopak ostrożnie- Ja chyba dam im szansę...
-Co?!- Jego nowi przyjaciele krzyknęli w tym samym czasie
-Spokojnie- Alex uśmiechnął się powoli- Myślę że.... może spróbuje.... znaczy....
-To nie chodzi o że to mężczyźni... dwóch mężczyzn.. tylko że to wampiry....- Buffy nie bardzo wiedziała co powiedzieć- Jednak... to twoje życie... chyba....
-To szaleństwo sam mówiłeś...- Zaczął Jessie
-Po prostu się o ciebie martwimy- Willow posłała mu przepraszający uśmiech
-Ale cokolwiek postanowisz będziemy cię wspierać- Charlie popatrzył na nich twardo z ogniem w oczach
-Oczywiście- odpowiedzieli wszyscy pośpiesznie
-Ja wiem...- Alex wcale nie był co do tego przekonany był pewny, że to sprawka przyjaciela ale robiło się coraz ciemniej i wie że za chwile musi zostać w  domu sam.
-Wszystko będzie dobrze- Charlie uśmiechnął się do niego i wstał- To może twoi znajomi pokarzą mi miasto... no i jestem gotowy na trochę akcji. A ty niczym się nie martw- musnął go jeszcze w policzkach
-Ale pamiętaj że....- Buffy też podniosła się z fotela
-Pewnie że tak- zbył ją uśmiechem- Mam ciebie i Charliego... no i was- popatrzył na Willow i Jessiego
-I niech oni o tym pamiętają- powiedział jeszcze chłopaka i wszyscy szybko odeszli. Alex wiedział że zmiana decyzji jego nowych przyjaciół była spowodowana zaklęciem Charliego ale dziś nie zamierzał się tym przejmować. Miał inne sprawy na głowie.

Angel i Spike zjawili się pod domem ich chłopca gdy tylko zrobiło się ciemno. Obaj przygotowani na błaganie, żeby ktoś ich wpuścił.
-Możecie wejść- usłyszeli przez okno głos Alexa i żaden z nich nie powiedział nic tylko wbiegli do domu
-Wszystko dobrze?- Angel zatrzymał się tuż przy jego łóżku
-T..tak- odpowiedział patrząc na nich trochę ze strachem, rumieniąc się trochę
-Śliczny... -Spike usiadł obok i wziął chłopaka za rękę
-Chcę żebyście obaj usiedli- Alex w końcu zdecydował się że zacznie mówić- tam- wskazał dwa fotele przy ścianie. Oba wampiry zrobiły to co im kazał i czekali patrząc na niego z dziwnymi minami- Wczoraj po tym jak tata nas przyłapał myślałem... i wiecie...ja chyba... zdecyduje się dać wam szansę ale na moich warunkach- dodał szybko
-Mój...- zaczął Angel- Dobrze jakie to warunki- westchnął
-Nie jestem na przyczepkę. Jestem wam równy- powiedział. Nic innego go nie obchodziło. Teraz to było dla niego najważniejsze
-Zawsze- Spike już był przy nim i całował jego szyję- To wszystko?
-I zero sexu do puki mi się nie polepszy- powiedział ale tym razem już mniej bo silne ręce starszego wampira gładziły jego ramiona, plecy i brzuch. Usta młodszego całowały szyje, uszy
-Jesteś pewny?- Angel zapytał z uśmiechem i polizał jego górną wargę
-Tak!- Krzyknął nagle odsuwając się nie znacznie- I gdy będzie ze mną dobrze to nie tu... na pierwszy raz...
-Pierwszy raz?- Zapytał Spike unosząc brew
-Na pierwszy raz- zaczął znowu- Chcę czegoś specjalnego
-Wszystko co najlepsze- Angel pocałował go delikatnie- Will idziemy jestem głodny
-Tak bardzo głodny- jęknął Spike do ucha chłopaka- Wrócimy za godzinę dobrze?
-Jestem tu całą noc- odpowiedział z uśmiechem- A.... możecie mi przynieść czekoladę
-Tony- roześmiał się Angel i silną ręką podniósł kochanka. Skoro Alex postawił takie warunki ma teraz pod kontrolą albo chęcią kontroli narwanego Willa no i siebie. Więc muszą zjeść dużo zjeść i powinien go porządnie przelecieć tak tylko dla pewności że nic się nie stanie. Żeby chłopak nie zmienił zdania. Przecież obaj tak bardzo go chcieli a wiedział że mimo przyzwolenia musi być ostrożny za ich oboje.

