poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 21

Alex obudził się po jakimś czasie czując w powietrzu coś bardzo dziwnego.
Nim jeszcze otworzył oczy wiedział dokładnie gdzie jest i co stało się przed zaśnięciem. Zarumienił się i uśmiechnął.
Jego pierwszy raz był idealny. Oba wampiry były wyjątkowo delikatne a on sam czuł się kochany i chciany. Nawet trochę mu się zrobiło smutno jak musieli wyjść ale rozumiał. Nie zmienisz demona i on nie zamierzał tego robić.
Bardzo chciałby dowiedzieć się która jest godzina i czy może jest już rano. Przed wyjściem nie wziął telefonu a w sypialni nie było żadnych okien. Dziwny zapach który go obudził z chwili na chwilę robił się coraz bardziej nachalny i niepokojący.
W końcu z mieszanymi uczuciami i niepokojem wstał. Gdzieś w głowie uruchomiło mu się wisielcze myślenie i pomyślał że może to wszystko było jednak sprytnym planem żeby go zabić. On sam może i nie był bardzo cenny ale jego krew dla wampirów była za cenę opalenizny. No i cały ukryty świat miasteczka wiedział o jego powiązaniach z Buffy czy Charlie'm. Nawet jego ojciec mógł być tu pożądaną osobistością.  Jego ubranie przypominało obraz nędzy i rozpaczy. Było mokre i brudne.
Owinął się więc szczelnie prześcieradłem i  poszukał jeszcze swojego nożo-kołka. Po czym w końcu był gotowy, żeby opuścić pomieszczenie.

-Chyba coś źle zrobiłeś- Spike siedział na stole w ich małej kuchni i wymachiwał nogami irytując tym starszego kochanka. Był nagi i niezwykle kuszący. Angel jednak był teraz zajęty całkiem czymś innym i nie zwracał uwagi na wspaniałe ciało mężczyzny. Warknął tylko na niego i nie odwracał się od kuchenki na której nieustanne coś mieszał- ja ci mówię że coś....- nie skończył bo silne ramie złapało go za gardło
-Ani słowa- Angel ukazał wciąż jeszcze umazane krwią kły. Poluźnił jednak uścisk i pocałował młodszego mężczyznę
-Chciałem pomóc- szepnął gdy się od siebie  oderwali
-Ty...- roześmiał się Angel- byłeś jeszcze bardziej rozpieszczony niż ja.. dalej jesteś- Spike zrobił obrażaną minę i przeniósł się na krzesło po czym zapalił mrucząc pod nosem niewyszukane przekleństwa
-No już- starszy wampir podszedł do niego i objął jak dziecko- przecież wiesz że tak jest i obaj to uwielbiamy- dał mu całusa w czubek głowy i nagle podniósł głowę- Alex się obudził
-Nic dziwnego pewnie to czuje- Spike nie dał się tak łatwo udobruchać. Nienawidził kiedy kochanek wchodzi mu na ambicje. Z nich dwóch mimo wszystko on lepiej zna współczesny świat
-Chyba chcesz żeby cię przykuć do ściany-Angel polizał mu szyję i delikatnie przesuwał dłonią w dół jego torsu zatrzymując się przy sutkach
-Proszę- jęknął tylko w odpowiedzi i zaatakował usta ukochanego