-Co ty do diabła?!- Wrzasnął Spike gdy tylko znaleźli się poza domem
-Bo  musimy być ostrożni!- Odkrzyknął i przyszpilił go do najbliższego drzewa- A teraz zamknij się i na kolana- warknął mu do ucha
-I trzeba było od tego zacząć- Spike uśmiechnął się do niego i teraz wyglądał jak młody niewinny chłopak którym kiedyś tyle dziesięcioleci temu był. Angel przez chwile tylko na ułamek sekundy poczuł się winny. Ale tylko do czasu gdy wspaniałe wprawne usta zacisnęły się wokół jego nabrzmiałej erekcji. Przestał myśleć i skupił się na przyjemności teraźniejszej i przyszłej.

środa, 13 marca 2013

Rozdział 15

Rupert nie spał tej nocy. Rozmowa z matką Charliego wcale go nie uspokoiła. Dobrze wiedział. jak skończył ojciec chłopaka a on z każdą chwilą przypominał go coraz bardziej i przecież on i jego Alex byli najlepszymi przyjaciółmi. Zwłaszcza po tym jak jego syn uratował Charliemu życie 3 lata temu. Nie mógł być w tedy z niego bardziej dumny ale i nigdy wcześniej tak bardzo się o niego nie bał

-Tato proszę- chłopak od kilku dni męczył go o wyjazd za miasto razem z przyjaciółmi 
-Alex nie masz jeszcze na to czas...i nie puszczę cie samego masz 13 lat...
-I nie jestem dzieckiem- uparł się syn
-Owszem i nie chodzi mi o to... Alex a co będzie jak was zaatakują....
-Dzieci Obserwatorów, Czarowników i jestem pewny że 2 pół-demony i kto wie może 3 ze mną- mężczyzna westchnął. Tego ostatniego nie wiedzieli i chyba nigdy się nie dowiedzą.
-Masz 13 lat- usiadł przy stole- I...
-Tato!- Krzyknął i zarumienił się- Idę do szkoły- wyszedł a Rupert miał nie jasne wrażenie, że nie wygrał.
Gdy mężczyzna wrócił wieczorem dom był ciemny i cichy a to znaczy, że Alex pojechał na weekend z przyjaciółmi. Rozmówi się z nim w niedziele.
W nocy obudził go jednak dźwięk telefonu. Sms którego dostał zmroził mu krew w żyłach. Alex był w szpitalu.
Pół godziny później widział już syna na łóżku. Wyglądał na młodszego niż był w rzeczywistości. Po raz pierwszy widział go w takim stanie. Nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji. Nigdy tak bardzo nie był zmasakrowany
-Panie Giles- odwrócił się i zobaczył Charliego z ręką na temblaku- To moja wina
-Usiądźmy- poprowadził go do krzeseł na drugim końcu korytarza- Więc?
-Pan nie pozwolił Alexowi jechać i odradzałem mu ale on się uparł- w każdym razie... wieczorem nas zaatakowali... horda demonów...nie wiem co to było...I gdy... Alex uratował mi życie... Ja przepraszam wiem że nie powinienem był go ze sobą zabierać. Jest najmłodszy ale walczył najdzielniej. To ja powinienem go bronić ale zawiodłem...
-Charlie nie mogłeś tego przewidzieć- starał się uspokoić chłopaka. Przecież nie mógł go winić
-Demon zamachnął się na mnie a ja nie mogłem dosięgnąć broni... widziałem, że Alex do nas biegnie. Za nim był jeszcze jeden. Gdy zamachnął się na demona... nawet nie wiem co to było... w każdym razie Alex nie miał szans. Nie widział tego za nim. I to moja wina- chłopak ukrył twarz w dłoniach
-Spokojnie- Rupert objął go- Alex na pewno się wyliże jest silny- znał swojego syna i wiedział że tak będzie
-Kłóciliśmy się- przyznał Charlie- I nie musiał...
-Alex jest twoim najlepszym przyjacielem. Kocha cię
-A ja jego- uśmiechnął się chłopak- Ale wiem że nie tak jak on mnie- westchnął- Będzie w porządku. I ja kiedyś kogoś znajdę
-W to nie wątpię.....

Od tego czasu ich przyjaźń stała się silniejsza niż wcześniej. Z jednej strony cieszył się z tego ale Charlie sprawiał kłopoty. No i co on sobie myślał zapraszając tu wampiry. Niestety wiedział, że tak się kiedyś stanie. Że jego syn się z nim zwiąże. Tylko że jakoś nie mógł się z tym pogodzić. Wciąż jeszcze traktował go jak małe dziecko. Zawsze byli tylko we dwoje i mówiąc prawdę nie chciał zostać sam. Może powinien w końcu rozejrzeć się za jakąś kobietą. Ale kto by go chciał. Przecież wybór dla czynnych Obserwatorów jest zawsze ograniczony. Większość małżeństw zna się od dziecka i akceptuje swoje obowiązki. On nigdy nie miał szczęścia. W zasadzie jedyną opcją dla niego była by chyba Joyce Summers przecież ona wie o córce. Tylko że on nie chce się wiązać z potrzeby tylko z chęci. Westchnął. Syn był zawsze dla niego najważniejszy. Był błogosławieństwem. Wspaniałym i nie oczekiwanym cudem. Owszem był wdzięczny Angelusowi to dzięki niemu miał rodzinę... żywą w każdym razie ale nie za cenę dziecka. Tylko że Alex dorasta i jeśli będzie chciał związać się z wampirami zrobi to. A on zostanie całkiem sam. Rupert w końcu postanowił przestać się nad sobą użalać. Jutro zadzwoni do Joyce może ich znajomość przerodzi się w coś więcej niż troskę o dzieci.

Alex mimo szczerych chęci nie mógł usnąć na długo. Przecież on całował się nie z jednym a dwoma wampirami i to mu się podobało. Bał się własnych reakcji. No bo kto normalny... a z drugiej strony oni nie chcą go skrzywdzić. I było jeszcze to że był zdrowym napalonym nastolatkiem. Tylko czy nie mógłby się zauroczyć w jakimś normalnych chłopaku. Nawet Charlie ze swoją bujną przeszłością i dziwnymi upodobaniami byłby lepszy. Nie mógł jednak przestać myśleć o pocałunkach. Każdy był inny ale oba jakby takie same. Chciał tego i nie chciał jednocześnie. Z trudem usiadł w pościeli i podjął decyzję. Mimo że wiedział że później będzie żałował. Jest młody. Może robić błędy. No i jego błędy przecież można bez karnie zabić. Jutro musi jeszcze powiedzieć o swojej nagłej decyzji przyjaciołom ale tata się nie dowie. Jeszcze nie. A gdy tylko odzyska władzę w nogach rozmówi się z natrętami.

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 14

Alex po 10 minutach  zaczął się nudzić. Nigdy jakoś nie przepadał za tego rodzaju filmami. Przecież  to była jego codzienność. Za to obaj mężczyźni zdawali się być w swoi żywiole. Zwłaszcza Spike co chwila wykrzykiwał w stronę telewizora coś o głupocie ludzi. Angel tylko uśmiechał się patrząc na porywczego kochanka i ślicznego chłopaka. Stanowili wspaniały zestaw.

-To co powiedział wam Charlie?- Odezwał się Alex gdy zaczęły się reklamy
-Powiedział że mamy cię nie skrzywdzić- starszy wampir patrzył mu w oczy ale młodszy nie przestawał głaskać
-On często nie wie co mówi- roześmiał się chłopak, ale w głowie układał bolesny plan  śmierci przyjaciela
-Tylko się o ciebie troszczy- Spike nie lubił być ignorowany dlatego delikatnie przyłożył zimne usta do jego karku a Alex aż zadrżał
-Nie...-zaprotestował słabo ale jego ciało nie było tak szybkie jak umysł i poddał się mocy jaką ma spojrzenie ponad 200-stu letniego wampira po czym powoli zbliżał swoją twarz do jego.
-Żaden z nas nie chce twojej krzywdy- szepnął Angel i położył dłonie na obu jego policzkach przyciągając go bliżej. Alex był świadomy tego co się dzieje i gdzieś w umyśle zapaliła się lampka ostrzegawcza. Mimo to nie mógł się powstrzymać.
Gdy jego usta dotknęły ust mężczyzny jego ciało niemal eksplodowało. Owszem całował się wcześniej ale nie tak. Wampir nie naciskał, nie spieszył się. Bardzo delikatnie lizał jego dolną wargę, powoli prosząc o uchylenie ust.
Spike przyglądał się tej scenie z uśmiechem. Obaj wyglądali wspaniale. Alex zarumienił się aż po szyję i gdy poczuł język wsuwał się powoli między jego wargi jęknął cicho. Angel objął chłopaka i spojrzał na drugiego wampira który był zafascynowany tym co widzi. Uśmiechał się i dotykał pleców chłopaka. Gdy Alex jęknął raz jeszcze zdecydował zaznaczyć swoją obecność.  Ostrożnie oderwał och od siebie i bardzo szybko by chłopak nie zdążył oprzytomnieć gdy wsadził mu sprawny język do ust. I teraz wiedział czemu jego kochanek miał taką minę. To było wspaniałe. Alex był być może trochę nie doświadczony ale te usta i język.
Już wyobrażał sobie że ma je gdzieś całkiem indziej. Że te wargi ssą jego nabrzmiałego penisa.
Chłopak jęczał coraz głośniej. Czuł się z minuty na minutę bardziej rozpalony. Każdy pocałunek był inny i taki wspaniały. Angel całował ostrożnie, delikatnie z namaszczeniem a Spike niecierpliwie i namiętnie.
Tylko, że gdy czyjaś ręka dotknęła jego członka odsunął się i zesztywniał
-Ok mieliście zabawę- powiedział łapiąc oddech
-I ty również- uśmiechnął się jasnowłosy wampir
-Nie wcale-odpowiedział naburmuszony i założył ręce na piersi
-Więc może kiedyś indziej-Angel położył mu rękę na ramieniu
-A może byście tak....
-Wyszli- od progu odezwał się Rupert
-O tata- zmieszał się Alex- znaczy... ten...
-Spike idziemy- zadecydował starszy wampir i zanim kochanek zdążył zaprotestować wyniósł do z domu

Ojciec i syn przez dłuższą chwilę tylko patrzyli na siebie w całkowitym milczeniu
-To wina Charliego- odezwał się w końcu Alex- To on ich zaprosił
-W to nie wątpię- westchnął mężczyzna i podszedł do łóżka- spotkałem go już dzisiaj- usiadł obok chłopaka- nie powiem ci jak masz postępować. Jesteś na tyle dojrzały żeby sam to wiedzieć i chyba wychowałem cię na rozsądnego człowieka...
-Tato... ja nie mogę gdy są blisko to jest silniejsze ode mnie- ukrył twarz w dłoniach
-To przejdzie- objął syna
-A co jeśli nie?- Jęknął wtulając się w ojca
-To wtedy pomyślimy- Rupert nie chciał żeby jego jedyne dziecko wiązało się z wampirem jakimkolwiek ale to już chyba zostało przesądzone. Na razie jednak postanowił poczekać. On sam przecież w jego wieku robił różne głupoty jedną pamiątkę z tego okresu ma do dzisiaj i wciąż jeszcze dręczą go koszmary.- A co tu robi Charlie?- Zamienił temat
-Zadzwoniłem po niego- było mu trochę wstyd
-Dawno powinieneś był go tu sprowadzić- uśmiechnął się do syna- Wezmę jego rzeczy do pokoju i zadzwonię do jego ojca
-Dziękuję tato- Alex zamknął oczy i opadł na poduszkę
-Nie ma za co- wstał i wyszedł. Miał jeszcze wiele spraw do załatwienia a było już bardzo późno.

Angel i Spike nie odeszli daleko. Obaj nie mogli uwierzyć w to co się stało. Chłopak już był ich
-Nie ma sensu się kłócić- odezwał się starszy wampir
-Masz racje- młodszy zapalił szybko- wyglądaliście wspaniale
-Ale nie tak pięknie jak wy- pocałował kochanka i pociągnął go na cmentarz. Wciąż jeszcze był bardzo twardy i wiedział że Spike ma ten sam problem.



################################################################################
Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet. Wszystkim młodszym i starszym babeczkom dużo radości miłości i uśmiechu



poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 13

Alex już drugi dzień nudził się w domu.
Nawet wczorajsza noc upłynęła spokojnie bez odwiedzin ze strony wampirów co chłopak przyjął trochę z ulgą a trochę ze zdziwieniem i jakby smutkiem. Mimo że wiedział, że ich fascynacja się skończy ale było mu przykro że zrobiło się troszkę przykro i poczuł się nieważny.

Chłopak przysypiał gdy nagle usłyszał kroki na schodach. Wiedział, że tata jest jeszcze w szkole  dlatego sięgnął o kuszę którą miał pod łóżkiem i wycelował w  otwarte drzwi
-To tak witasz starego kumpla?- Wysoki przystojny chłopak ubrany w skóry, z długimi ciemnymi włosami i z kolczykami w brwiach, nosie i uchu
-Charlie!- Krzyknął uradowany odkładając broń
-A pewnie, że ja- rzucił torbę na ziemię- Brzmiałeś tak...
-Odpuść sobie- jęknął Alex- siadaj i opowiadaj- przyjaciel usiadł obok i pocałował go w policzek po czym zauważył że ma gips na nogach. Uniósł tylko brew i wyciągnął papierosy
-U mnie nic. Cisza- poczęstował Alexa który nie odmówił chociaż wiedział, że tata będzie zły. Hipokryta- Ale ty mnie niepokoisz. Chłopie co jest?
-Angelus. Krwawy William.- jęknął- i obaj chcą mnie uwieść
-Jasna cholera i co zamierzasz... wiesz że ich nie zabijesz...
-To nie jest najgorsze- przyznał nie patrząc na przyjaciela- ja omal się nie poddałem... pieprzyli się tuż przed moimi oczami i nie mogłem się powstrzymać...
-Alex chłopie to nic nie znaczy... o ile nie chcesz oczywiście tego zmienić.. wiem że twoja mama ale wielu ludzi...
-Charlie oszczędź mi- przerwał mu- wampir to jedna rzecz ale ich jest dwóch i to przecież...
-Jedne z najniebezpieczniejszych istot nocy. Wiem ale jeśli im ulegniesz... wiesz co się będzie działo jak będziesz traktowany jak wspaniale ci będzie...
-Tak a jak mi albo im się znudzi ty ich zabijesz
-Alex proszę- westchnął- A co z Pogromcom?
-Jest całkiem w porządku. Miła, świetnie walczy i jest śliczna... ale nie w twoim typie- dodał gdy zobaczył lubieżny uśmiech przyjaciela- tylko że ona nie jest gotowa i nie będę biegał do niej po pomoc
-Dlatego masz mnie- Charlie wstał z łóżka- rozejrzę się, wypytam i będzie wszystko dobrze. Wiesz, że nie dam cię skrzywdzić- potarł ramię na której miał bliznę i przypomniał sobie jak Alex uratował mu życie
-Dzięki- uśmiechnął się do niego- To jesteś sam?
-Na razie tak. Chociaż ostatnio miałem dość ciekawego kochanka demon Urster
-Ałć- roześmiał się- jak ci się to udało?
-Proszę- przewrócił oczami i usiadł z powrotem obok przyjaciela- a co na to wszystko Rupert?- Chłopak zmienił temat
-Dziwnie spokojnie-westchnął- ściągnąłem cię tu bo nie mogę sobie poradzić
-I cieszę się że to zrobiłeś- pocałował go raz jeszcze- to ważne i trudne dla ciebie z wielu powodów. Słońce prawie zaszło
-Ta.. jeśli chcesz wyjść na patrol
-Tak zrobię- Charlie miał już plan i cieszył się że przyjaciel nie będzie go potrzebował przez kilka godzin- śpij wrócę z pizzą i piwem
-Nie rób głupot- przestrzegł go jeszcze
-Nigdy- roześmiał się- nie wiem o co mnie posądzasz
-O nic. Po prostu znam cię całe  moje życie- zamknął oczy.

Charlie wiedział, że ktoś idzie za nim. I wiedział kto to. Uśmiechnął się tylko zadowolony z siebie i przystanął obok jednego z grobowców
-Angelus. Spike taki zaszczyt
-Kim ty do cholery jesteś- jasnowłosy wampir nagle znalazł się tuż przed nim i złapał za kurtkę podnosząc kilka centymetrów nad ziemię
-Charlie McQuinn ja i Alex...- nie dokończył zdania bo nagle dostał pięścią w twarz i musiał wypluć krew. Na szczęście zęby były całe
-Masz go na sobie- warknął Angelus
-To najwspanialszy najbardziej słodki chłopak jakiego znam- wiedział że igra z ogniem- zawdzięczam mu życie. Jest moim najlepszym przyjacielem
-Chcesz go sobie zabrać- Spike również był wściekły
-Wiem czego potrzebuje Alex i to nie jestem ja- wyrwał się z jego uścisku- Wiem że obaj mu się podobacie i wiem jak bardzo go to dziwi ale też wiem jak sprawić że oswoi się z tą myślą....
-Czemu chcesz nam pomóc?- Angel przyglądał się mu ze zdziwieniem
-Bo się o niego troszczę i wiem że obaj będziecie dla niego dobrze- posłał obu wampirom delikatny uśmiech- Ale obaj wiecie że ja w przeciwieństwie do Pogromczyni jestem w stanie was zabić i zrobię to bez mrugnięcia okiem gdyby coś mu się stało...
-Dobrze- starszy wampir czuł respekt przed chłopakiem. Był silny i gotowy bronić przyjaciela
-Dotkniesz....- Spike jednak nie dał za wygraną
-Dotknę i nic na to nie zrobisz- Charlie wyjął papierosa
-Igrasz ze śmiercią chłopcze- Angel roześmiał się- Will spokojnie przecież wiesz...
-I tak mi się to nie podoba- mruknął jasnowłosy wampir jak małe dziecko i przysunął się do kochanka. Ten tylko do pocałował. I on nie mógł znieść myśli o ustach i dłoniach innego mężczyzny na ciele ich słodkiego chłopca ale nie miał wyjścia. Musiał to mądrze rozegrać
-Alex jest w domu  i mimo że sam się do tego nie przyzna smutno mu że was nie ma- Charlie po tych słowach oddalił się nie patrząc na nich. Włożył ręce do kieszeni i zaczął cicho pogwizdywać- A i jeszcze jedno możecie wejść!- Krzyknął będąc już dość daleko.

Alex skończył właśnie rozmawiać z Jessiem przez telefon i nie mógł przestać się śmiać. Charlie był całkiem inny niż jego nowy przyjaciel ale lubił ich obu tak samo. Właściwie to nawet czekał na to aż wszyscy się poznają. Miał  tylko nadzieje że Buffy nie poleci na urok kumpla bo wie jak chłopak traktuje swoje ofiary a dziewczyna miała i tak dużo na głowie.
-Wyglądasz dużo lepiej niż w szpitalu- Angel i Spike stali w progu jego sypialni
-Zabiję go- Alex wiedział czyja to sprawka i wiedział że Charlie łatwo się z tego nie wywinie
-No już miłości- Spike usiadł obok- wiemy że tęskniłeś- położył swoją dłoń na jego i pogłaskał delikatnie
-A twój przyjaciel postąpił rozsądnie- Angel zrobił to samo
-Ta jasne- mimo wszystko Alex nie mógł powstrzymać przyspieszonego bicia serca gdy obaj mężczyźni byli obok- to czego tu chcecie?
-Zawsze chciałem zobaczyć Dracule- jasnowłosy wampir włączył TV i znalazł odpowiedni kanał. Alex przezornie ugryzł się w język i położył głowę na poduszce. Nie miał na to ani siły ani ochoty. Obaj mężczyźni byli jednak bardzo zajęci programem. Tylko pozornie oczywiście bo ani jeden ani drugi wampir nie przestali głaskać go niemal po całym ciele usypiając na nowo.


###############################################################################
Kochani mam nadzieje że pokarze się tu 5 komentarzy. Ostatnio jest ich tak mało:( a wen cierpi i co chwila ucieka. Im szybciej komentarze tym szybciej nowa notka w której będzie trochę miziania pomiędzy tą trójką:)

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 12*

 Alex bardzo chciał zamknąć oczy i uszy. Jednak nie było to możliwe. Tym bardziej że wiedział co robią obaj mężczyźni na podłodze tuż obok jego łóżka.
Chcąc nie chcąc jednak uchylił powieki. Angel stał nago z rozpostartymi rękami a Spike klęczał tuż przed nim niespiesznie ssąc twardy penis kochanka
-Śliczny otwórz oczy- wampir odezwał się spokojnym cichym głosem i chłopak niemal go posłuchał. W porę jednak się opamiętał i znów zacisnął powieki.
Spike przez chwilę zastanawiał się co zrobić by ostrożnie włączyć chłopaka do zabawy. Ku niezadowoleniu Angela wstał z klęczek i przeniósł się na łóżko
-Miłości- szepnął mu do ucha- wiem że tego chcesz. Wiem że chcesz nas zobaczyć. To nic złego- nawet starszy wampir zadrżał pod wpływem tego głosu, Alex sam zaskoczony w końcu uchylił powieki a zadowolony z siebie blondyn oparł się o ścianę zapraszając kochanka by ten oddał mu pieszczotę. Angel uśmiechnął się do niego jak do zwierzyny i czując na sobie wzroki tych pięknych czekoladowych oczu zaczął całować blade ciało Williama.
Alex patrzył a nich jak w transie nie mogąc się nawet poruszyć by nie przerwać tego dziwnego stanu. Był boleśnie świadomy że jego penis w każdej chwili jest gotowy by eksplodować ale bał się że obaj mężczyźni zaczną zwracać na niego zbytnią uwagę. Albo co gorsza przerwą i sobie pójdą. A on potrzebuje wyzwolenia.
Angel wcale się nie spieszył. Każdy jęk z ust kochanka był słodyczą dla jego uszu a zapach chłopaka teraz coraz bardziej wyraźny sprawiał że kręciło mu się w głowie. Wiedział jak bardo Alex jest podniecony i działało to też na niego. Odwrócił Willa przodem do ściany i zatopił język w kuszących pośladkach delikatnie rozciągając ciasną po tylu dziesięcioleciach dziurkę
-Jasna cholera!- Zaklął zaskoczony Spike. Dawno nie rozciągał go w ten sposób. Ale wiedział że to dzięki Alex'owi dlatego odwrócił głowę w jego stronę i patrząc mu w oczy uśmiechał się zamroczony doznaniami bombardującymi go z każdej możliwej strony. Zapach chłopaka, ciało Angela. Gdyby teraz wzeszło słońce nawet by tego nie zauważył.
Angel wstał gdy uznał że kochanek jest odpowiednio przygotowany i władczo przycisnął jego plecy do swojej klatki piersiowej. Stanął tak by Alex miał jak najlepszy widok i bardzo powoli wchodził w ciało przed sobą. Tego już było dla chłopaka za wiele. Nie zważając na konsekwencje  wsunął nieśmiało rękę pod pościel i zacisnął ją na swojej pulsującej gorącej erekcji. Przymknął powieki i oblizał usta.
Nie był do końca świadom tego że obawa wampiry mimo, że zajęci sobą obserwują go nieprzerwanie.

Zarówno Spike jak i Angel chyba jeszcze nigdy nie widzieli czegoś tak wspaniałego. Chłopak był spocony, zaróżowiony i pachniał tak bardzo kusząco. Zagryzał wargi by nie wydobył się z nich żaden dźwięk i starał się nie ruszać. To jednak nie było takie proste bo on sam nie mógł wyrzucić z pamięci dwóch wspaniałych ciał ocierających się o siebie i wiedział że to nie jego wyobraźnia. Wystarczy tylko otworzyć oczy. Zwłaszcza że cały czas słyszał jęki jasnowłosego wampira.
Angel upajał się tą chwilą. Był w ciele kochanka tak wspaniałym że do tej  pory czasem zapierało mu dech a przed sobą miał niewinny perwersyjny obrazek który chciał mieć w pamięci na długo i jeszcze szybciej zdobyć Alexa. Pchnął biodra do przodu i musiał przytrzymać kochanka by ten nie upadł.
Spike też był w swoim świecie. Chciałby żeby jego usta zastąpiły ciekawską rękę. Dałby wiele żeby chłopak czynniej uczestniczył w zabawie. Odwrócił głowę w stronę Angela i zanim go pocałował znaleźli porozumienie bez słów.
Starszy wampir przyspieszył tempo i młodszy nie mógł już powstrzymać jęków i nie chciał. Teraz robili przedstawienie
-Taki ciasny- szepnął Angel wbijając się w kochanka z taką siłą że poczuł krew
-Już... prawie- wychrypiał Spike popychając biodra w stronę mężczyzny za nim
-O tak!- Ciemnowłosy klepnął Williama w pośladki i doszedł rozlewając się w jego ciele nie spuszczając wzroku z chłopaka. I nie tylko od doszedł bo i Spike i Alex skończyli w tym samym czasie. Jeden z głośnym krzykiem a drugi z pomrukiem.
Alex leżał przez chwilę odpoczywając po silnym orgaźmie i nawet nie zorientował się że obaj mężczyźni znaleźli się obok
-Byłeś wspaniały miłości- Spike pocałował go w policzek a Angel objął delikatnie
-Ale... ale...- sam nie wiedział co powiedzieć. Był tak bardzo zażenowany i chciało mu się płakać
-Nie masz się czego wstydzić śliczny- starszy wampir odgarnął mu włosy z czoła
-Co ja zrobiłem- Alex jednak nie potrafił powstrzymać łez- Wyjdźcie- zakrył twarz kocem
-Alex nie zostawimy cię wiesz o tym- Angel starał się go uspokoić
-Chcę zostać sam- powiedział bardzo cichym drżącym głosem
-Jesteś zmęczony miłości- Spike pogłaskał go po gipsie- Wrócimy jutro
-Będę w domu- jęknął tak bardzo skołowany i zły na samego siebie że było mu wszystko jedno. Właśnie przegrał bitwę z własnym pożądaniem.

Kilka minut później Spike i Angel wracali już do domu. Byli bardzo szczęśliwi i spełnieni
-Alex będzie  wspaniały... dla nas obu- odezwał się ciemnowłosy
-Myślisz?- Will zapalił
-Może- uśmiechając się do niego czule- Jeszcze raz?
-W domu- i Spike pobiegł przed siebie. Angel z warknięciem puścił się za nim.

Alex nie mógł zasnąć. To wszystko co się stało było dla niego straszne. Nie dość że zrobił coś takiego przed nimi to jeszcze bardzo mu się to podobało i chciałby to powtórzyć.  A z drugiej strony to przecież wampiry i jest ich dwóch.
Musiał się od tego wszystkiego na jakiś czas odgrodzić. Na szczęście nie dopadną go w domu tam będzie bezpieczny i wszystko przemyśli. Mimo wszystko wciąż przed oczami miał wciąż członek Angela wbijający się w wąskie blade pośladki Spike'ya. Chciał krzyczeć i płakać ale też być może troszkę tęsknił za kojącym dotykiem dwóch par dłoni.
Pozostało tylko jedno
-Charlie musisz przyjechać do Sunnydale i to jak najszybciej- poprosił do telefonu i wyłączył się. Miał nadzieje że przyjaciel szybko przybędzie mu z odsieczą bo sam sobie z tym nie poradzi.