-O jesteście- Alex uśmiechnął się z wyraźną ulgą do całujących się mężczyzn i zarumienił się lekko gdy zobaczył erekcję jasnowłosego
-Oczywiście śliczny- Angel znalazł się przy nim zanim zdążył mrugnąć i musnął wargami jego policzek- dobrze się czujesz?- Zapytał przyglądając mu się uważnie
-Tak...mam takie szybkie leczenie-zmieszał się jeszcze bardziej
-Mówiłem- Spike znudziło się już być ignorowanym i objął Alex;a od tyłu. Chłopak przez kilka sekund zastanawiał się jak wampir właściwie się tam znalazł ale gdy wprawne usta całowały jego barki zapomniał o wszystkim- Niedobry Angel był dla ciebie za ostry- szeptał mu nie spuszczając wzroku ze starszego kochanka. Widocznie sobie z nim pogrywał- Daj kociaku pocałuję- jednym ruchem ręki zerwał z niego prześcieradło i zaczął powoli masować mu pośladki
-Właściwie...- zaczął niepewnie Alex- To ty...- nagle Angel zaczął się śmiać jak oszalały. Wiedział właśnie dlaczego tak bardzo kocha tego chłopca
-Wybacz mi...- Spike był zbity z tropu do tego stopnia że opuścił ręce. I Alex zaczął się śmiać. Mina jasnowłosego była przekomiczna ale po kilkunastu sekundach zreflektował się i pocałował wampira w policzek
-Było mi wspaniale. Dziękuję- i Angel został obdarzony całusem i słodkim uśmiechem
-Usiądź śliczny- starszy mężczyzna podał mu prześcieradło, było tu jednak dość chłodno dla człowieka
-Co to?- Zainteresował się w końcu kuchenką z której zaczął się wydobywać czarny gryzący dym. Tym razem to Spike zaczął się pokładać.
-To Alex jest twoje śniadanie- posiedział w końcu i podał mu papierosa. Chłopak nie wahał się ani chwili. Nie pogardziłby też czymś mocniejszym. To wszystko było takie dziwne. Dwa wampiry w kuchni. Gotujący mu śniadanie.
Gdy Angel postawił spalony garnek na stole zorientował się że jest to angielska owsianka a właściwie to to co z niej zostało czyli czarna spalona breja
-Nie muszę jeść- powiedział trochę nie pewnie. Swąd sprawiał że łzawiły mu oczy
-O nie śliczny- starszy wampir odsunął spaleniznę od chłopca- od dzisiaj jesz porządnie a nie jakieś śmiecie....
-Ale...- przerwał mu chłopak
-I tu się zgadzam- Spike podszedł do lodówki i wypiął w ich stronę zgrabne pośladki. Angel warknął cicho ale nie ruszył się z miejsca- Co powiesz na... chinszczyznę?- Zapytał w końcu kręcąc tyłkiem
-Może być- Chłopakowi robiło się coraz bardziej gorąco. Widok był wspaniały ale on był bardzo zmęczony i poczuł głód
-Ktoś wie że tu jesteś?- Angel przeniósł wzrok na niego
-Nie- odpowiedział- A która jest godzina?
-Mamy południe- Spike zaczął podgrzewać jedzenie. Alex nagle zerwał się na równe nogi i omal się nie potknął. Nie chciał kolejnego łamania nóg dlatego uspokoił się nieco
-Muszę wracać. Szybko- nie czekając na nic wybiegł z kuchni. Żaden z mężczyzn się nie poruszył. Rozumieli mimo że było im przykro. Woleliby spędzić z nim dzień, noc i w ogóle zostać tu bez przeszkód świata zewnętrznego

-Przepraszam- Alex już zebrany wszedł do kuchni- ja muszę.. tata...- Angel przerwał mu pocałunkiem
-Idź piękny będziemy gdy tylko zajdzie słońce- pogłaskał go po policzku
-I pamiętaj jesteś nasz- Spike zrobił to samo co starszy kochanek i odsunął w końcu pozwolili mu wyjść. Bardzo bardzo nie chętnie.

Alex miał nadzieje że taty w domu nie będzie. I tak spędzał większość czasu w pracy ale gdy zobaczył na  podjeździe jego samochód przystanął. Serce zaczęło mu walić jak oszalałe. Nigdy wcześniej nie był w takich kłopotach i czuł że z tego będzie coś niedobrego. Wszedł na korytarz i poszedł prosto na schody na górę
-Wykąp się i prześpij- głos mężczyzny sprawił że podskoczył- Na biurku masz śniadanie. Porozmawiamy później- po tych słowach Rupert wyszedł z domu. A Alex opadł na schody. Obudził się 1.5 godziny temu a już był wyczerpany ilością zdarzeń tego dnia.

7 komentarzy:

  1. Alex po spędzonej nocy z wampirami jest zadowolony czuje że dobrze zrobił decydując się na pierwszy raz z nimi.Oba wampiry cały czas są napalone na siebie jak i na niego.Śniadania było świetne przypalona owsianka.Ana koniec Rupert się trochę zdenerwował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta owsianka świetnie ci wyszła. Dwa wampiry gotujące śniadanie, to bardzo zabawny widok.Nie mówiąc już o Spike łażącym ciągle na golasa i prowokującym wszystkich. szkoda tylko, że Aleks nie mógł z nimi zostać.
    Może Rupert zapomni, albo zajmie się swoją dziewczyną i Mały nie dostanie lania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mogłam, jak Angel próbował coś ugotować:D Do kulinarnych mistrzów się on nie zalicza, ale liczą się chęci.
    Rupert musiał się nie źle zdenerwować, ale mam nadzieję, że będzie wyrozumiały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam serdecznie na Rozdział II „Propozycja” na adres http://dekalog-uczuc.blogspot.com ! Życzę przyjemnej lektury!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może lepiej niech oni mu nie gotują. Jeszcze biedaka otrują. Chyba żeby Rupert udzielił im kilku lekcji ;)
    Alex musi się wytłumaczyć ojcu. Mógł mu w sumie powiedzieć, że do niech idzie. No, ale teraz może być ciekawie jak będzie wyjaśniał co tam robili ;)
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach te wampirki. Słodkie są. Ale to śniadanie zrobione przez Angela? Blee... dobrze, że nie zmuszał Alexa do zjedzenia tego. Ale sam fakt, że chciał mu zrobić śniadanie jest uroczy.
    Myślałam, że Alex będzie baaardzo obolały, ale widać wampiry zadbały o niego odpowiednio. No i ciekawa jestem, jak będzie wyglądać ta rozmowa z Rupertem.
    A ze Spike'a jest niezłe ziółko. Tak kusić biednego Alexa...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, och Angel chciał zrobić śniadanko ale się spaliło, ale sam gest się liczy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń